Tytuł: Victory and Death
No i stało się, finałowy sezon Wojen Klonów dobiegł końca. Jeszcze tak niedawno narzekałem na początkowe odcinki, a tutaj już genialne Oblężenie Mandalory się skończyło, a my dostaliśmy bardzo godne zwieńczenie 7. sezonu i całych Wojen Klonów. Godne, ale czy równie dobre, co poprzednie dwa odcinki? W moim mniemaniu nie.
Ahsoka vs klony, Maul vs Ventor
Jak można się było spodziewać, cały niemal odcinek ociekał akcją. W końcu Ahsoka z Reksem musieli jakoś się wydostać, a i marsz Maula też zakończony jeszcze nie był. I o ile ten ostatni spełnił pokładane w nim nadzieję, a nawet momentami je przewyższył, pokazując prawdziwą potęgę Maula, o tyle przepychanki Ahsoki z klonami mnie rozczarowały.
Przez cały sezon twórcy przyzwyczaili nas do naprawdę świetnych scen walki z udziałem Togrutanki, ale mam wrażenie, że na samym finiszu dostali zadyszki i na decydujące starcie Ahsoki z jej dawnymi towarzyszami broni zabrakło im pomysłu. Wszystko to było jakieś takie niemrawe, pozbawione większych emocji i napięcia. A szkoda, bo wszyscy uczestnicy zasłużyli na więcej. Na osłodę dostaliśmy całkiem niezłą i efektowną scenę opuszczania przez Ahsokę i Reksa pokładu Venatora. Tym niemniej pewien niedosyt pozostał.
Emocje
Na szczęście nie-tak-dobre-jak-do-tej-pory sceny akcji przeplatały się ze świetnie napisanymi, emocjonalnymi dialogami i momentami. Rozmowy Ahsoki z Reksem i Reksa z Jessim wypadły wybornie, ale prawdziwymi wisienkami na torcie okazały się sceny zamykające odcinek, serial i całe Wojny klonów.
Tam już żadne swoja potrzebne nie były, bowiem obrazy warte były ich setki, jeśli nie tysiące. Zarówno ten w Ahsoką i grobami poległych przyjaciół (tak, była Jedi chyba do samego końca nie potrafiła na klony patrzeć inaczej), jak i z jej byłym Mistrzem, który dość nieoczekiwanie odwiedził miejsce jej ostatniej akcji.
Już chociażby za te dwie sceny The Clone Wars S07E12 zasłużył na miano bardzo udanego zwieńczenia serialu i długiej, wyniszczającej obie strony i okrutnej wojny.
Na szczęście wiemy doskonale, że dla żadnego z głównych aktorów tego wybornego przedstawiania, nie był to koniec drogi. Ba, dla Ahsoki był to właściwie tylko początek, bo teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam na dalszy ciąg jej historii, i to niekoniecznie ten, który poznamy w Mandalorianinie.
Poprzednie odcinki
Zapraszamy też do lektury recenzji poprzednich odcinków 7. sezonu: