Tytuł: Captain Phasma 002
Scenariusz: Kelly Thompson
Rysunki: Marco Checchetto
Historia: Captain Phasma, part II
Komiksowa seria o Phasmie jest doskonałym przykładem tego, co Disney dał marce Star Wars najlepszego, ale jednocześnie przykładem, czemu nie zawsze jest to podejście w 100% idealne. Mam na myśli przeplatanie się i równouprawnienie poszczególnych mediów. Z jednej strony bardzo fajne jest, jak powieść Phasma i poświęcona jej seria komiksowa uzupełniają się i do siebie nawiązują wypełniając dramatyczne luki w budowaniu i rozwijaniu postaci chromowanej pani kapitan.
Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś wspomnianej powieści nie czytał, komiks pozbawiony zostanie pewnej głębi i pełniejszego zrozumienia tytułowej postaci. Dlatego też, jeśli komiks czytacie, lub w najbliższym czasie przeczytać planujecie, gorąco zachęcamy was do zapoznania się z najistotniejszymi faktami ujawnionymi przez książkę.
Pościg
Czas przejść jednak do rzeczy, wszak Phasma to persona bardzo konkretna. Kontynuuje ona swój pościg za Solem Rivasem. Jednak ów pościg, przez swój brak dynamiki, emocji i poczucia zagrożenia, bardziej przypominana niedzielną wycieczkę na piknik z antypatyczną ciotką. Zabrakło mi też bardzo perspektywy Sola Rivasa, czyli oficera Najwyższego Porządku, który poznał tajemnicę Phasmy i ogrom jej niekompetencji. Nadal nie wiemy o nim zupełnie nic. Nie możemy być nawet pewni, że jest on w ogóle świadom idącej jego śladem pogoni.
Mam nadzieję, że w kolejnych numerach sytuacja ta się zmieni, a my poznamy lepiej wszystkie osoby dramatu.
Pilot
A skoro już o zaniedbanych postaciach drugoplanowych mowa, nie można nie wspomnieć też o TN-3465, czyli najwyższoporządkowym pilocie, którego los zetknął z tytułową bohaterką i uczynił jej towarzyszem. W komisie Captain Phasma 002 dowiedzieliśmy się, co prawda, o Pilocie czegoś nowego i niespodziewanego, ale czy będzie ów fakt miał jakiekolwiek znaczenie dla dalszego rozwoju historii? Nie jestem przekonany, choć mam nadzieję, że się mylę.
Jak w domu
Wspomnianym już na początku nawiązaniem do powieści Phasma jest rzucenie bohaterów komiksu na planetę, która do złudzenia przypomina Parnassos, czyli świat z którego pochodzi przywódczyni szturmowców. Z tą tylko różnicą, że o ile tam panował wieczny upał, tak tutaj temperatury zdają się być po przeciwnej stronie spektrum (aczkolwiek może to jedynie moje wrażenie). Wszystko inne się zgadza. Luprora okazuje się światem nieprzyjaznym, niebezpiecznym i zamieszkałym przez liczne potwory oraz szczątkowe ilości ludności tworzące dość prymitywne społeczeństwo.
„Hurry. The air may be breathable, but I don’t trust this planet. Reminds me too much of one I used to know.” – Phasma do TN-3465
Oczywiście także tutaj ów zabieg może być jedynie oczkiem w stronę fanów i pozostać bez znaczenia dla całej historii.
Werdykt
Jeśli to ostatnie się ziści, będzie to mój największy zarzut wobec serii Captain Phasma. Będzie to bowiem oznaczało, że historia niezbyt się klei, a naprzód porusza się powoli i najbardziej utartymi ścieżkami. Ale oczywiście jak zwykle mam nadzieję, że wszystkie mniejsze i większe szczegóły połączą się ostatecznie w jedną, intrygującą całość, która sprawi, że przepiękne, jak zwykle, rysunki Marco Checchetto nie pójdą na marne.
Przy okazji zapraszamy do naszej recenzji poprzedniego numeru:
Jest też oczywiście bonus w postaci galerii okładkowych wariantów, z których większość wygląda naprawdę świetnie: