Tytuł: Poe Dameron 014
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Angel Unzueta
Historia: Legend Lost, part I
Po bardzo intensywnym finale historii The Gathering Storm, dla naszych bohaterów przyszedł czas na odrobinę wyciszenia, refleksji i podjęcia decyzji, co dalej. Pretekstem do tego są z jednej strony uroczystości pogrzebowe poległego członka Eskadry Czarnych. Z drugiej natomiast ważące się losy agenta Terexa.
Przyznam szczerze, że nie myślałem, że wątek tego drugiego powróci tak szybko, a jego przyszłość od razu zostanie wyjaśniona. Po cichu liczyłem, że autorzy dadzą mu odpocząć choć przez kilka numerów, pozwolą nam za nim zatęsknić, oraz potrzymają w niepewności wszystkich jego miłośników i miłośniczki. Charles Soule ani myślał jednak dawać odrobinę wytchnienia swojej gwieździe i od razu wyłożył kawę na ławę.
„… but here, with The First Order I see a new hope.” – Agent Terex
Samo w sobie nie musiało to wcale być czymś złym, jednak sposób, w jaki mój ulubiony agent został potraktowany zupełnie nie przypadł mi do gustu. Oznaczać może on bowiem, że Terex wyprany zostanie z tych wszystkich cech, które uczyniły go centralną postacią serii Poe Dameron i ulubieńcem wielu czytelników.
Ale wracając do wytchnienia, żałoby i innych takich. Autor za pośrednictwem Poe i jego nemezis serwuje nam przemowy, które w założeniu miały być zapewne inspirujące, motywujące, poruszające i w ogóle „wow”. Niestety uwydatniły one tylko pewne niedostatki Charlesa Soule i pokazały, że jest on raczej mniej lub bardziej wprawnym rzemieślnikiem, niż prawdziwym artystą scenariusza. Słowa, które włożył w usta swych bohaterów były fabularnie dopuszczalne i poprawne, ale nic ponad to.
Nie przypadło mi także do gustu, i to drugi numer z rzędu, potraktowanie wątku szpiegowskiego i chipu z danymi, który Terex wyciął z C-3PO. Sprawę rozwiązano w sposób tak wygodny (dla scenarzysty) i prosty, że aż prostacki. A miał on potencjał, by zbudować wokół niego kolejną historię.
Polotu i subtelności zabrakło także nakreślając analogie pomiędzy Poe i Terexem. Na pierwszy rzut oka są to oczywiście bohaterowie skrajnie różni, jednak nie pierwszy już raz autor przekonuje nas, że momentami zdają się oni być dwoma stronami tego samego medalu. Ale o ile wcześniej wychodziło to naturalnie i świetnie wpisywało się w opowiadaną historię, tutaj Charles Soule rzucił nam to bezpardonowo w twarz, byśmy przypadkiem tego nie przegapili.
Zdziwiło mnie też całkowite pominięcie Kommander Malarus, która zadebiutowała w poprzednim numerze, a która szykowana była, przynajmniej w moim odczuciu, na nowego oponenta tytułowego bohatera. W zamian za to dostaliśmy Phasmę, która… coś robi! Tak tak, po raz chyba pierwszy w nowym kanonie pani kapitan pokazuje, że potrafi podejmować sensowne decyzje i zdecydowane działania.
A skoro zmierzając powoli do końca, zacząłem za coś w końcu chwalić pana Solue, to dodam jeszcze jeden, drobny plus. Należy się on za bardzo umiejętne rozpoczęcie procesu oswajania fanów z myślą, że niebawem przyjdzie nam pożegnać się z postacią generał Organy. Jeśli scenariusz komiksu Poe Dameron 014 powstał przed tragiczną śmiercią Carrie Fisher, to autorowi pogratulować można dalekowzroczności i świadomości nieuniknionego. Ale nawet jeśli zeszyt powstał już po tym zdarzeniu, to i tak należą się słowa uznania, za delikatność i wyczucie.
„I honestly don’t know how long we’ll have to, well, resist. The Rebellion went on for decades. And, I’m sorry to say, probably sonnerthen we’d like… I’ll be luminous.” – Generał Organa
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o rysunkach, bowiem jak można było przeczytać na samym początku, seria otrzymała nowego artystę, a ja… szybko zatęskniłem za Philem Noto. Nie uważam go za mistrza swego fachu, ale przywykłem do jego kreski na tyle, że mi ona nie przeszkadzała. Niestety nadejście Angela Unzuety odbieram jako krok w tył. Jego zbliżenia twarzy Poe, to jakiś dramat, a z i innymi postaciami nie poradził sobie za dobrze.
Pozostaje mieć więc nadzieję, że rysownik się nieco ogarnie, a nowa historia okaże się choć w połowie tak dobra, jak The Gathering Storm.
Ową historię przypomnieć sobie możecie czytając poprzednie recenzje:
A oto wariant okładki komiksu Poe Dameron 014: