Odcinek 5: Noc

Po Dniu musiała nadejść Noc, a ja byłem niezwykle ciekaw, czy nastanie ona wraz z zakończeniem czołówki, czy dostaniemy na przykład kolejną porcję retrospekcji, które byłyby w tym przypadku wyjątkowo irytujące. 

Do rzeczy

Na szczęście nasza cierpliwość nie została wystawiona na próbę, a historia została podjęta dokładnie tam, gdzie tydzień wcześniej została przerwana. I od razu brak pojedynku Wookieego z mrocznym tajemniczym nieznajomym od razu przestał doskwierać, bo akcji i świetnych pojedynków na miecze świetlne (i nie tylko) dostaliśmy pod dostatkiem. Szkoda tylko trochę, że Dzień i Noc nie zostały jednym odcinkiem, wtedy działały by jeszcze lepiej, a napięcie budowane przez cały Dzięń, znalazłoby idealną, nocną kulminację.

Działo się

Tym niemniej powodów do narzekań absolutnie nie mam. Po pierwsze dostałem pod dostatkiem tego, za co w znaczniej mierze pokochałem Gwiezdne wojny, czyli klimatycznych konfrontacji okraszonych intrygującymi dialogami. Po drugie, starcia na miecze świetlne, a czasami i bez nich, były najlepszymi od czasów Mrocznego widma. Równie dynamiczne i emocjonujące, ewentualne braki “efekciarstwa” z powodzeniem zastępowały zaskakującymi rozwiązaniami i brutalnością, której wśród aktorskich Gwiezdnych wojen dorównać może chyba tylko łotrowy Vader.

Zwycięzcy i przegrani

Jeśli jeszcze się nie zorientowaliście, to uważam, że Noc była jednymi z najlepszych Gwiezdnych wojen ostatniej dekady. Od Andora (który już na stałe będzie chyba punktem odniesienia) zupełnie inna i uderzająca w zupełnie inne nuty, ale oddziałująca niewiele mniej. A niemała w tym zasługa także postaci. Tym razem szoł bezapelacyjnie skradł mroczny Nieznajomy (choć i Jeckie miała swoje 15 sekund), który z miejsca awansował dla mnie do Top 3 napędzanych Mocą złoli. Najlepsze jest to, że wciąż może być w jego kontekście wiele do odkrycia, tym bardziej, że jego motywacja wciąż zarysowana została bardzo mgliście i to głownie jego własnymi słowami, którymi, mam wrażenie, ufać w wielu przypadkach nie można. Dlatego też, jeśli czytacie te słowa, a z jakiegoś powodu (np. przez napędzaną przez toksycznych “fanów” falę nieuzasadnionego hejtu) nie oglądaliście jeszcze Akolity, to czym prędzej to zmieńcie, bo Noc jest naprawdę dobra!

POPRZEDNIE RECENZJE

A oto recenzje poprzednich odcinków: