Tytuł: The Platform Classic

No i w końcu doczekałem się na odcinek, który pokazuje, że Star Wars: Resistance potencjał ma i może być on serialem całkiem niezłym, choć wciąż skrajnie różnym od Rebeliantów.

Brat marnotrawny

Patrząc na dotychczasowe odcinki oraz rozbudowywanie w nich poszczególnych bohaterów można odnieść wrażenie, że centralną postacią nie jest wcale Kaz, a Jarek Yeager. To on własnie zdaje się mieć najciekawszą historię, a prześladujące go demony przeszłości sprawiają, że jako jedyny nie wydaje się postacią „papierową” i jednowymiarową. Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że dostaliśmy kolejny element układanki, jaką jest weteran bitwy o Jakku, natchniony pilot wyścigowy, a obecnie mechanik na stacji Colossus.

Elementem tym okazał się młodszy brat Jarka (wiem wiem, powinno się to odmieniać inaczej, ale nie mogłem się powstrzymać), a przy okazji nie lada persona w wyścigowym światku. Bracia od lat nie rozmawiali, a my dowiadujemy się mniej więcej dlaczego, choć nic nie zostało wprost powiedziane. Zapewne stało się tak z uwagi na młody wiek docelowych odbiorców, ale ja po cichu liczę, że może scenarzyści nas zwodzą i wszystko przebiegało nieco inaczej, niż to sobie dopowiadamy.

Tak czy inaczej, motyw Yeagera i jego brata z pewnością był jednym z bardziej udanych w dotychczasowej historii serialu, dzięki czemu utrzymujący się wciąż brak wątku przewodniego tym razem mi nie doskwierał.

The Platform Classic

Rodzinne dramaty rozgrywały się w cieniu (właściwie to było na odwrót, ale tak lepiej brzmi) wielkiego wyścigu pod nazwą The Platform Classic (Platformowy Klasyk) i… jak zwykle w tej kwestii było słabo. Ale uwaga! Były też przebłyski (trwające może ułamki sekund), które pokazały, że powietrzne zmagania mogą być ciekawsze i wyglądać znacznie dynamiczniej.

Wydaje mi się, że głównym problemem jest tutaj brak czasu antenowego. Star Wars: Resistance może i jest wzorowane na anime, ale na pewno nim nie jest, przez co rządzi się zupełnie innymi prawami. Tutaj jedno powietrzne starcie, czy wyścig nie mogą ciągnąć się przez kilka odcinków. Tutaj twórcy mają na to maksymalnie parę minut, więc wszystko robią bardzo skrótowo i pobieżnie. I bardzo nad tym ubolewam.

Tym niemniej Star Wars Resistance S01E09 pokazał, że serial „ma papiery” na co najmniej solidną rozrywkę i mam nadzieję, że w przyszłości regularnie będzie nam takowej dostarczał.

PS. Dodatkowy plus za gościnny występ Guaviańskiej Bandy Śmierci (niestety bez Bala-Tika).

RECENZJE POPRZEDNICH ODCINKÓW:

Na koniec tradycyjnie zapraszamy do recenzji poprzednich odcinków: