Odcinek 4: Dzień

Po raz kolejny obiecywałem sobie, że zabiorę się za pisanie tej recenzji wcześniej i po raz kolejny wyszło jak zwykle. Aczkolwiek raz jeszcze nie było to spowodowane tym, że o odcinku nie miałem nic do powiedzenia.

Gadu Gadu

Aczkolwiek trzeba przyznać, że odcinek, niemal do samego końca był spokojniejszy, czyli mówiąc wprost, był przegadany. Nie zgadzam się jednak z opiniami, że dialogi były słabe. Oczywiście do Andora nie ma ich co porównywać, ale jeśli za punkt odniesienia weźmiemy dowolną trylogię (naprawdę trudno byłoby mi wybrać, w której z nich dialogi napisane były najgorzej, ale skłaniam się chyba ku prequelom), to już naprawdę nie jest tak źle. Szczególnie, że między wierszami przemycane są nowe informacje, a my mamy okazje bliżej poznać niektórych bohaterów.

Teatr kilku aktorów

No i właśnie bohaterowie zdają się w tym serialu działać najlepiej, choć oczywiście nie wszyscy. Niestety ponownie nie przekonała mnie do siebie ani Osha ani Mae, jednak Sol, Jecki, czy Qimir… O tak, ich mi zawsze mało. No i jest też Yord. Yord, który stał się bohaterem memów, a którego skrajny brak dystansu do siebie, zakonu Jedi czy Mocy, jest coraz mniej irytujący, a coraz bardziej zabawny. Szczególnie, że sami twórcy lubią sobie z niego trochę podrwić. Szkoda tylko, że Mistrz Kelnacca nie dostał więcej czasu antenowego, bo na ten moment wygląda on jak bardzo zmarnowany potencjał.

Zabili go i uciekł

Niestety trochę podobnie zaczyna wyglądać intryga. Zapowiadało się nieźle i praktycznie co odcinek dostajemy jakiś intrygujący szczegół, które to szczegóły finalnie ułożyć mogą się w ciekawą całość, ale budowanie atmosfery tajemnicy czy niepokoju nie idzie twórcą najlepiej i całość zaczyna się trochę rozmywać i rozmieniać na drobne. Nie pomaga też fakt, że właściwie do odcinek dostajemy jakieś fabularne, niczym nieuzasadnione, ale jakże wygodne dla scenarzystów fikołki, które skutecznie odciągają nas od tego, co powinno być w tym serialu najważniejsze. No ale Dzień zakończył się mocnym akcentem i mam nadzieję, że jest to dobry prognostyk na drugą część sezony, bo choć trochę dziś ponarzekałem, to oglądanie Akolity wciąż sprawia mi przyjemność, na każdy odcinek czekam i oglądam z zainteresowaniem.

POPRZEDNIE RECENZJE

A oto recenzje poprzednich odcinków: