Odcinek 9: Nikt nas nie słyszy!

Pisanie o Andorze staje się powoli nudne. W końcu jest ograniczona ilość sposobów na wyrażanie swego zachwytu nad tą produkcją. Na szczęście, wbrew temu co mówią malkontenci, dla których miarą jakości produkcji, jest jak największa ilość easter eggów i gościnnych występów, oglądając kolejny odcinek na nudę absolutnie narzekać nie możemy.

Kolejny dzień, kolejna zmiana

W zakładzie pracy przymusowej na pozór nic się nie zmienia, ale pod powierzchnią narastają nastroje więźniowyzwoleńcze, a rosnące napięcie znów staje się namacalne. A gdy Imperium pokazuje swe prawdziwe oblicze, wiemy już do czego to zmierza. Pozostaje nam czekać i ponownie cieszyć się fantastycznie napisaną, niezwykle wiarygodną i dającą wiele do myślenia historią oraz wspaniałą grą aktorską.

Ale nie tylko na Narkinie 5 ktoś chce wyrwać się na wolność. Na Coruscant Mon Mothma pragnie wyrwać się ze swojej złotej, senatorskiej klatki, coraz bardziej przekonuje się, że jej wysiłki i ciągła walka o galaktyczne lepsze jutro, skazana jest na porażkę. Przynajmniej dopóty, dopóki prowadzona będzie w oficjalny sposób.

Z kolei dla Syrila więzieniem jest jego obecne życie, które wypaliło go do szczętu i pcha w coraz głębsze odmęty rezygnacji i desperacji. Drogę ucieczki widzi on tylko jedną i nie zawaha się podjąć ogromne ryzyko, by wyrwać się z matni codzienności.

Fakt, że poszczególne wątki, choć na różnych płaszczyznach, to tematycznie są sobie tak bliskie sprawia, że przeskakiwanie pomiędzy nimi, zamiast gmatwać opowieść i gubić uwagę widza, działa wręcz odwrotnie i nadaje odcinkowi oraz zmaganiom bohaterów dodatkowej głębi i sprawia, że nikt z nich nie pozostaje nam obojędny.

Kolejny odcinek, kolejny plot twist

Kolejna rzecz, która świadczy o wyjątkowości Andora, a także ogromnym kunszcie scenarzystów, to fakt, że zaskakujące wydarzenia czy „odkrycia” nie są tutaj celebrowanie, ani też nie są wokół nich budowane całe sceny czy wręcz odcinki. Mniejsze lub większe rewelacje pojawiają się niejako mimochodem, przez co potrafią spaść na nas jak grom z jasnego nieba (a coś mi mówi, że Andor nie powiedział jeszcze w tej kwestii ostatniego słowa).

Jak widać, ani tanie sensacje, ani też wspominane wcześniej easter eggi czy gościnne występy, nie mogą tutaj przyćmić tego, co najważniejsze, a mianowicie budowanej z pietyzmem historii oraz ciągłego rozwoju i ewolucji bohaterów. I jak widać już po raz dziewiąty, jest to droga ze wszech miar słuszna.

Kolejne spotkanie, kolejne wyznanie

Na koniec nie sposób nie wspomnieć o największej gwieździe tego odcinka. I nie, nie mam tutaj na myśli Imperium (z BBI na czele), które momentami z uśmiechem na ustach, pokazuje jak bezwzględnym i przerażającym jest tworem i nie potrzebuje do tego żadnych lordów spod mrocznej gwiazdy (śmierci oczywiści).

Tym razem show skradł Syril, najpierw swymi interakcja ze swą toksyczną i wysysającą chęci do życia rodzicielką, a później niezwykłym wyznaniem, które… Było tyleż niespodziewane, co , kiedy się nad tym chwilę zastanowić, idealnie pasujące do jego postaci. Postaci, która nie pierwszy raz mnie zaskakuje, której wątek jest jednym dla mnie jednym z najlepszych i w przypadku której nie mam pojęcia, jak potoczy się dalszy ciąg historii.

Także kolejny odciek, z wielu względów, zapowiada się niezwykle ciekawie i emocjonująco!

Poprzednie recenzje

A oto recenzja poprzednich odcinków: