Tradycyjnie już pytamy naszych redaktorów, jak spodobał im się najnowszy odcinek Mandalorianina. Aczkolwiek ostrzegamy przed SPOILERAMI.

Michał Michałowski

Sanktuarium to kolejny odcinek, który pozytywnie zaskakuje. Akcja spowalnia, ale tylko pozornie, a nasz bohater w beskarze i jego zielony towarzysz po chwili przerwy na zupę — scena przezabawna — wpadają w brutalny konflikt na Sorganie. Sama planeta to typowe odludzie, ale jak wszystko w Mandalorianinie, wykreowano ją z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Błękitne krylle, roboty do poławiania, gospoda z przedstawicielami znanych ras i stworzeń, ten loth cat, nawet żaba nie jest żabą, a jakimś jednookim obcym płazem. Nowa towarzyszka, Cara Dune, to kolejna udana postać w serialu i szkoda, że jak na razie przyszło nam ją pożegnać. Liczę, że zobaczymy ją ponownie, podobnie jak innych „jednorazowych” bohaterów. Jak scena w odcinku podobała mi się najbardziej? Zmodyfikowana machina krocząca przedzierająca się przez las, z tymi czerwonymi ślepiami. Widziałem już wiele razy AT-ST w różnych produkcjach z uniwersum, ale tutaj naprawdę wyglądał groźnie.

Aleksandra Stasieńko

Podobało mi się wprowadzenie postaci Cary Dune, która mocno ożywiła akcję swoim silnym charakterem wojowniczki, mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze nie raz się pojawi. Tak jak poprzednie odcinki, ten również zachwyca pięknymi kadrami i klimatycznym oświetleniem, jednak pod względem fabuły nie był aż tak dobry jak poprzednie. Liczyłam, że do głównego wątku zostanie dodane nieco więcej, a tymczasem przedstawiona historia sprowadza nas do tego samego punktu, co na początku odcinka. Nie zmienia to faktu, że wciąż serial ogląda się z przyjemnością, a maleństwo za każdym razem swoim urokiem i niewinnością podbija serduszko.

Grzegorz Gryzio

Poprzednie odcinki pokazały nam różne sposoby prowadzenia postaci. Była i wartka akcja i spokojne sceny. Odcinek czwarty przeplatał w sobie te właśnie cechy. Nie da się ukryć podobieństw do 7 wspaniałych czy ich pierwowzoru 7 samurajów. Nasz drogi Mandalorianin coraz bardziej odkrywa swoje karty, pokazuje też że dla dobra wspólnego potrafi współpracować aby osiągnąć zamierzony cel. Natomiast Baby Yoda kradnie każdą scenę z jego udziałem zaskakując nas coraz śmieszniejszym zachowaniem, jak np. próba zjedzenia żaby i wyplucie jej po reakcji dzieci. W skali 1 do 6 mocne 5 z plusem.

Wojtek Wiśniewski

Czy mogę dodać coś jeszcze do swojej recenzji korzystając ze zdjęcia spoilerowego embarga? Niewiele, a jeśli już coś dodam, to będą to bardziej drobiazgi. Na przykład ten loth kot. Z jednej strony bardzo mnie on ucieszył, bo w Rebeliantach bardzo ich lubiłem, z drugiej jednak strony wyglądał on jak dla mnie zbyt mało realistycznie. Twórcy serialu dowiedli już nie raz, że potrafią stworzyć świetne stwory, niestety loth kot był najsłabszym z nich.

Świetnie natomiast spisał się inny, tym razem mechaniczny stwór, czyli upiorny AT-ST. Nocne sceny były trochę za ciemne i momentami niewiele się widziało, ale te czerwone „oczy” maszyny kroczącej wynagrodziły wszystko. Przez większość czasu faktycznie czuło się, jakby była to żywa istota, a nie maszyna, za której sterami siedział jakiś anonimowy Klatooinianin. Aczkolwiek był to jedyny plus całej ich bandy, której poza tym kompletnie zabrakło charakteru oraz zdolności bojowych.

Na szczęście Yoduś jak zawsze wszelkie niedociągnięcia wynagradzał z nawiązką i w tym odcinku przechodzi sam siebie. Złapałem się też na tym, że choć nie wyobrażam sobie serialu bez niego, ponad wszystko pragnę dla niego happy endu i szczęśliwej reszty (czyt. kolejnych kilkudziesięciu lat) dzieciństwa.

A Wy jak oceniacie czwarty odcinek?

RECENZJE I REAKCJE

Na koniec zapraszamy do lektury recenzji poprzednich odcinków, a także poprzednich reakcji: