Tytuł: Poe Dameron 011
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Phil Noto
Historia: The Gathering Storm, part IV
Niedawno polscy czytelnicy, w ramach Star Wars Komiks, dostali okazję do zapoznania się z pierwszymi numerami serii Poe Dameron. A ja, choć nie zgadzam się z opinią mego redakcyjnego kolegi i o dwóch pierwszych historiach niewiele dobrego miałem do powiedzenia, po raz kolejny dochodzę do wniosku, że tytuł od tamtej pory przeszedł naprawdę daleką drogę. Kolejnym potwierdzeniem tej tezy jest komiks Poe Dameron 011, który trzyma bardzo wysoki poziom, a jednocześnie posuwa historię znacząco naprzód.
W sumie większość rzeczy, które pisałem przy okazji recenzji poprzedniego numeru, można powtórzyć i tutaj. Drobne zmiany są takie, że Threepio odgrywa już nieco mniejszą rolę, a Terex jeszcze skuteczniej kradnie dla siebie niemal cały zeszyt. I pomimo tego, że wiemy doskonale jaką kanalią być potrafi, nie sposób go nie lubić. Chociażby za jego konwersacje z Phasmą czy stosunek do Kylo i Najwyższego Porządku. „Odziedziczony” po Tarkinie Cierń (Carrion Spike), też dodaje mu „fajności”, ale i tak najbardziej podoba mi się jego flota „składaków” i dałbym naprawdę dużo, by któregoś dnia zobaczyć ją w akcji na wielkim ekranie. Aczkolwiek na początek wystarczy mi, żeby Lord Generał Rancsów z Kaddak otrzymał własny komiks, albo książkę, serial w sumie też mógłby być.
„Why don’t you just… I don’t know… Go polish your armor.” – Terex do Phasmy
Czy po moich zachwytach wydaje Wam się, że seria Poe Dameron jest teatrem jednego aktora (bynajmniej nie tytułowego)? Jeśli tak, to w sumie słusznie, aczkolwiek nie można też zapomnieć o wątkach, które budowane były praktycznie od początku. A mianowicie kwestia szpiega w szeregach Czarnych. W recenzowanym numerze wątek ten posunął się znacząc naprzód. Niestety na żadne zaskoczenie nie mamy tutaj co liczyć. Już przy pierwszym pojawieniu się tegoż wątku pisałem, że od razu wiadomo, kto okaże sięzdrajcą. No i miałem rację! Jest to… No aż tak spoilerować nie będę, ale jeśli ktoś śledzi tytuł od początku, z pewnością wie o kim mowa. Jego/jej motywacje też nie są jakiś fabularnym majstersztykiem. Także ten motyw, to jak na razie jedno z większych rozczarowań.
Jest i inne, dla odmiany pozytywne i zaskakujące rozczarowanie. Zaskakujące, bo dotyczy postaci tytułowej, która do tej pory, w moim mniemaniu nie błyszczała. To w gruncie rzeczy się nie zmienia, ale Poe otrzymuje od scenarzystów choć jeden moment przenikliwości i działania w miarę rozsądnego i odpowiedzialnego. Nie łudzę się, że zostanie mu tak na dłużej, ale dobre i to.
Podsumowując wraz z numerem Poe Dameron 011 dostaliśmy kolejną, bardo dobrą odsłonę historii, która przywraca mi wiarę w tę serię, w Charlesa Soule, a nawet minimalnie, w postać głównego bohatera. Oczywiście Phil Noto niezmiennie mnie nie przekonuje, ale nawet do jego rysunków zdążyłem już przywyknąć. Jestem przekonany, że jest wielu innych artystów, którzy choćby z walkami powietrznymi poradzili sobie o niego lepiej, no ale nie można mieć wszystkiego. Nie będę więc narzekał, bo i tak Poe Dameron jest obecnie świetnym tytułem.
Dla zainteresowanych są też recenzje poprzednich numerów:
- Poe Dameron 001
- Poe Dameron 002
- Poe Dameron 003
- Poe Dameron 004
- Poe Dameron 005
- Poe Dameron 006
- Poe Dameron 007
- Poe Dameron 008
- Poe Dameron 009
- Poe Dameron 010
No i warianty okładki: