Dawno już nic nie recenzowałem, więc postanowiłem nadrobić drobne zaległości. Drobne, bo rzecz dotyczy których opowiadanek przybliżających postacie paru obcych, których można były (lub nie można było, bo ich sceny zostały wycięte) zobaczyć w Przebudzeniu Mocy. Tytuł wydania zbiorczego tych historii to Tales From a Galaxy Far, Far Away: Aliens.

Opowiadanka na język polski przetłumaczone jeszcze nie zostały, więc recenzje dotyczą e-bookowej wersji angielskiej, choć myślę, że tutaj nie ma to wielkiego znaczenia. Będzie to też w sumie bardziej streszczenie, niż recenzja, bo materiału na tę ostatnią nie ma za wiele. Także bez dalszych ceregieli rozpoczynamy opowiadaniem…

All creatures great and small

To historia sędziwego bajarza Bobbajo i jego małych przyjaciół. Pamiętacie obcego, którego widzimy na Jakku taszczącego na garbie mnóstwo klatek z najróżniejszymi stworkami? To właśnie nasz bohater i jego kompani. W opowiadaniu jest on świadkiem ataku handlarzy niewolników na jedną z osad na pustynnej planecie.

I właśnie dzięki temu, mamy możliwość zaobserwować, jak kojącą i uspokajającą moc ma dobra opowieść, oraz do czego zdolne są nawet najmniejsze stworzenia, jeśli tylko są dostatecznie zdeterminowane i działają razem. I nie chodzi tylko o pokonanie napastników, ale także o czyny znacznie donioślejsze. Okazuje się bowiem, że galaktyka i Sojusz rebeliantów mogą mieć cichych bohaterów, o których do niedawna nikt nic nie wiedział.

Koniec końców to całkiem przyjemne opowiadanko, które jednak od początku nie miało szans stać się niczym więcej, niż krótką historyjką dodającą drobnych smaczków nie tylko do Przebudzenia Mocy, ale także oryginalnej Trylogii.

Ocena: 7/10

High Noon on Jakku

Kolejne z opowiadań również rozgrywa się na Jakku opowiada jednak o postaci, która ostatecznie nie załapała się do filmu, choć znamy ją ze zdjęć czy figurkowych serii – konstablu Zuvio. Okazuje się bowiem, że wbrew temu, co widzimy w filmie, Jakku nie jest aż taką dziurą, by nie mieć oficjalnej, czy choćby semioficjalnej władzy oraz sił porządkowych.

Tym właśnie jest konstabl Zuvio (i jego zastępcy), który stawić musi czoło zgrai zbuntowanych i zdegenerowanych droidów, do których, o zgrozo, należy teraz jeden z jego najbardziej zaufanych współpracowników. Szybko okazuje się jednak, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje, a pojedynek godny najlepszych westernów przybiera nieoczekiwany obrót.

Tym razem mamy już nieco poważniejsze opowiadanie, które jednak moim zdaniem zawodzi, gdy przychodzi do budowania napięcia. Jego przebiegu i zakończenia nietrudno się domyśleć, przez co lektura nie potrafi naprawdę wciągnąć. Nie widzę też tutaj, podobnie jak w przypadku poprzedniego opowiadania, specjalnego potencjału na rozwijanie przedstawionych postaci i kontynuowanie ich losów w jakiejkolwiek formie.

Ocena: 6/10

 

RECENZJA KRÓTKICH OPOWIADAŃ - Tales From a Galaxy Far, Far Away: Aliens

Okładki książek z serii Tales From a Galaxy Far, Far Away: Aliens

The Face of Evil

Tutaj akcja przenosi się już na Takodanę, planetę która jest siedzibą Maz Kanaty i jej słynnego pałacu – przybytku, w którym schronienie znaleźć może najróżniejsza, nie tylko rebeliancka hołota. Znaleźć tam można na przykład Frigosiańskich cryptochirurgów – parę pociesznie wyglądających (przynajmniej dopóki nie pokazują swych upiornie uzębionych paszczęk) specjalistów od operacji plastycznych (i znacznie znacznie więcej). Kryją oni jednak mroczy sekret – upodobania, przy których sam doktor Frankenstein zadrżałby z grozy.

Jednak zdesperowana i bezlitosna złodziejka skrywająca się w Pałacu Maz uznaje, że cryptochirurdzy są jej jedyną szansa na rozpoczęcie wszystkiego z czystą kartą. Frigosianie mają jednak nieco inne plany, dlatego też zdrada goni tutaj zdradę, by ostatecznie każdy dostał dokładnie to, na co zasłużył i za co zapłacił.

Tutaj już historia okazała się dla mnie bardziej interesująca, aczkolwiek po raz kolejny, jej zakończenie było łatwe do przewidzenia. Tym niemniej fajnie było zagłębić się w najmroczniejsze zakamarki Pałacu Maz, które byłyby świetnym materiałem na serial (o czym pisałem tutaj >>).

Ocena: 6/10

The Crimson Corsair and the Lost Treasure of Count Dooku

A tutaj opowiadanie, w którym przewidywalność zakończenia przestaje być problemem, wobec wartkiej, rozrywkowej i nieprzerwanej akcji, jaką jest wypełniony. Wszystkiemu winny jest sygnał alarmowy nadawany z zaginionego jeszcze w czasach Wojen Klonów krążownika, który miał przewozić skarb Hrabiego Dooku, a który jak się okazuje, rozbił się na planecie Ponemah, czyli kolejnym (ponoć najgorszym ze wszystkich) pustynnym piekle.

Po zaginiony skarb natychmiast ruszają wszelkie pirackie ekipy i mniej lub bardziej zorganizowane bandy żądnych łatwego zysku szumowin. Do szalonego wyścigu przez śmiertelnie niebezpieczne pustynne pustkowie staje także kapitan Sidan Ithano, zwany Karmazynowym Korsarzem i jego załoga. I to właśnie oni okazują się najlepiej przygotowani i najbardziej zdeterminowani, a „skarb” pada ich łupem.

Tę historię, jako fan filmów typu The Cannonball Run, czy death Race (z którymi opowiadanie mi się skojarzyło), czytałem z wielką przyjemnością i skończyło się stanowczo za wcześnie. Bardzo miłym akcentem było też bezpośrednie nawiązanie do serialu The Clone Wars i zamknięcie jednego z jego niedokończonych wątków.

Ocena: 8/10

The Perfect Weapon

O ile wszystkie powyższe opowiadania spłodził Landry Q. Walker, tak „Doskonała Broń” jest już autorstwa Delilah S. Dawson. Jest to historia Bazine Netal, najemniczki i okazjonalnej łowczyni nagród, która może nie jest najlepsza w tym co robi, ale z pewnością należy do elity. Kiedy jednak dostaje enigmatyczne zadanie (wiadomość w postaci droida, który ulega autodestrukcji) od tajemniczego zleceniodawcy wie, że jest to propozycja, której nie może odmówić.

I tak wyrusza na poszukiwanie tajemniczego ładunku będącego w posiadaniu ex-szturmowca rezydującego obecne w domu spokojnej starości dla kombatantów. Wydaje się robotą prostą, łatwą i przyjemną, nawet biorąc pod uwagę całkowicie zielonego podopiecznego, które Bazine dostała na „wychowanie”. Skąd zatem astronomiczna kwota, którą jej obiecano za wykonanie zadania? Cóż, jak łatwo się domyślić, na bohaterkę czeka niejeden haczyk.

A że wszyscy kochają łowców głów w akcji, tak i przygody Bazine przypaść mogą do gustu, tym bardziej, że pomimo niewielkiej objętości historii (choć i tak jest to najdłuższe z opowiadań), udało się całkiem nieźle skonstruować postać bohaterki, która nie stanie się pewnie drugim Boba Fettem, ale i tak wielu sympatyków zdobyła.

Nie można też zapomnieć o bardzo ciekawej teorii, która wyjaśnia jedną z zagadek TFA, a która słusznie zauważa, że szturmowiec posiadający ów tajemniczy ładunek uczestniczył w bitwie o Endor, a tajemniczym zleceniodawcą Bazine może być pewien młody gniewny emo chłopiec z fetyszem masek…

Ocena: 8/10