Tytuł: Chapter Seven. The Reconing

Myślałem, że nic, nawet nowy odcinek Mando, nie oderwie moich myśli od odległej już tylko o parę godzin przedpremiery Skywalker. Odrodzenie. Tym samym nie zamierzałem pisać tej recenzji jeszcze dziś, ale grzechem byłoby nie napisać o TAKIM odcinku! Był wszystkim tym, czego fani oczekiwali i spodziewali się od samego początku. I jeszcze więcej. Działo się tam tak dużo i były to rzeczy tak istotne, że tym razem wyjątkowo trudno pisać będzie recenzję bez spoilerów, ale spokojnie, dam radę i czytać możecie spokojnie.

Mały krok dla bohatera, wielki krok dla fabuły

Jak może pamiętacie, nie byłem jednym z tym, którzy narzekali na to, że fabuła ostatnich odcinków rozwijała się tak wolno, że momentami wręcz się uwsteczniała. Mi przypadło do gustu takie leniwe jej tkanie oraz rzucane nam tu i ówdzie fabularne okruszki rozwijające naszych bohaterów. Tym niemniej rozumiem, że nie wszystkim przypaść to mogło do gustu i to właśnie tych fanów w największym stopniu usatysfakcjonować powinien The Mandalorian S01E07. Fabuła wykonała ogromny skok, pojawili się bohaterowie, którzy pojawić się mieli (niektórzy zniknęli też bezpowrotnie) zyskując przy okazji na głębi, a jakby tego było mało, zakończenie odcinka sprawiło, że ponadnormatywnie długi czas oczekiwania na finał sezonu, przyćmić może nawet kontrowersje, które niewątpliwie wywoła zwieńczenie Sagi Skywalkerów.

Hit me Baby one more time

Poza, o dziwo, samym Mando, każda z postaci (i nowych, i starych) wypadła bardzo dobrze i w ten czy inny sposób się rozwinęła, ale to, co zrobił nasz ulubiony malec było…. Jakbym wiedział, jaki dźwięk wydaje opadająca na podłogę szczęka, to wstawił bym tutaj odpowiednią onomatopeję. Ale że nie wiem, powiem tylko, że po dwóch odcinkach, które w wykonaniu chodzącej słodyczy były znacznie spokojniejsze, serwuje on nam prawdziwą bombę! A właściwie dwie.

Pierwsza z nich, to kolejna przeurocza i zabawna, choć na tym etapie już przewidywalna scena, którą pewnie niebawem zobaczymy na kolejnej fali memów. Ale to ta druga sprawiła, że pod dużym znakiem zapytania stanęło wszystko, co wydawało nam się, że o sympatycznym malcu wiemy. Dodatkowo pojawiły się pytania o wrodzoną wrażliwość na Moc jego rasy oraz jej dualizmu (Mocy, nie rasy). Jak więc widzicie, druga bomba, to była już naprawdę konkretna, nomen omen, moc.

Mando

Oglądając odcinek The Reconing naszła mnie jeszcze jedna refleksja, tym razem na temat głównego bohatera. Otóż mam wrażenie, jakby twórcy nie do końca mogli zdecydować się, jak przedstawiać nam Mandalorianina. Czy jako może nie bezbłędną, ale ostatecznie bardzo skuteczną maszynę do robienia sieczki z dowolnej ilości przeciwników, czy też jako człowieka, któremu daleko do optymalnej formy i który problemy może mieć z każdym (i ze wszystkim). Wobec tego nigdy nie wiadomo, czy w danej scenie Mando przejdzie przez bramkę numer 1 czy 2. Oczywiście cieszę się, że tytułowy bohater nie jest niezwyciężonym supermanem, aczkolwiek chciałoby się, żeby czasami podejmował nieco bardziej przemyślane i racjonalne decyzje. A do takich z pewnością nie należy wiara na słowo człowiekowi, z którym nie tak dawno chcieli się pozabijać.

Tym niemniej taki mankament, to bardzo niska cena za tak ważny oraz świetny odcinek.

RECENZJE I REAKCJE

Na koniec zapraszamy do lektury recenzji poprzednich odcinków, a także reakcji naszych redaktorów:

 

MUZYKA Z THE MANDALORIAN S01E07

Dziś, poza zwyczajową już galerią (poniżej), mamy też dla was od razy muzykę z odcinka The Reconing.

GALERIA

Obyczaj każe też zaprezentować wam galerię grafik koncepcyjnych z napisów końcowych, aczkolwiek ostrzegamy, że zawierać mogą one SPOILERY!