Tytuł: The High Tower
Po dwóch, mówiąc delikatnie, słabych odcinkach, była najwyższa pora, by Star Wars: Resistance wróciło na właściwe tory, zanim w sposób lawinowy zacząłby tracić widzów. Na szczęście coś drgnęło, a najnowszy odcinek okazał się znacznie lepszy, od poprzednich.
FO, biało-czerwoni
FO, to oczywiście nic innego, jak First Order, czyli Najwyższy Porządek. A czemu biało-czerwoni? Ano dlatego, że w serialu takie właśnie barwy, za sprawą szeregowych szturmowców oraz majora Vonrega przyjmują. Tym razem w końcu dostaliśmy ich nieco więcej.
Wszystkim wyszło to na dobre, bo choć intryga ludzi Phasmy nie jest może przesadnie oryginalna i skomplikowana, to pojawienie się realnego, namacalnego zagrożenia przełamało dość senną atmosferę poprzednich dwóch odcinków. Mam nadzieję, że wątki „szpiegowskie” oraz bardziej militarne zostaną w najbliższym czasie jeszcze rozwinięte, co będzie świetnym pretekstem do rozwijania historii kolejnych postaci.
Hype na Dozę
W The High Tower swoje pięć minut dostał w końcu nadzorca całej stacji – kapitan Doza, oraz as wśród asów – Hype Fazon.
Szczególnie ten drugi przypadł mi do gustu, bo wydaje się najciekawszym z Asów. Ok, można powiedzieć, że konkurencję ma na razie żadną, a i pomysł na jego postać jest prosty niczym budowa wibro cepa, ale też dostaliśmy sugestię, że pod pyszałkowatą i egocentryczną fasadą, postać ta skrywać może coś więcej.
Po raz pierwszy pojawił się też szef wszystkich szefów (przynajmniej na stacji Colossus) – kapitan Doza. Na razie nie pokazał on może nic wielkiego, ale obiecujące jest to, że na chwilę obecną jest to postać bardzo niejednoznaczna i trudno powiedzieć, czy bliżej mu do Najwyższego Porządku, czy też do Nowej Republiki. Mam tylko nadzieję, że jego wątek poprowadzony zostanie z nieco większą finezją i oryginalnością, niż można tego oczekiwać po serialu stricte dla dzieci. Jeśli tak, może to być jeden z najmocniejszych elementów całej serii.
Kaz+Torra
Doczekaliśmy się też kolejnego aktu (choć może nie jest to najlepsze określenie, wszak oglądają nas dzieci) znajomości Kaza i Torry. Powiem szczerze, że wracając myślami do Rebeliantów, byłem zaskoczony, że scenarzyści nie poświęcili więcej miejsce relacji Ezry i Sabine, aczkolwiek koniec końców wyszło to na dobre. Tym niemniej mam wrażenie, że Ruch Oporu może pójść zgoła innym torem. Ale o dziwo, nie musi mu to wcale wyjść na złe.
Rodzące się uczucie pary dość beztroskich dzieciaków byłoby czymś, czego Odległa Galaktyka jeszcze nie widziała. Co tylko potwierdza, że nowy serial wciąż ma naprawdę duży potencjał, a najnowszy odcinek na powrót dał mi nadzieję, że być może choć częściowo zostanie on wykorzystany.