Tytuł: Unfinished Business

Pierwsza historia wchodząca w skład 7. sezonu dobiega końca, jak zatem poradziła sobie Zła seria (bo tak przetłumaczono The Bad Batch)? Koniec końców całkiem nieźle, a The Clone Wars S07E04 był najlepszym z dotychczasowych odcinków.

Zła seria

Zacznę od rzeczy może najmniej istotnej, a mianowicie od tłumaczenia, które jest… kiepskie. Mam wrażenie, że ktokolwiek je popełnił, robił to bardzo na odczepnego i nazwę oddziału 99 przetłumaczył bardzo dosłownie, co niestety nie znaczy bardzo dobrze. Dla mnie Wadliwa partia brzmiałaby lepiej, a już idealnie byłoby, gdyby nazwę The Bad Batch pozostawiono w oryginale.

A co do samego oddziału, to przyznam, że trochę mnie rozczarował. W jakikolwiek sposób wyróżniał się właściwie tylko Wrecker, a i to niestety za sprawą momentami infantylnego, momentami nieudolnie humorystycznego, a zawsze irytującego zachowania. O całej reszcie trudno powiedzieć cokolwiek konkretnego, bo jeśli ich miejsce zajęłyby inne, bardziej anonimowe klon, to niewiele by to pewnie zmieniło. Ewentualnie jedynie Crosshair jeszcze momentami potrafił się wybronić, ale i tak po tej czwórce spodziewałem się więcej. Może nowy rekrut zdoła ich trochę rozkręcić, oczywiście pod warunkiem, że dostaną jeszcze w ogóle szanse.

CT-1409

Mocną stroną odcinka okazał się CT-1409, czyli po prostu Echo, który nie potrzebował zbyt wiele czasu, by wrócić do akcji i dostać od razu kluczową rolę. Świetnie zadziałało to, że jeśli ktoś nie wiedział, jak historia się potoczy (ja na szczęście nie wiedziałem), to właściwie do samego końca nie mógł być pewien, jak skończy się ten rozdział Wojen Klonów i czy scenarzyści przygotowali dla nas jakiś szokujący zwrot akcji, czy też nie.

Dzięki temu Echo stał się jednym z naprawdę niewielu klonów, którego los nie był całkowicie obojętny i ciekaw jestem, czy jego historia definitywnie dobiegła końca, czy też czeka go kolejny „powrót”.

Mistrzowie i Anakin

Nieźle wypadli też w najnowszym odcinku Jedi. No może poza Obi-Wanem, który w sumie niczym specjalnym nie zasłynął. Bardzo ciekawie zaprezentował się natomiast Mace Windu, który próbował zastraszyć droidy. Sam do końca nie wiem, jaki mam stosunek do tej sceny. Z jednej strony nie jestem przekonany, że takie zachowanie miało sens i czy jakikolwiek Jedi postąpił by w ten sposób, a jeśli już, to bardziej pasowałoby mi to do Anakina. Z drugiej strony Mace podzielił się bardzo ciekawą informacją, zastanawiam się tylko, czy to dane szacunkowe, czy Mistrz Windu faktycznie liczył, ile droidów zniszczył podczas wojny.

A wracając jeszcze na moment do Anakina, to jego konfrontacja z admirałem Trenchem była zdecydowanie najciekawszym elementem całego odcinka, bowiem świetnie wpisała się zarówno w serialową historię, ale także w ewolucję młodego Skywalkera.

Mam nadzieję, że reszta 7. sezonu zafunduje nam znacznie więcej tego typu momentów, a wtedy, kto wie, może przestanę być sceptyczny i krytyczny wobec tego serialu.

POPRZEDNIE ODCINKI

Zapraszamy też do lektury recenzji poprzednich odcinków 7. sezonu: