Tytuł: No Escape, part II

Z racji, że mamy tutaj do czynienia z ostatnim odcinkiem 1. sezonu, recenzja ta będzie dotyczyć tyleż Star Wars Resistance S01E21, co i serialu, jako całości. Dla tych najbardziej niecierpliwych powiem tylko, że finał wypadł co najmniej przyzwoicie, a fabułę pozostawił w miejscu, z którego pójść może w bardzo interesujących kierunkach.

A przechodząc do rzeczy, oto nieco rozleglejsza ocena finału przez pryzmat jego (nie zawsze) głównych bohaterów.

Tam Ryvora

Przez większość sezonu Tam była tylko bezbarwnym tłem dla głównych bohaterów i napędzanej przez nich fabuły, jednak końcówka sezonu, a także jego finał, należały właśnie do niej. Nie było jej może dużo, a jej wątek był, w gruncie rzeczy poboczny i nie aż tak istotny. Ale okazał się też najbardziej zaskakującym i dającym potencjał na naprawdę ciekawą historię w kolejnym sezonie.

Oczywiście wątek Tam i jego potencjał może z łatwością zostać zaprzepaszczony w 2. sezonie, ale jednak po cichu liczę, że skoro został zrobiony pierwszy krok w niestandardowym i niespodziewanym kierunku, to każdy kolejny będzie już łatwiejszy i robiony z jeszcze większą odwagą. Jeśli tak faktycznie będzie, to jestem dziwnie spokojny o jakość kolejnego sezonu.

Asy Colossusa

Przed premierą serialu myślałem (i miałem nadzieję), że zarówno wątek wyścigów, jak i samych Asów będzie odgrywał rolę jeśli nie pierwszoplanową, to chociaż znaczącą. Pierwszy sezon bardzo brutalnie zweryfikował te oczekiwania, a asy okazały bladym (pomimo swojej krzykliwej kolorystyki) i najdalszym planem, tym samym stanowiąc dla mnie jedno z największych rozczarowań.

Czy finał odmienił ich sytuację? Dostali oni jedną „powietrzną” scenę, która była prawie efektowna, ale to tyle. Poza Torrą i Hypem, cała reszta przez większość finału odgrywała rolę damulek w opałach, które główniejsi bohaterowie musieli co i rusz ratować. Ale ja jeszcze ich nie skreślam, bo może w drugim sezonie się oni zrehabilitują i zasłużą na miano (obecnie baaaaaardzo mocno na wyrost) „asów”.

„Asy” Najwyższego porządku

Ale jeśli tak narzekam na Asy Colossusa, to co dopiero powiedzieć o „asach” Najwyższego porządku? To dopiero była niepotrzebna i marnotrawiąca czas antenowy zbieranina. Nadal nie rozumiem zasadności tworzenia postaci takich jak komandor Pyre czy major Vonreg. No chyba, że ktoś zapragnął mieć szturmowców we wszystkich kolorach tęczy, bo i tylko kolorem się oni odznaczają. Co do reszty wykazują się taką samą nieudolnością, jak cała reszta armii Najwyższego porządku i bardzo dobrze, że przynajmniej jednego z nich już więcej nie zobaczymy.

I choć rzutem na taśmę honor „tych złych” uratowała agentka Tierney, to i tak jestem zdania, że brak wyrazistego antagonisty mocno doskwierał serialowi. Mam zatem nadzieję, że i w tej kwestii kolejny sezon będzie od obecnego znacznie lepszy i zaoferuje nam czarny charakter z prawdziwego zdarzenia.

Kaz Xiono

No i wreszcie dochodzimy do naszego (czy tego chcemy, czy nie) głównego bohatera.

Zwiastun drugiej połowy sezonu oraz to, co wiedzieliśmy, że nastąpić musi (zniszczenie Hosnian Prime) dawało nadzieję na znaczący i mocno przyspieszony rozwój bohatera, jakim początkowo był Kaz. Niestety patrząc z perspektywy finałowych odcinków, nic takiego nie zaobserwowałem, a przynajmniej nie w stopniu, w jakim bym sobie tego życzył.

Oczywiście wszystko to postrzegam siłą rzeczy przez pryzmat Rebeliantów, gdzie Ezra przeszedł naprawdę ogromną przemianę. Ale on miał na to cztery sezony, a Kaz tylko jeden. Może zatem nie powinienem oceniać go aż tak surowo?  Tym niemniej na ten moment, nie spełnia on moich oczekiwań i częściej irytuje, niż budzi prawdziwe, pozytywne emocje.

Podsumowując

Biorąc pod uwagę całe moje powyższe narzekanie, można by pomyśleć, że finał sezonu był nieudany, ale nic bardziej mylnego. Nie był to może majstersztyk wśród seriali animowanych, nie był to nawet najlepszy odcinek sezonu, ale był co najmniej niezły. Działo się sporo, przez te 20 minut przewinęło się kilka fajnych scen, stawki ewidentnie wzrosły (o czym świadczy kilkunastu martwych szturmowców), a historia i cliffhanger, którym została zwieńczona, otwiera przed 2. sezonem naprawdę ciekawe możliwości.

Dlatego też sam finał oceniam na plus, a i cały serial myślę, że ocenić można podobnie (choć w tym przypadku plus jest mniejszy i w niektórych miejscach na wyrost). Ale najważniejsze jest to, że z niecierpliwością i dużą ciekawością, czekam na kolejny sezon.

RECENZJE POPRZEDNICH ODCINKÓW:

Na koniec tradycyjnie zapraszamy do recenzji poprzednich odcinków: