Tytuł: The Last Battle

Przed dwutygodniową przerwą (która będzie trudna do zniesienia) Rebelianci zafundowali nam bardzo sympatyczny odcinek, który dowodzi, że nawet w tych nieszczęsnych 20 minutach da się zawrzeć ciekawą, wielowymiarową i emocjonalną fabułę. Odcinek ten mógł okazać się też bardzo doniosłym, gdyby sprawdziły się spekulacje fanów i tytułowa Ostatnia Bitwa (The Last Battle), dotyczyłaby Rexa i oznaczała jego śmierć. Nie zdradzę jednak, czy tak się stało, powiem natomiast, że odcinek miał do zaoferowania istoty, a co ważniejsze, wiarygodny rozwój postaci głównych postaci, a także przywrócił do łask (czyt. na łono uniwersum) postać znaną z poprzedniego serialu animowanego – Wojny Klonów.

[SPOILER]

Generał Kalani, bo o nim tutaj mowa, czyli droid taktyczny klasy super widziany ostatnio na służbie u Hrabiego Dooku powraca, by stoczyć ostatnią bitwę w wojnie Separatystów z Republiką, którą reprezentować mają Rex, Kanan i Ezra. Ci porzucili bowiem swoje standardowe zwyczajowe modus operandi i zamiast na włam do placówek imperialnych, udali się na szaber na planetę Agamar. Co prawda trójka bohaterów, to trochę mało przeciw całemu batalionowi droidów bojowych, jednak biorąc pod uwagę, że na tym etapie są to już zdezelowane wraki, przebieg i wynik starcia nikogo dziwić nie może.

[KONIEC SPOILERA]

Powrót, choć na krótką chwilę, do tamtego okresu jest wspaniałą okazją, by zgłębić psychikę Rexa oraz głęboki uraz, który wojna na niej zostawiła. Ale o dziwo, jest to też bardzo dobre „learning expirience” dla Ezry, który ma próbkę tego, czym jest prawdziwa, regularna wojna, a nie jakieś partyzanckie podszczypywanie imperialnych nieudaczników. Przekonuje się, jak ważna jest praca w zespole oraz wykonywanie rozkazów, bo nierzadko to właśnie decyduje o życiu i śmierci całych oddziałów. O dziwo jednak, koniec końców, to właśnie nieskażone wojnami klonów spojrzenie młodego padawana kładzie kres „wojnie”.

[SPOILER]

To, oraz pojawienie się wspomnianego Imperium, które szybko okrzyknięte zostaje wspólnym wrogiem i zostaje należycie potraktowane. Oczywiście przytłacza ono skromne siły Separatystów i Rebelii, a szturmowcy, o dziwo, są sobie w stanie poradzić z rozpadającymi się droidami, tym niemniej zarówno załodze Ducha, jak i generałowi Kalaniemu udaje się uciec. To z kolei każe się zastanowić, czy droida taktycznego klasy super jeszcze kiedyś zobaczymy (byłoby marnotrawstwem, gdyby nie), a co ważniejsze, po której stronie barykady.

[KONIEC SPOILERA]

Koniec końców praktycznie wszyscy, poza oczywiście Imperium, dostają swoje szczęśliwe zakończenie. Rex może w końcu odpocząć, Ezra odebrał kolejną, wartościową lekcję, Duch znalazł sobie nową Zjawę, scenarzyści dostali kolejną, znaną postać, którą w przyszłości będą mogli w interesujący sposób wykorzystać, a fani odcinek, który oglądało się naprawdę dobrze i który pokazał, że także odchodząc od głównego wątku fabularnego, Rebelianci dawać nam coś więcej, niż dziecinnie naiwnie i proste, jak budowa cepa historyjki.

Mamy też pierwszy, krótki klip z kolejnego odcinka – Imperial Supercommandos – który wbrew moim przypuszczeniom, skupiać się będzie na Mandalorianach:

A oto recenzje poprzednich odcinków Rebeliantów: