Tytuł: The Phantom Apprentice
Dave Filoni po raz kolejny pokazał, że rozumie starwarsy i wie, co należy fanom dać, by piali z zachwytu (tylko czemu w pierwszych 8 odcinkach nam tego nie dał??). Bo na temat The Clone Wars S07E10 trudno znaleźć inne opinie. I trudno się z nimi nie zgodzić.
Maul
O dziwo to jednak nie Ahsoka była najjaśniejszą gwiazdą odcinka. Był nią bezapelacyjnie były uczeń Sidiousa, syn Dathomiry, już nie Darth – Maul. Widzimy tutaj, jak daleką przebył on drogę od napędzanego nienawiścią, ale wyjątkowo jednowymiarowego złoczyńcy. Przez lata postać ta została świetnie rozwinięta, ale dzięki odcinkowi The Phantom Apprentice nabrał on jeszcze więcej głębi i niejednoznaczności, niż dotychczas.
Najlepiej ilustruje to porównanie jego pojedynku, rewelacyjnego skądinąd, z Qui-Gonem i Obi-Wanem w Mrocznym widmie, gdzie nie wypowiedział ani jednego słowa, a tym wczorajszym, w którym wywijanie mieczami świetlnymi było tylko miłym dodatkiem, gdyż prawdziwe starcie Maul i Ahsoka odbywali na słowa i to właśnie ich konwersacja była najważniejsza.
Całość (uzupełniona bardzo znaczącą rozmową Ahsoki z Obi-Wanem) idealnie też wpisywała się i uzupełniała wydarzenia znane z filmowej trylogii prequeli, bo także stanowi dla mnie ogromną wartość dodaną.
Maul vs Ahsoka
No ale pojedynki słowne, pojedynkami słowny, a ilość akcji w serialu zgadzać się musi. I zgadza się jak najbardziej, bo konfrontacją Maula i Ahsoki zachwycać można się na kilku płaszczyznach, także tej wizualnej. Po tym co zobaczyłem, śmiem twierdzić, że pojedynek ten, to najlepsza dłuższa (bo najlepszą w ogóle wciąż pozostaje dla mnie ostatnie starcie Maula i Keneobiego) walka, jaką kiedykolwiek zobaczyliśmy w gwiezdnowojennej animacji.
Niemała w tym zasługa Ray’a Parka, który dzięki technologii motion capture powrócił do swej bodaj najsłynniejszej roli i uczynił walczącego Maula jeszcze efektowniejszym.
Nie sposób nie wspomnieć też o muzyce, która jak rzadko w której animacji, podkreśliła i spotęgowała epickość oglądanego pojedynku.
Również jego rozplanowaniu i choreografii zarzucić nic nie można zarzucić, a jedyną rzeczą, jaką mi przeszkadzała, było przerywanie walki scenami z udziałem klonów i Mandalorian.
Cała reszta
I tutaj przechodzimy do największego zarzuty, jaki mam wobec odcinka The Clone Wars S07E10, bo o ile wątek Maula i Ahsoki okazał się genialny, tak cała reszta wydawała się zbędna i wpisana w akcję trochę na siłę. Na co najlepszym przykładem jest scena z ludnością cywilną.
Może gdyby główny wątek nie był tak dobry, zmagania klonów i popleczników Bo-Katan z Mauldaloriania nie wypadł tak blado. Było i tutaj parę scen, które mogły być zaczątkiem naprawdę fajnej sekwencji akcji (fabularnie raczej od początku wątek spisany był na straty), ale zabrakło ich rozwinięcia.
Mimo to, mankament ten był na tyle niewielki, że choć nie wiem, czy The Phantom Apprentice można nazwać najlepszym odcinkiem Wojen Klonów w ogóle (dyskusje pozostawiam większym znawcom tematu), to z pewnością był to najlepszy odcinek, jaki pamiętam.
Zobaczymy, czy kolejne zdołają pokonać tak wysoko zawieszoną poprzeczkę.
Poprzednie odcinki
Zapraszamy też do lektury recenzji poprzednich odcinków 7. sezonu: