Tytuł: Poe Dameron 010
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Phil Noto
Historia: The Gathering Storm, part III

Wraz z trzecią częścią obecnej historii, którą dostajemy w komiksie Poe Dameron 010, jasnym staje się, czym owa historia jest. Nie jest to kolejny pretekst do pokazania suchości dowcipów tytułowego bohatera i jego absolutnego nienadawania się do roli tajnego agenta. Ale tak szybko, jak Poe w moich oczach traci, tak C-3PO zyskuje. Ale też nie o złoto-czerwonego droida tutaj chodzi.

Cały story arc pt. The Gathering Storm jest jednym, wielkim (a przynajmniej dużym) origin story Agenta Terexa, czyli genezą jego „powstania”. Mogłoby się wydawać, że cała, najwyraźniej dość długa historia, to za dużo, by w zajmujący sposób opowiadać o jednej postaci, ale nemesis Poe Damerona nie ugina się pod ciężarem odpowiedzialności i po raz kolejny sprawia, że cieszymy się praktycznie każdą stroną komiksu. I choć znów nie ma w nim wiele akcji, to narzekać absolutnie nie możemy. Tym bardziej, że obietnicę akcji w kolejnym numerze dostajemy, i to nie byle jakiej.

W tym momencie należałoby jeszcze wrócić do postaci głównego bohatera i powodów, dla których komiksowa seria robi mu więcej złego, niż dobrego. Będę się zapewne powtarzał, ale też Charles Soule powtarza cały czas te same błędy, więc skoro jemu wolno, to mi też. Otóż w filmie Poe zapowiada się rewelacyjnie, jako takie połączenie Luke’a i Hana. Dowcipny, utalentowane, ale niepozbawiony młodzieńczego zapału do walki o słuszną sprawę. Niestety w komiksie otrzymujemy zgoła inny jego obraz. Owszem, pozostał on rewelacyjnym pilotem (czego niestety duet autorów nie jest w stanie należycie oddać), ale na innych polach wiele mu brakuje. Co więcej, niego humor, a raczej jego nieudolne próby są, jak już wspomniałem, suchutkie. Poe wykazuje także daleko idący egoizm i wyjątkową niechęć do poświęcenia się za innych i za sprawę. Jest to coś, czego u pozytywnych bohaterów Gwiezdnych Wojen dotąd nie widzieliśmy, ale jakoś wątpię, by było to działanie zamierzone.

Niestety straciłem nadzieję, że obecni autorzy coś z tym zrobić, dlatego też staram się przymykać na to oko i cieszyć się wyjątkowo interesującym rozwojem postaci Agenta Terexa, który wyrasta na gwiazdę tej serii i czyni ją nie tylko znośną, ale w ostatnich numerach, jedną z najlepszych, które obecne pod szyldem Star Wars się ukazują. Oby tak dalej Agencie!

Dla zainteresowanych są też recenzje poprzednich numerów:

No i warianty okładki: