Z popiołów Imperium powstało nowe zagrożenie dla pokoju w galaktyce: bezwzględny Najwyższy Porządek. Na szczęście nowi bohaterowie są gotowi, by chwycić za broń lub nawet oddać życie za sprawę. Rey, sierota, w której Moc jest silna, Finn, były szturmowiec, który zbuntował się przeciw dawnym dowódcom, oraz Poe Dameron, nieustraszony pilot X-winga, stają do walki w szeregach Ruchu Oporu u boku generał Lei Organy Solo. Na ich drodze stoją wrogowie dysponujący przewagą liczebną oraz straszliwą bronią: Snoke, Naczelny Wódz Najwyższego Porządku i jego bezlitosny uczeń Kylo Ren. Czy potężni wrogowie przyniosą koniec obrońcom jasnej strony?
Niespodziewanie Ostatni Jedi w wersji książkowej pod koniec czerwca pojawił się na regałach wybranych księgarni. W sumie od premiery filmu w kinach minęło już 7 miesięcy, a te upłynęły na niekoniecznie spokojnych rozmowach o przyszłości całego uniwersum, które to Rian Johnson wraz z dyrektor Kathleen Kennedy doprowadzili do skrzyżowania dróg, bez możliwości zawrócenia. Nie będę ukrywał, że bardzo podoba mi się sytuacja, do której doprowadziła wspomniana dwójka, a dzięki której Gwiezdne Wojny przestały być jedynie dobrą trylogią sprzed 40 laty.
Nic więc dziwnego, że książkowa adaptacja Ostatniego Jedi była czymś, na co długo czekałem. Niestety po lekturze ze smutkiem stwierdzam, że niepotrzebnie. Ale po kolei…
Autor to znany już wśród fanów uniwersum Jason Fry. Skojarzymy go z przewodnikami, albumami, a ci czytający w oryginale na pewno natknęli się na jego powieści dla młodzieży, których kilka zostało przełożonych na nasz rodzimy język, jak Kobaltowa Eskadra czy bardzo przyjemna przygoda Luke’a Skywalkera – Miecz Jedi. Jak zwykle polskie wydanie ukazało się nakładem wydawnictwa Uroboros (niestety również jak zwykle ostatnio – opóźnione), a za tłumaczenie winny jest Michał Kubiak. W książce poza tekstem znajdziemy wkładkę z kolorowymi zdjęciami z filmu.
Więcej niż film
Ostatni Jedi: Edycja rozszerzona, jak sugeruje tytuł, dostarcza nam coś więcej, niż adaptację książkową tego, co widzieliśmy w kinie. Jest to jeden z głównych powodów, dla których warto sięgnąć po tę pozycję. Niektóre z opisanych scen definitywnie powinny znaleźć się w filmie i myślę, że dzięki nim, całość spotkałaby się z o wiele większą sympatią. Han Solo, bohater szturmu na bazę Starkiller, otrzymał zasłużone pożegnanie. Leia oraz Chewbacca dostali wreszcie sentymentalną scenę, której zabrakło pod koniec Przebudzenia Mocy. Rozmyślania BB-8 poświęcone miejscu droidów w galaktycznej społeczności i powszechnej ich ignorancji przez istoty żywe dodały mu jeszcze większej wyrazistości. Scen było jeszcze więcej, a najciekawsza to moim zdaniem ta otwierająca książkę. Alternatywna historia, gdzie Luke nigdy nie dołączył do rebelii, była bardzo intrygująca.
Adaptacja to ponadto głębsze spojrzenie w myśli, uczucia i motywacje bohaterów. Końcowy efekt twórczości Fry’a w tym zakresie jest dwojaki. Moden Canady, były imperialny oficer, a potem dowódca pancernika Najwyższego Porządku to postać, którą na ekranie widzieliśmy jedynie chwilę, ale dzięki adaptacji poznaliśmy go odrobinę lepiej. Stał się bardziej ludzki. Podobnie różni inni bohaterowie drugiego planu zyskali szansę na ukazanie odrobiny swojej historii, na którą w filmie zabrakło czasu. Admirał Ackbar wspomina swoje długie, naznaczone wojną życie; Opiekunki zastanawiają się, co stało się ze starym mistrzem Jedi; C-3PO nie ma okazji poinformować rebeliantów o poprawnej nazwie kryształowych stworzeń; Paige Tico ma chwilę dla siebie za sterami obrotowej wieżyczki bombowca.
Nie zapominajmy jednak o tych głównych bohaterach powieści, a tutaj ci, powiedzmy źli, nie zostali literacko potraktowani tak dobrze, jak dobrzy. Generał Hux spotyka się z pogardą od wszystkich, sam też nie ma za wiele do pokazania, chociaż rozważania o tym, że Najwyższy Porządek to dziedzictwo Jedi, wart jest małego plusa. Kylo Ren jest, tym niemniej autorowi zabrakło ewidentnie pomysłu na opisanie tej postaci. Przywódca Snoke dostał kilka swoich akapitów, podczas których rozmyślał nad mocą, historią i swoim przyszłym zwycięstwem, ale żadnego nawet najmniejszego zdradzenia tajemnic, które zabrał ze sobą do grobu. Najlepiej autor ukazał Rose, Finna i ich wzajemną relację. Nie widać tutaj dalej tej miłości i uczucia, które Rian nam zasugerował sceną z pocałunkiem, ale dzięki książce ich związek ma pewną rację bytu w kolejnym epizodzie.
O czym jeszcze warto wspomnieć? A tak, nawiązania do innych pozycji z uniwersum. Pojawia się dosłownie na chwilę, w jednym zdaniu, oddział Inferno, który wyruszył na misję w nieznanych regionach chwilę przed atakiem Najwyższego Porządku na D’Qar. Wydarzenia z młodości Lei, opowiedziane w dedykowanej jej powieści, albo odniesienia do komiksu The Storms of Crait również pojawiają się w książce i są miłym smaczkiem dla każdego fana Gwiezdnych wojen.
Styl i tłumaczenie
…były niestety niskich lotów. Adaptacja rządzi się swoimi prawami, ale nadmierna wierność wobec filmu sprawiła, że wiele ze scen opisanych w książce wyglądało na dziwne i czasem pozbawione sensu. BB-8 walczący z przepięciami podczas ataku na pancernik czy pierwsza lekcja Rey to pomieszanie groteski z abstynencją od wyobraźni. Można było przenieść na papier te dwie i jeszcze kilka innych scen o wiele lepiej. Doszliśmy wreszcie do tłumaczenia, które co kilka stron odbierało przyjemność z czytania. Michał Kubiak nie poradził sobie z tym zadaniem, ale nie tylko on jest winny, a cała wydawnicza redakcja. Ktoś tę książkę przecież musiał dopuścić do finalnego druku. Przykłady? C trzy PO, BB osiem, uporczywe pisanie w cudzysłowie pancernik, błędne odmiany nazw planet, rebelianckie przymierze, niezrozumiałe skróty. Cieszę się, że za tłumaczenie kolejnego gwiezdnowojennego tytułu od Uroborosa, Ahsoki, odpowiada sprawdzona Anna Hikiert.
Podsumowując, nie jest to przesadnie dobra książka, ani w kategorii pozycji z nowego kanonu, ani jako filmowa adaptacja. Nie zbliża się nawet na parsek do świetnego Łotra 1. Niemniej warto ją przeczytać, szczególnie jeśli czegoś brakowało wam po seansie Ostatniego Jedi. Jest szansa, że znajdziecie to w tej adaptacji. Jeśli macie możliwość — polecam lekturę w oryginale, jeśli nie, uważajcie na C trzy PO i inne kwiatki od Uroborosa.
SZCZEGÓŁY WYDANIA:
Tytuł oryignalny: The Last Jedi: Expanded Edition
Autor: Jason Fry
Tłumaczenie: Michał Kubiak
Wydanie polskie: Uroboros
Liczba stron: 320