Czy drugi odcinek 2. sezonu Mando dostarczył podobnych emocji, co pierwszy, czy wręcz przeciwnie? A może dostarczył zupełnie innego typu rozrywki? Oto w pełnie spoilerowe reakcje naszej redakcji.
Michał Michałowski
Coś nowego, coś znanego i coś sprawdzonego. Tak w największym uproszczeniu można opisać nowy epizod historii Mandalorianina. Przede wszystkim, drugi odcinek tego sezonu w bardzo wielu miejscach przypomina drugi odcinek poprzedniego sezonu. Z rzeczy, które najbardziej rzuciły się w oczy, mieliśmy pułapkę na pustynnej planecie, próbę porwania małego, uszkodzonego Brzeszczota i jego naprawy, czy walkę protagonisty z bestią, która nie udałaby się bez pomocy kogoś innego. Podobieństwa i schematy nie są złe, ale nie ukrywam, że spodziewałem się po kolejnym epizodzie czegoś nowego. Co mi się w Pasażerce podobało szczególnie, to pościg myśliwców Nowej Republiki za Brzeszczotem, gdzie mieliśmy pięknie pokazane manewry statków w atmosferze planety. Niemniej, czas posunąć główną fabułę do przodu!
Mateusz Wasilewski
Muszę przyznać, że główny wątek fabularny w nowym sezonie serialu The Mandalorian rozkręca się nam powoli. W drugim odcinku, a dziesiątym rozdziale przygód zakutego w srebrną zbroję z beskaru łowcy nagród, otrzymujemy co prawda wspaniałą ucztę wizualną, ale dość mizerną fabułę. Mando skopał parę tyłków na Tatooine i rusza dalej, zabierając na swój pokład pasażerkę z ważnym pakunkiem, ale też i warunkiem, że poruszać się mogą tylko w podświetlnej. Lot bez hipernapędu, jest lotem pełnym niebezpieczeństw, szczególnie kiedy ma się taką historię, jak nasz główny bohater. Spotkanie z patrolem Nowej Republiki kończy się ucieczką, której zakończenie dla osób z arachnofobią będzie prawdziwym koszmarem. Fabuła w tym odcinku mnie nie zachwyciła i miałem wrażenie, że dość szybko dostaliśmy odcinek zapychacz, choć wizualnie rozdział dziesiąty prezentuje się doskonale. Pościg X-skrzydłowców Nowej Rebubliki za Brzeszczotem to gratka dla miłośników kosmicznych potyczek, a późniejszy koszmar arachnofobów to prawdziwa uczta dla oczu, bo wszystko się prezentuje niesamowicie, a i mroźny klimat jakoś idealnie do tego wszystkiego pasuje. Szykują się kolejne nagrody za scenografię i efekty specjalne? Mam nadzieję, że tak!
Mikołaj Klepacki
Odcinek 2, czyli przygód Baby Yody i naszego kochanego Mando ciąg dalszy. Tym razem nasz dzielny kowboj rozbija się na lodowej planecie, gdzie musi się zmierzyć z przeciwnościami losu. Odcinek trzyma poziom choć nie ma tyle fajerwerków co poprzednio. Jak dla mnie jest to typowy odcinek na „odprężenie” przed większą akcją. Liczyłem że reżyser pociągnie dalej wątki z poprzedniego odcinka (Boba ykhm Boba ykhm) ale niestety się przeliczyłem. Mam nadzieję że nie skończy się to na tym że nasz łowca nagród pojawi się tylko na początku i w finale, niemniej czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.
Wojciech Wiśniewski
Jak zwykle jestem już po większej recenzji, a że tutaj spoilery wiele nie zmieniają, to i ja dodać mogą raczej mało. Powiem tylko, że podobnie jak drugi odcinek 1. sezonu, z którą Pasażerka dzieli wiele podobieństw, także i ten podobał mi się ze względu na świetne poczucie humoru. Po cichu liczę też, że noworepublikańscy piloci dostaną w którymś momencie nieco więcej czasu na ekranie, najchętniej także w dość luźnej konwencji.
Reakcje i recenzje
Zachęcamy też do recenzje wszystkich odcinków i naszych reakcji na nie: