Tytuł: Ghosts of Geonosis

W ubiegłym roku Rebelianci pożegnali się z nami bardzo przyzwoitym odcinkiem Visions and Voices. Dziś (a właściwie w sobotę), cztery tygodnie i jeden rewelacyjny film później wracają, i to nie sami. Pytanie tylko, czy w formie?

UWAGA SPOILERY

Od dłuższego już czasu wiedzieliśmy, że po powrocie na antenę w podwójnym epizodzie nasi bohaterowie nie tylko wybiorą się na Geonosis, ale również spotkają tam samego Sawa Gerrerę. Ten wciąż jeszcze blisko współpracujący z Rebelią (reprezentowaną przez inny gościnny występ – Baila Organę), badał podejrzaną aktywność na planecie, gdzie de facto, rozpoczęły się Wojny Klonów.

Dalej już dość standardowo, kontakt się urywa, załoga Ducha zostaje wysłana, by zbadać sprawę i jak to zwykle bywa w ich przypadku, wpadają w kłopoty. Odcinek byłby jednym z tych „do szybkiego zapomnienia”, gdyby nie udział znanego z filmu Łotr 1, Sawa Gerrery (Forest Whitaker). Nie ma on jednak szczęścia, bo i tutaj wypada dość bezbarwnie. Inne postacie zostają dla niego odsunięte w cień i mają jedynie przebłyski, ale rebeliancki ekstremista nie wykorzystuje swych pięciu minut sławy. Odcinek mógłby spokojnie funkcjonować i bez jego udziału na tracąc na tym absolutnie niczego. Co więcej, historię spokojnie dałoby się zawrzeć w jednym odcinku. Wobec czego ma się wrażenie, że całość trochę sztucznie przeciągano, a akcja posuwa się naprzód dość ślamazarnie.

Wobec tego najbardziej interesującym aspektem postaci Sawa Gerrery staje się jego transformacja z pracującego z Sojuszem, całkiem żywotnego i tylko lekko rozchwianego osobnika, jakim widzimy go w serialu, do ledwie powłóczącego nogami (z czego jedną sztuczną) fanatyka i pomyleńca, z który Sojusz wolałby nie mieć nic wspólnego, którym jawi się nam w Rogue One. Nie spodziewam się, że transformacja ta pokazana zostanie w Rebeliantach, ale jakaś powieść czy komiks Sawowi się należą, by w końcu stał się on naprawdę interesującą (i tragiczną) częścią Uniwersum.

Zatem co miał do zaoferowania podwójny odcinek pt. Ghosts of Geonosis? Przede wszystkim kilka bardzo fajnych – klimatycznych, efektownych i/lub zabawnych – scen, dla których warto było poświęcić te 40 minut. Poza tym odcinek dał poniekąd odpowiedź na pytanie, jaki los czeka Geonosjan, wprowadził nową negatywną bohaterkę do złudzenia podobną do Rei Sloane (ale nią nie będącą), stanowił ekranowy debiut Rocket Trooperów oraz zaowocował kolejnym absurdalnym zwycięstwem Rebeliantów (imperialny krążownik rozpadający się po trafieniu dwoma, słownie dwoma torpedami fotonowymi).

Wszystko to było jednak za mało, by uczynić z Duchów Geonosis odcinek stający na wysokości zadania. W mojej opinii nie sprostał on nadziejom i oczekiwaniom napompowanym przez niedawny zwiastun.

Czy kolejny odcinek pt. Warhead spisze się lepiej? Być może, bowiem postać droida, o której najwyraźniej będzie opowiadać (patrz klip poniżej) we wspomnianym zwiastunie zapowiadała się ciekawie. Aczkolwiek poza jego ewidentnymi zdolnościami bojowymi, bardziej ciekawią mnie jego motywacje i przeznaczenie. Zatem pomimo słabszego odcinka, wciąż jest na co czekać.

A oto recenzje poprzednich odcinków Rebeliantów w 3. sezonie: