Tytuł: Star Wars 043
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Salvador Larroca
Historia: The Ashes of Jedha, part VI
Ostatnim razem narzekałem na tajną misję Chewiego i jej trywialność. Tym razem muszę zwrócić Kieronowi Gillenowi honor, bowiem odnalazło się tutaj drugie dno, nie dość, że interesujące, to jeszcze, przynajmniej dla mnie, niespodziewane. Dodać do tego długo oczekiwane konfrontacje głównych postaci obu stron konfliktu okraszone świetnymi dialogami, i tak oto dostaliśmy świetne zwieńczenie wyjątkowo udanej historii.
KRÓLOWA I KSIĘŻNICZKA
Leię mieliśmy już przez lata okazję poznać jako księżniczkę o wyjątkowo mocnym charakterze. Przekonaliśmy się też, że w jej słowniku nie ma słowa porażka, a i w beznadziejnych zdawałoby się sytuacjach, też zwykła radzić sobie nader dobrze. Ale okazuje się, że nie ona jedna, bowiem królowa Trios potrafiła wojowniczej księżniczce dotrzymać kroku, a czasami nawet wręcz minimalnie wyprzedzić.
„Was pugilism part of a princess’ education on Alderaan? Shu-Torun normally stresses target shooting.” – królowa Trios
A im więcej czasu miały panie dla siebie, tym bardziej przekonywaliśmy się, że łączy je znacznie więcej niż dzieli. Monarchini Shu-Torun okazała się jednak osobą znacznie bardziej ostrożną i pragmatyczną, a przez to bardziej prawdziwą, niż nieskazitelnie idealistka Leia.
„I am a queen in search of an alliance. A rebel one.” – królowa Trios
Ten kontrast wypadł świetnie, a mimo to (a może właśnie dzięki temu) obie panie dogadały się i zrozumiały niemal bez słów. Dlatego też mam nadzieję, że nie będzie to ich ostatni wspólny występ.
GENERAŁ I GENERATOR
Swoje pięć minut dostaje też komandor vel generał Kanchar oraz stawiający mu czoła Luke. Tutaj spotkanie nie przebiega już w atmosferze akceptacji i wzajemnego zrozumienia, jak to miało miejsce w przypadku pań. Jest za to sporo fajnych tekstów oraz bardzo słuszne spostrzeżenia imperialnego kolosa na temat mieczy świetlnych i walki z jedi. Widzimy też, że Kanchar ma szansę być naprawdę godnym przeciwnikiem dla rebeliantów, a w szczególności dla wciąż niezbyt „mocnego” Luke’a.
„Why the hell would anyone shoot blaster bolts at someone who can bounce them back?” – Komandor Kanchar
„Whoa!” – Luke Skywalker (z trudem unikając fali ognia z miotacza w cybernetycznym ramieniu Kanchara)
„If I were in charge, I’d have outfitted the clones with flamethrowers when frying jedi.” – Kanchar
Spodobała mi się też pewna fabularna spójność. W poprzednim numerze Luke sam przyznał, że bycie jedi za wszelką cenę może nie być tym, czego i on i Rebelia aktualnie potrzebują. Szybko się to potwierdziło, bowiem, stawiając czoła swemu przeciwnikowi jako „jedi”, Luke zapewne nie uszedłby z życiem.
„What kind of a monster are you?” – Luke Skywalker
„The winning kind.” – Komandor Kanchar
Widzimy więc, że komiksowi twórcy mają wielką łatwość tworzenia interesujących złoczyńców, a komandor Kanchar jest kolejnym, po sierżancie Kreelu, agencie Terexie czy doktor Aphrze, który powinien zostać dokładniej przedstawiony. Nie mam oczywiście wątpliwości, że jeszcze go zobaczymy, ale z przyjemnością poznał bym też jego przeszłość i dowiedział się, jak stracił oko oraz rękę.
HAN I HANUKKAH
Dopełnieniem wspaniałego numeru i całej historii było pójście jeszcze jeden krok dalej z rozwojem postaci Hana Solo. Już nie tylko bierze on na swoje barki dowodzenie i odpowiedzialność z nim związaną, ale także nie idzie na łatwiznę i jest skłonny poszukać rozwiązania innego niż najłatwiejsze (ale i najbardziej kosztowne).
„Since when is Han giving orders?” – Luke Skywalker
„I like it. It suits him.” – Leia Organa
Można wręcz powiedzieć, że Kieron Gillen nieco przedobrzył, bowiem widzimy Hana, który dowódcą zdaje się być znacznie bardziej wprawnym i ogarniętym niż generał, który dowodził grupą uderzeniową wysłaną na Endor.
Tym niemniej Prochy Jedhy okazały się historią wyjątkowo udaną. W pierwszej części oferowała nam niezwykły klimat i przytłaczającą atmosferę. W drugiej natomiast dostaliśmy już niczym nieskrępowaną rozrywkę spod znaku Gwiezdnych Wojen okraszoną bardzo fajnymi, nowymi postaciami.
POPRZEDNIE NUMERY I OKŁADKI
Na zakończenie zachęcamy do recenzji poprzednich odsłon Prochów Jedhy:
A także prezentujemy warianty okładek: