Tytuł: Star Wars 037
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Salvador Larroca
Historia: Imperial Pride
Wydaje się uczciwe, że po króciutkich historyjkach, które dostała większość z pozytywnych bohaterów, także ci teoretycznie negatywni dostali swoje „5 minut” i około dwudziestu stron w najnowszym numerze serii Star Wars. Sęk w tym, że Sierżant Kreel i jego SCAR Squadron nie postrzegają się jako złoczyńcy, wręcz przeciwnie.
Special Commando Advanced Recon Squadron
Praktycznie od początku pojawienia się w serii SCAR Squadronu i jego dowódcy, sierżanta Kreela, zapewnili oni unikalne spojrzenie na Odległą Galaktykę. Owszem, bywały już oczywiście historie opowiadane z perspektywy Imperium, jednak jeszcze nigdy nie było ono stawiane w tak jednoznacznie pozytywnym świetle. Kreel nie tylko głosi, że Imperium to „dobra zmiana”, on w to święcie wierzy. Dlatego też w eksterminację terrorystów mieniących się rebeliantami wkłada tyle serca i pasji.
„I’m a trooper to the core.” – sierżant Kreel
Trend ten jest kontynuowany także tutaj, ale o ile wcześniej argumenty Kreela i jego postrzeganie świata wydają się logiczne i uzasadnione, tak teraz, jego bezgraniczne oddanie skonfrontowane z ostentacyjną „obojętnością” Imperatora bardziej zaczyna przypominać ślepy fanatyzm. O ile jednak wiele z postaci ma szansę na „nawrócenie” i przejście na jasną stronę Mocy, tak sierżantowi Kreelowi raczej to nie grozi, wszak jest on szturmowcem do szpiku kości.
Hola hola, szturmowca dola
Nie jest on jednak oczywiście takim zwykłym szturmowcem, czego dowodzi zarówno w rozmowie z Darthem Vaderem, jak i późniejszej rozprawie z bazą rebeliantów. Mam wręcz wrażenie, że sierżant Kreel w komiksie Star Wars 037 jest bardziej samurajski, niż wszyscy jedi i sithowie razem wzięci (a jak wiadomo, była to jednak z inspiracji Lucasa, przy ich tworzeniu).
„Greatings for a SCAR Squadron. Long live the Empire.” – napis znaleziony w zgliszczach rebelianckiej bazy
Tym bardziej szkoda, że los tej niezwykle interesującej postaci zdaje się przesądzony. Bo jeśli nie Vader, to bohaterowie Rebelii (których uwagę tak usilnie starał się przykuć) mogą zakończyć jego błyskotliwą karierę. Mam tylko nadzieję, że kiedy to nastąpi, będzie to historia naprawdę godna.
Nadchodzi wojna
Swoją drogą, to ciekaw jestem, czy ostatnie strony komiksu zapowiadają zmianę nastroju i wydźwięku nadchodzących historii. Odniosłem bowiem wrażenie, że po historiach lekkich i często gęsto przetykanych humorem, teraz możemy się spodziewać mroczniejszych, poważniejszych opowieści stricte wojennych w typie Rogue One.
Coś może zdecydowanie być na rzeczy, skoro już w następnym numerze bohaterowie udadzą się do ruin Jedha City.
Na zakończenie nasze recenzje poprzednich „jednostrzałów”:
Oraz galeria okładkowych wariantów: