Tytuł: Chapter Ten: The Passenger

Po wielce klimatycznym zakończeniu poprzedniego odcinka wielu fanów czekało zapewne na kontynuację zapoczątkowanego, a raczej tylko zasugerowanego wątku licząc, że od razu dostaniemy konfrontację, o której jeszcze wnukom będziemy opowiadać. Ja jednak się na nią nie nastawiałem, i słusznie. Powiem więcej, nie zdziwiłbym się, jeśli na powrót kultowej postaci przyjdzie nam poczekać co najmniej do końcowych odcinków tego sezonu, albo w ogóle do następnego.

Dlatego też zamiast temat ten roztrząsać, czas zająć się odcinkiem bieżącym.

mANTalorian

Nie nie, to nie literówka, istotnie chciałem napisać mANTalorian, bowiem odcinek zatytułowany The Passenger wyszedł spod ręki Peytona „Ant-Mana” Reeda i spodziewać można się było, że w przeciwieństwie do pierwszego, tutaj większy nacisk położony zostanie na elementy komediowe. Tak też się stało, choć reżyserowi udało się na szczęście zachować zdrową równowagę pomiędzy śmiechem, a emocjonującą akcją.

Przy okazji dostaliśmy też pewien nowy element, albo przynajmniej coś, co po raz pierwszy przykuło moją uwagę. A mianowicie Pedro Pascal (o ile to faktycznie on skrywał się pod zbroją) zaczął więcej gestykulować i grać mową ciała. Co ważniejsze, wyszła ona bardzo dobrze i pozwalała wchodzić w nowy rodzaj interakcji z Yodzikiem, co z kolei pokazało, że ta para coraz bardziej się ze sobą zżywa i czuje swobodniej w swoim towarzystwie.

Inne zabiegi mające na celu pokazanie ich rosnącej bliskości wyszły już niestety dość topornie, jednak wobec popisów, które znów dawał zielony malec, szybko o tym zapomniałem.

Wizualna uczta i subtelne smaczki

Po raz kolejny jestem pod wielkim wrażeniem warstwy wizualnej Mandalorianina. Ani przez moment nie odnoszę wrażenia, jakbym oglądał serial, bowiem efekty są na poziomie filmowym. Szczególnie przypadł mi do gustu atmosferyczny pościg, a mnący wśród chmur Brzeszczot wyglądał lepiej niż kiedykolwiek.

Poza tą sceną odcinek nie miał już może takiego rozmachu, jak poprzedni, tym bardziej dbałość o szczegóły ponownie sprawiła, że przed twórcami należy zdejmować czapki z głów.

Oczywiście nie mogło też zabraknąć kilku nawiązań, jednak tym razem nie były one już tak liczne, a przy tym znacznie subtelniejsze, dlatego też fani, rozpieszczeni odcinkiem The Marshal, tym razem mogą zgłaszać zastrzeżenia. Ja do nich się jednak nie zaliczę, bo choć odcinek był bardziej kameralny, to uważam, że i tak się broni się całkiem skutecznie.

I znów to samo

Tym niemniej znów daje się zauważyć fakt, iż twórcy nie mogą, albo nie chcą odejść od pewnych motywów, które tak dobrze sprawdziły się w 1. sezonie. Ponownie mamy tutaj na przykład próbę zagarnięcia Yodzika, reaktywację droida-zabójcy, czy żmudne składanie do kupy Brzeszczona. Zresztą już nawet sam fakt, iż drugi odcinek sezonu stawia na nieco lżejszą rozrywkę rezonuje w sezonem pierwszym, gdzie było identycznie.

Niezmiennie też wykorzystywane są motywy znane innych, najczęściej kultowych filmów. O ile jednak 1. sezon eksplorował przede wszystkim westerny, tak drugi garściami czerpie z klasyków sci-fi. Po Diunie, tym razem przyszła kolej na Obcego. Ale że westerny lubię od dziecka, a sci-fi nigdy mi dość, to na czerpanie inspiracji akurat z takich źródeł z pewnością narzekał nie będę.

Jedyne co budzi pewną rezerwę to fakt, że główna historia znów nie posunęła się do przodu. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że 2. sezon niemal od razu nabierze rozpędu, szczególnie że jeśli wierzyć wcześniejszym przeciekom, do pokazania jest naprawdę sporo. A tutaj może się okazać, że prawdziwie intensywna, szaleńcza wręcz akcja skumulowana zostanie w ostatnich 2-3 odcinkach, a do tego czasu czeka nas skakanie z planety na planetę i sprawdzanie, jak niebezpiecznie formy życia je zamieszkują.

Nawet jeśli by tak było, to bardzo bym nie narzekał. Tym niemniej liczę, że twórcy ponownie wykażą ikrę (taki sprytny żarcik dla tych, którzy już obejrzeli) i odważą się pokazać nam znów coś prawdziwie zaskakującego i w odległej galaktyce niewidzianego.

Recenzje poprzednich odcinków

A tutaj recenzje wszystkich dotychczasowych odcinków:

Galeria

Obyczaj każe też zaprezentować wam galerię grafik koncepcyjnych z napisów końcowych, aczkolwiek ostrzegamy, że zawierają one SPOILERY!