Najmroczniejsze sekrety najtrudniej wydobyć na światło dzienne…

Sylvestri Yarrow dotyka pasmo niekończących się – zdawałoby się – nieszczęść. Robi, co w jej mocy, aby po śmierci swojej matki utrzymać rodzinny interes, ale nawarstwiające się długi, a także nasilone ataki Nihilów na niespodziewające się niczego statki sprawiają, że Syl grozi utrata wszystkiego, co zostało jej po matce. Udaje się po pomoc do galaktycznej stolicy, Coruscant, ale wszystko zmienia się, gdy trafia w sam środek sporu między dwoma najpotężniejszymi rodami Republiki, walczącymi o kawałek przestrzeni kosmicznej na pograniczu. Uwikłanie po same uszy w konflikcie między najbogatszymi i borykanie się z ich problemami to ostatnia rzecz, na jaką Syl ma w tej chwili ochotę… ale obietnica sowitej nagrody wystarczy, aby dała się wciągnąć w coś, co okazuje się skomplikowaną intrygą.

Tymczasem rycerka Jedi Vernestra Rwoh zostaje wezwana na Coruscant, nie ma jednak pojęcia czemu ani przez kogo. Zjawia się w stolicy wraz ze swoim padawanem Imrim, a także mistrzem Jedi Cohmakiem Vitusem i jego padawanem Reathem. Zostają poproszeni o rozwiązanie sporu rodzinnego na pograniczu. Ale… właściwie dlaczego? Co tak ważnego kryje ten pusty kawałek przestrzeni kosmicznej? Odpowiedź doprowadzi Vernestrę do głębszego zrozumienia własnych umiejętności, zaś Syl zmusi do powrotu do przeszłości… a także poznania prawd, ukrytych dotąd pośród jej cieni.

Pośród cieni to powieść dla młodzieży 12+, autorstwa Justiny Irelanda w tłumaczeniu Anny Hikiert-Berezy. Zabierająca nas wraz ze znanymi już bohaterami do okresu Wielkiej Republiki w chwili jej największego kryzysu. Czy książka utrzymała wysoki poziom swoich poprzedniczek i czy faktycznie przedział wiekowy został trafnie dobrany?

Co o książce mówi nam jej kategoria?

Praktycznie każdy fan Gwiezdnych wojen, który kupował jakąś książkę z tego uniwersum wie, gdzie należy jej w księgarni szukać. Wielu też chcąc dorwać omawianą dzisiaj pozycję zapewne udałaby się do półek z książkami w kategorii fantazy/sci-fi. Wszyscy oni jednak poczuli by się rozczarowani, bo Pośród cieni znaleźć możemy na półkach z literaturą młodzieżową. Tym samym rodzi się pytanie, do kogo skierowana jest książka? Czy jako dorosły będę mógł się przy niej bawić jak przy poprzednich? Czy jej styl przypadnie mi do gustu?

Odpowiedź na te pytania jest dosyć prosta. Poza niektórymi fragmentami, powieść nie odbiega ani fabularnie ani stylistycznie od chociażby Światła Jedi czy Burza nadciąga. Co więcej znajdziemy tu wątki, których nie spodziewalibyśmy się w historii 12+. Oczywiście czasem daje się nam odczuć tę „młodzieżowość”. Chociażby w fragmencie w którym złość na matkę, która oszukała i porzuciła swoją córkę porównywana jest do złości nastolatka nie puszczonego na koncert z przyjaciółmi. Ale to tylko sporadyczne momenty, na które można przymknąć oko.

Czy duża ilość bohaterów to wada?

Pod względem ilości bohaterów pierwszo, drugo, a nawet i trzecioplanowych, bez wątpienia Pośród cieni może pochwalić się naprawdę niezłym wynikiem. Mamy tu dwie główne bohaterki, wokół których kręci się narracja i aż siedem postaci mających niezaprzeczalny wpływ na fabułę. Oczywistym więc się staje, że autor nie był w stanie poświęcić wystarczającej ilości czasu na ich rozwój. Nie oznacza to jednak, że postaci są zbudowane źle. Vern i Syl wypadły całkiem nieźle, co się zaś tyczy reszty, to sprawa wygląda tak, że jedni pojawiają się częściej inni zaś rzadziej.

Jedna z większych tajemnic rozwiązana!

Każdy kto choć trochę zagłębił się w okres Wielkiej Republiki, musiał słyszeć o staruszce więzionej przez Marchiona Ro. Tej samej, dzięki której Nihilowie w tak niezwykły sposób potrafią podróżować w nadprzestrzeni. W tej książce nie tylko poznamy jej tożsamość, ale i dosyć ciekawą historię. Kończącą się smutnym finałem. Przy okazji wspomnianej historii, to po raz kolejny ukazuje nam się tu problem serii. Mianowicie za mało opisów i wyjaśnień dotyczących wydarzeń historycznych, o których mówią bohaterowie. Przykładowo podczas jednej z narad pojawia się wątek gorączki nadprzestrzennej. Niestety Justin Ireland nie raczy nas wyjaśnieniem, czym rzeczona gorączka była, przez co sami musimy się domyślać i sklejać informacje porozrzucane po książce, co na dłuższą metę może być frustrujące.

Podobna kwestia tyczy się ras, których przedstawiciele pojawiają się na kolejnych stronach bardzo często. Przykładowo mamy informacje że Vern walczy z Nihilem rasy xxx i to właściwie tyle. Nie mamy przybliżonego opisu wspomnianego Nihila. Jestem za jak największym udziałem „kosmitów” w uniwersum Gwiezdnych wojen, ale niech autorzy poświęcą im nieco czasu.

Podsumowanie

Książkę mogę uznać za całkiem udaną. Przyjemnie się ją czyta i poza kilkoma wspomnianymi mankamentami, nie ma się do czego doczepić. Również kategoria wiekowa nie powinna odstraszać czytelnika, bo mimo iż książka w domyśle kierowana jest do młodzieży, to każdy znajdzie w niej coś dla siebie niezależnie od ilości przeżytych zim.

Inne książkowe recenzje

A tutaj recenzje innych książek z nowego kanonu:

Znajdą się także Legendy: