Rozdział 21: Piraci

Przez pierwsze dwa sezony The Mandalorian nauczył nas, czego po serialu możemy się spodziewać, jednak dotychczas 3. sezon był czymś zupełnie nowym. Do tego stopnia, że momentami musiałem sam sobie w głowie przypominać, że to wciąż ten sam serial. Sprawiło to, że w mojej opinii pierwsza połowa obecnego sezonu była nierówna, jednak wraz z odcinkiem Piraci, serial wrócił niejako do korzeni oferując nam nieskrępowaną, świetną rozrywkę (szczególnie jeśli ktoś potrafi przymknąć oko na pewne fabularne niedociągnięcia).

Stary, dobry Mando

Ową rozrywkę zapewnia przede wszystkim ogromna ilość akcji, każdego właściwie rodzaju, którą dostajemy za sprawą Króla Piratów Goriana Sharda atakującego Nevarro i sił, które ruszają do boju, by dać mu odpór. Dzieje się na lądzie, dzieje się w powietrzu i dzieje się na wodzie… No dobrze, trochę mnie poniosło, bo na wodzie się nie dzieje, ale ogląda się to wszystko i tak z dużą satysfakcją i frajdą. Dodać też należy, że owa akcja zwieńczona jest (w końcu) znaczącym krokiem naprzód w kwestii fabuły, a przynajmniej wyznaczeniem jasnego kierunku, w którym ta będzie zmierzać.

Drugim sprawdzonym sposobem na zapewnienie sobie przychylności fanów, są oczywiście gościnne występy i „aktorskie” debiuty znanych postaci. Tego także nam nie poskąpiono! I nawet pomimo tego, że tutaj debiut wpleciony był li tylko ku uciesze fanów, a postać nigdy nie należała do moich ulubieńców, to i tak byłem wniebowzięty, bo „aktorska” wersja prezentowała się znacznie lepiej, niż przypuszczałem, że to możliwe. A to jeszcze bardziej zaostrzyło apetyt na pewien nadchodzący serial na literę „A”.

Nowa, zła Republika

Ciekawie rozwija się też wątek Nowej Republiki, która znów jawi się jako twór niemal równie wadliwy, to Imperium. Na każdym kroku widzimy, jak daleko (i szybko) odeszła ona od tego, o co walczyli bohaterowie Rebelii. Tworzona początkowo przez idealistów, dziś Nowa Republika znajduje się we władaniu biurokratów, dla których Zewnętrzne Rubieże mogłyby zapewne nie istnieć.

Cieszy mnie coraz odważniejsze odchodzenie od mitu szlachetnej i dobrej czy to Rebelii czy Republiki, na rzecz znacznie bardziej przyziemnego, ale i prawdziwego obrazu tychże tworów. Oznacza to, mam nadzieję, że artystyczny sukces Andora nie przeszedł bez echa i coraz częściej będziemy dostawać dojrzalsze i mniej naiwne produkcje.

Jako Moff i nie Moff

Tak się tutaj zachwycam Piratami, zachwycam, że można by pomyśleć, że to jeden z najlepszych odcinków w dziejach. Ale tak nie jest i co ciekawe, dzieje się tak między innymi za sprawą Moffa Gideona, a raczej jego braku. Do tej pory tu i tam pojawiały się o nim wzmianki, jednak nie dowiedzieliśmy się nic konkretnego. W najnowszym odcinku sytuacja ta uległa zmianie, ale wciąż wszystko co dotyczy Gideona, dzieje się poza ekranem. Ktoś powie, że w poprzednich dwóch sezonach też nie był on częstym gościem na ekranie i oczywiście ten ktoś będzie miał rację. Tym niemniej mam wrażenie, że w 3. sezonie ekranowy czas Giancarlo Esposito zarządzany jest nader ostrożnie, a mi coraz bardziej doskwiera mi tutaj brak antagonisty z prawdziwego zdarzenia (bo Gorian Shard z roli tej absolutnie się nie wywiązał).

Mimo to cieszy, że sezon w końcu zaczyna się rozkręcać fabularnie, no ale czemu tu się dziwić, skoro do końca zostały jeszcze tylko trzy odcinki, na które niecierpliwie czekam.

Poprzednie recenzje

A tutaj recenzje wszystkich dotychczasowych rozdziałów:

Galeria

Obyczaj każe też zaprezentować wam galerię grafik koncepcyjnych z napisów końcowych, aczkolwiek ostrzegamy, że zawierają one SPOILERY!