Recenzję nowej, pierwszej w nowym kanonie powieści Timothy’ego Zahna przygotowaliśmy już jakiś czas temu. Choć nie uciekaliśmy tam od komentowania fabuły, spoilery które się pojawiały, nie były przesadnie znaczące. Niewiele też pisaliśmy o tym, co „Thrawn” wniósł do nowego kanonu. I właśnie tą kwestią zajmiemy się teraz.

/Z oczywistych przyczyn tekst zawierać będzie DUŻE SPOILERY, także jeśli wolicie poczekać na polskie wydanie Thrawna, sugerujemy zakończyć czytanie w tym miejscu./

The Chiss Ascendancy

Dynastia vel Przestrzeń Chissów znana jest fanom z Legend, ale wraz z premierą powieści Thrawn, stała się ona także częścią nowego kanonu. Zajmuje ona na razie bliżej nieokreśloną część Nieznanych Regionów, w których to czaić się mają niebezpieczeństwa zagrażające całej galaktyce. O Dynastii Chissów dowiedzieliśmy się w sumie bardzo niewiele, poza tym, że szukają oni odpowiednio potężnych sprzymierzeńców, którzy mogą pomóc w walce ze wspomnianymi zagrożeniami.

W sieci natknąć się można na spekulacje, że owe niedookreślone zagrożenia mogą mieć jakiś związek ze Snoke’iem. Wiemy bowiem, że imperialne niedobitki, które stały się zalążkiem Najwyższego Porządku, udały się właśnie do Nieznanych Regionów i stamtąd może wywodzić się także ich Wódz.

Aczkolwiek są to tylko niepotwierdzone domysły. Wracając do faktów natomiast, wiemy też, że Chissowie, choć nie są tą samą rasą, z Pantoranami są z nimi w pewnym stopniu spokrewnieni.

Mitth’raw’nuruodo

Imię słynnego Chissa, to kolejna rzecz, która nie uległa zmianie. Wciąż też w imperialnych szeregach znany jest on głównie jako Thrawn. Zresztą sam twórca postaci twierdzi, że Wielki Admirał jest praktycznie tę samą osobą, którą był zawsze, z tą tylko różnicą, że w nowym kanonie osadzony jest on w nieco innych czasach i znajduje się w nieco innej sytuacji. Tutaj (czyt. w nowym kanonie) także niebieskoskóry admirał jest genialnym, wyrachowanym i cierpliwym strategiem, zaprawionym w bojach wojownikiem oraz… pogardzanym przez niemal całe imperialne siły zbrojne, obcym.

Tym niemniej pojawiła się też jedna, kluczowa różnica. W nowym kanonie Thrawn nie został wygnany przez swój lud. Jest to jedynie zasłona dymna, mająca ułatwić mu infiltrację Imperium. Jego prawdziwa misja ma na celu przekonanie się, czy Imperator Palpatine może być wartościowym sprzymierzeńcem w walce z zagrożeniem czającym się w Nieznanych Regionach, czy też potencjalne „lekarstwo”, jest równie niebezpiecznie, co sama „choroba”.

Zatem mimo tego, że obecnie Thrawn zdaje się być jednym z najwierniejszych ludzi (a raczej obcych) Imperatora, można się domyślać, że taki stan nie będzie trwał wiecznie, a interesom Chissów nie zawsze będzie po drodze z Imperium. Czy dzień ten jest już bliski i tym właśnie wytłumaczony zostanie brak jakichkolwiek wzmianek o Wielkim Admirale w filmach? Być może.

A może po prostu Palpatine’owi nie w smak był fakt, iż Thrawn zdołał wydedukować, jakiemu gigantycznemu projektowi (podpowiedź: To nie księżyc) podporządkowana została cała ekonomiczna i logistyczna potęga Imperium i postanowił pozbyć się Chissa?

Bitwa o Batonn

Jedną z niewielu skaz na nowokanonicznej postaci Thrawna, jest brak konsekwencji w jego przedstawianiu. Podczas gdy w powieści ukazany jest on jako jednostka honorowa i ceniąca życie, nawet swych wrogów, w Rebeliantach poznajemy go jako dowódcę tyleż przenikliwego i genialnego, co okrutnego i bezlitosnego. Najlepszym dowodem na to ma być bitwa o Batonn, za którą Thrawn awansowany został do stopnia Wielkiego Admirała, a w której liczba ofiar wśród cywilów, znacznie przewyższała straty wśród wrogich bojowników.

Książka rzuca jednak nowe światło na wspomniane starcie. Okazuje się bowiem, że tak duża liczba ofiar wśród cywilów była „zasługą” pani Gubernator Arihndy Pryce. Tym samym wizerunek Thrawna został nieco „wybielony”, zapewne po to, by lepiej pasować do jego munduru Wielkiego Admirała.

Arihnda Pryce

A skoro już o pani Gubernator mowa… Okazuje się, że i jej historia jest całkiem interesująca i nieco inna, niż można się było spodziewać. Dlaczego? Otóż jej przeszłość z powodzeniem usprawiedliwiałaby dołączenie do Sojuszu Rebeliantów. Była sobie bowiem młoda dama z szanowanej i zamożnej lothalskiej rodziny. Nie brakowało jej niczego, ale jak większość osób w jej wieku, marzyła o tym, by wyrwać się z domu i poznać wielki świat. Jej marzenia legły, zdawać by się mogło, w gruzach, gdy w wyniku chciwości imperialnych urzędników, jej rodzina straciła dorobek całego życia.

Jej gniew i pragnienie zemsty ukierunkowane zostało jednak nie na całe Imperium, a na jednostki. W połączeniu z żelazną wolą i determinacją, Arihnda po latach powróciła do domu, jako Gubernator Lothal. Jej determinacja przekuta została na bezwzględność, a protektorat samego Wilhuffa Tarkina i zawiła relacja z Thrawnem sprawiają, że nie powiedział ona chyba jeszcze ostatniego słowa.

Raider-class corvette

O tym, że Corvette’a klasy Raider dołączy do kanonu wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu, wszak pojawiła się ona w zwiastunie kanonicznej gry Star Wars: Battlefront 2. Jednak to właśnie „Thrawn” stanowił właściwy debiut tej jednostki. Statki stworzone pierwotnie przez Fantasy Flight Games na potrzeby figurkowej gry X-wing Miniatures Game uczestniczyły w dwóch bitwach ukazanych w powieści. Niestety nie okazały się one dla Imperium zbyt szczęśliwie, bowiem oba starcia, w których „nowe” corvette’y uczestniczyły, szły jak po grudzie.

Oto najważniejsze i najciekawsze moim zdaniem nowości w obecnym kanonie, za które odpowiedzialna jest powieść Thrawn. Aczkolwiek miłośnicy Legend z pewnością znajdą w niej wiele innych smaczków i pomniejszych postaci, które zostały skanonizowane.

A tak czy inaczej książkę na pewno przeczytać warto, bo w mojej opinii jest to jedna z lepszych pozycji nowego kanonu.