Tytuł: On the Wings of Keeradaks
W końcu doczekałem się na odcinek, o którym powiedzieć mogę coś pozytywnego i który oglądałem może nie z zapartym tchem, ale przynajmniej z zainteresowaniem. Zadecydowało o tym kilka rzeczy.
They fly now? They fly now!
W końcu z dobrej strony zaprezentowały się droidy Unii Technokratycznej. Po pierwsze chodzi tutaj o ich różnorodność i ciekawe usprawnienia, których ja, szczerze mówiąc się nie spodziewałem. A z drugiej o ich skuteczność, bo w końcu blaszaki stały się dla kogoś realnym zagrożeniem, a „Organiczny Unicestwiacz” wyglądał wręcz złowrogo, choć pełni swych możliwości nie zdołał pokazać.
Oczywiście owo zagrożenie nie tyczyło się Anakina, czy choćby klonów, a jedynie randomowych i łatwozbywalnych tubylców, ale już nawet taki zabieg nadał odcinkowi i walce z siłami Unii zupełnie inny, poważniejszy ton, co poczytuję za bardzo duży plus.
Coś więcej?
Niestety pomimo ewidentnych plusów i znacznie pozytywniejszego odbioru, The Clone Wars S07E03 wciąż ma jeden, zasadniczy problem. Jest nim jednowątkowość, oraz fakt, iż ów wątek nie wydaje się być przesadnie istotny czy wciągający. Oczywiście ostatnia kwestia w połączeniu ze złowróżbną muzyką sugerują, że Wat Tambor i Unia Technokratyczna nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, tym niemniej zwieńczenie historii Echo niezbyt mnie ciekawi i już nie mogę doczekać się przejścia do wątku mandaloriańskiego.
POPRZEDNIE ODCINKI
Zapraszamy też do lektury recenzji poprzednich odcinków 7. sezonu: