Nawet najszybszy statek w galaktyce nie jest w stanie uciec od przeszłości…

KIEDYŚ: To jeden z najgroźniejszych sekretów galaktyki: tajemniczy transmiter o nieznanych możliwościach. Nagroda za jego odnalezienie jest tak imponująca, że większość nie śmiałaby nawet o niej marzyć. Jednak ci, którzy zasiadali za sterami „Sokoła Millennium” na przestrzeni jego nie zawsze chlubnej kariery, nie są pierwszymi lepszymi łachmytami. Nie jeden raz, ale dwukrotnie załoga „Sokoła” starała się zdobyć nieuchwytny łup – najpierw z pomocą wiernego droida L3-37 próbował tego dokonać Lando Calrissian w początkach swej kariery. Następnie w jego ślady poszedł młody i żądny przygód Han Solo wraz ze swoim lojalnym drugim pilotem Chewbaccą. Jednak twórca urządzenia, legendarny przestępca Fyzen Gor, nie jest skory podzielić się tajemnicami swojego dzieła. Słynie za to z wyjątkowej mściwości…

TERAZ: Minęło dziesięć lat, odkąd bohater Rebelii Han Solo słyszał ostatni raz o Fyzenie Gorze – od tamtej pory nie wracał do dawnych wydarzeń. W tym czasie wsławił się, pomagając sojuszowi rozprawić się z Imperium, i założył rodzinę, poślubiając alderaańską księżniczkę. Pewnej nocy zjawia się u niego Lando, którego prześladują zabójcy Fyzena. Bez wsparcia starego przyjaciela Calrissianowi i całemu Miastu w Chmurach grozi zagłada.

Z pomocą młodego, zdolnego pilota, Ewoczki superhakerki, Twi’lekanki, która być może jest miłością życia Landa oraz najlepszego, kudłatego przyjaciela Hana dwójka najsłynniejszych łajdaków Nowej Republiki ponownie trafia w wir szalonej przygody. Czeka ich podróż pośród gwiazd – a także powrót do przeszłości – nim Gor wykorzysta moc urządzenia, aby bezpowrotnie zmienić oblicze galaktyki…

Dziś swą oficjalną premierę miała książka Ostatni strzał, czyli najnowszy dodatek do nowego kanonu, który otrzymali polscy czytelnicy. Ja powieść Daniela José Oldera przeczytałem już kilka miesięcy temu, ale korzystając z uprzejmości wydawnictwa Uroboros i otrzymanego egzemplarza recenzenckiego postanowiłem przeczytać ją raz jeszcze w nadziei, że tym razem książka wyda mi się lepsza. Niestety tak się nie stało, a Ostatni strzał wciąż razi mnie swymi dwoma grzechami głównymi.

Od zera do bezdusznego psychopaty

Pierwszym z nich jest  zdecydowanie osoba głównego antagonisty – Fyzena Gora. Jego ekspresowa, trwająca może ze dwa akapity (no dobrze, przesadzam, ale mniej niż można by przypuszczać) transformacja z obiecującego studenta medycyny, w pozbawionego skrupułów i uprawiającego naprawdę makabryczne praktyki psychopaty była skrajnie nieprzekonująca, a motywy niejasne. Przy tym wszystkim brakło mi tego, co mogłoby złoczyńcę w oczach czytelnika odkupić, a mianowicie charyzmy.

Dlatego też Fyzen Gor okazał się dla mnie jednym z bardziej jednoznacznych, a przez to i nieciekawych antagonistów w całym nowym kanonie. Także nawet zadeklarowani miłośnicy typów spod ciemnej gwiazdy raczej z tym Pau’aninem wspólnego języka nie znajdą. Tym bardziej, że jego modus operandi był naprawdę odrażający i bardzo szybko przestałem sobie wyobrażać, jak akcja książki wyglądałaby na wielkim ekranie.

Chaos niekontrolowany

Zresztą, nawet jeśli przyszłoby „tłumaczyć” Ostatni strzał na język filmowy z tak poszatkowanym czasem akcji chyba tylko Quentin Tarantino, czy Christopher Nolan byliby sobie w stanie poradzić. O ile w pierwszej połowie książki częstotliwość przeskoków w czasie i przestrzeni trzymana była jeszcze w ryzach, o tyle potem autor kolejne rozdziały wypluwał z siebie niczym serie z karabinu maszynowego. Wszystko to sprawiło, że historia była rwana i chaotyczna. Dość powiedzieć, że nawet czytając ją już dwukrotnie wciąż niektórych fabularnych zawiłości nie jestem w stanie rozgryźć.

Myślicie, że przesadzam i jestem mało kumaty? A co powiecie na trzy różne powiązane ze sobą linie czasowe? Oraz czwartą, przedstawiającą historię Fyzena Gora na przestrzeni wielu lat? Jeszcze wam mało? To może dodamy do tego rozdziały, które czasami nie zajmują nawet półtorej strony. Oraz trójkę drugoplanowych bohaterów, którzy nie posługują się żadnym ze zrozumiałych dla nas języków. Brzmi przytłaczająco? Dla mnie na pewno.

Różnorodność bohaterów

Nie mogę jednak powiedzieć, że wszystko, co zrobił Daniel José Older było złe. Na plus poczytuję mu na przykład różnorodność bohaterów, zarówno tych ważniejszych, jak i epizodycznych. Mamy więc młodego pilota-awanturnika Ha… znaczy Takę, który okazuje się kimś więcej, niż początkowo się wydawało. Mamy Twi’lekańską piękność (a jakże!), która zawróciła w głowie samemu Landowi Calrissianowi. Pojawia się też natchniona, Ewocka hakerka (tak, tak) oraz kilka innych przykładów przełamywania rasowych stereotypów.

Wszyscy oni, doprawieni solidną dawką znanych i lubianych weteranów, stworzyli naprawdę barwną i niepozbawioną uroku grupę śledczo-uderzeniową. I tylko Chewbacca dołączony tutaj został zupełnie na siłę, chyba tylko po to, by odhaczyć obecność kolejnej kultowej postaci, bo fabularnie jego udział w wydarzeniach nie był niczym uzasadniony.

Ale i tak największą wartością książki okazują się dla mnie interakcje między Hanem i Landem. Długimi momentami wypadają one naprawdę dobrze, a panowie przy okazji wyjaśniają sobie kilka drażliwych kwestii ze swej przeszłości.

Jakość wydania

Na koniec trzeba też pochwalić wydawnictwo Uroboros, które tym razem stanęło na wysokości zadania. Jakości wydania, jak zwykle (poza nieszczęsną Phasmą) nie można nic zarzucić, a dodatkowym plusem jest uporządkowanie i uzupełnienie zawartej w książce chronologii – mała rzecz, a cieszy. Także tłumaczenie Anny Hikiert ocenić należy pozytywnie, bowiem dopatrzyłem się w nim tylko jednego błędu, choć dość sporego. Otóż organizacja Droid Gotra potraktowana została tak, jakby była droidem o imieniu Gotra. Ale poza tym wszystko jest w jak najlepszym porządku, a Ostatni strzał bardzo ładnie będzie się prezentował na naszych półkach, chociaż pewnie mało kto powracać będzie często do tej lektury.

Ale może wy na temat powieści będziecie mieć inne zdanie.

 

Inne recenzje

Zachęcamy was też do zapoznania się z recenzjami innych książek: