Jakiś czas temu pisaliśmy Wam, dlaczego warto czekać na zakończenie trylogii Chucka Wendiga – Aftermath. Dziś, będąc świeżo po lekturze Empire’s End piszemy, jakie interesujące fakty ona ujawniła.

Oczywiście poniższy tekst ZAWIERA MASĘ SPOILERÓW (choć fabuły będę się starał nie zdradzać), dlatego jeśli nie chcecie psuć sobie przyjemności i wolicie poczekać na polską premierę książki (która jeszcze w tym roku), sugerujemy zaprzestanie czytania.

Już? Wszyscy, którzy chcieli poszli? No to jedziemy.

1. Krejzol Palpatine

Dzięki książce Chucka Wendiga okazało się, że Sheev Palpatine był bardziej szalony, niż mogło nam się wydawać. No dobrze, „szaleństwo” nie jest może najszczęśliwszym słowem. Skrajny egocentryzm i galopująca megalomania brzmi nieco lepiej. A dlaczego? Choć Palpatine był święcie przekonany, że jest jedyną słuszną osoba, by stać na czele Imperium, to brał też pod uwagę ewentualność swojej śmierci. Jednak był zdania, że Imperium, które nie było w stanie obronić swego Imperatora, nie ma prawa istnieć. Dlatego też jego Planem Awaryjnym, za którego egzekucje odpowiedzialny miał być Gallius Rax, zakładał zniszczenie za jednym zamachem pozostałości Imperium oraz zalążków Nowej Republiki. A w dalszej perspektywie wyprawę na Nieznane Obszary (Unknown Regions) i zaczynanie wszystkiego od nowa.

2. Jakku

Po rewelacjach ujawnionych w książce Dług życia, można było się spodziewać, że Jakku skrywa jakąś potężną tajemnicę, która może nawet okazać się kluczem do wyjaśnienia zagadki pochodzenia Rey i/lub Snoke’a. W końcu z jakiegoś powodu tą nieprzyjazną planetą zainteresował się sam Imperator. Niestety w Empire’s End czeka nas w tej kwestii srogie rozczarowanie. Pod powierzchnią Jakku nie kryje się źródło Mocy, nie spoczywa tam pradawny Snoke, czekając aż ktoś go obudzi. Pod piaskami planety Gallius nie znajduje też zaginionej świątyni Sithów, ani nawet garnca złota na końcu tęczy. Okazuje się, że Palpatine swoje Obserwatorium zbudował na Jakku bez jakiegoś głębszego powodu i złowrogiej agendy (a przynajmniej nie bardziej złowrogiej, niż zazwyczaj). Budowle te, rozsiane po wielu światach prowadziły obliczenia na potrzeby podróży do Nieznanych Obszarów, zawierały artefakty Sithów, repliki prywatnego promu Palpatine’a – Imperialisa (patrz seria komiksowa Lando), czy tajemnicze droidy przemawiające głosem Imperatora. Obserwatorium na Jakku wyróżniało się tym, że było częścią „Planu Awaryjnego” na wypadek śmierci Imperatora (patrz poprzedni punkt) i miało doprowadzić do destrukcji całej planety.

Z książki dowiadujemy się także, że Jakku było niegdyś kwitnącą planetą, posiadało morza, oceany i bujną roślinność. Nie wyjaśniono, co spowodowało transformacje planety, ale iskra życia wciąż tli się jakoby w jej jądrze. Mimo to pozostaje ona miejscem tak nieprzyjaznym, że idealnie nadawała się do zahartowania resztek Imperium i przekształcenia go w coś nowego. Swoją drogą ta bardzo krótkotrwała, acz charakterystyczna wizja Imperium autorstwa Galliusa Raxa jakoś nie pasuje mi do tego, co na temat tego okresu i Bitwy o Jakku dowiedzieliśmy się z książki Utracone Gwiazdy oraz komiksu Poe Dameron. Tutaj oczywiście temat owej bitwy opisany jest znacznie wnikliwiej, ale wspomniany dysonans poznawszy jest mi cierniem w oku.

3. Niima

A skoro jesteśmy już przy Jakku, to dzięki książce Chucka Wendiga poznaliśmy też tamtejszego Hutta imieniem Niima. Tak tak, to właśnie na jej cześć nazwana został osada, gdzie Finn trafił na Rey. Jest to jednak Hutt znacznie odbiegający od wizerunku, do jakiego przyzwyczaił nas Jabba. Niima jest ruchliwsza, zwinniejsza i mniej masywna, co w połączeniu z ogromną siłą (potrafiła przewrócić imperialny prom klasy Lambda) i odpornością na obrażenia, czyniło z niej niezwykle niebezpieczną przeciwniczkę. Niima, w przeciwieństwie do innych, glizdopodobnych Huttów, bardziej przypominała ogromnego węża.

Jednak najbardziej niepokojącym atrybutem Niimy, byli fanatyczni wyznawcy, którymi się otoczyła.

4. Jar Jar Binks

Kontynuują temat obrzydliwych stworów… W Empire’s End w końcu poznaliśmy dalsze losy jednej z najbardziej znienawidzonych postaci uniwersum – Jar Jar Binksa. Nie jest to może wielka nowość, bowiem informacje o pojawieniu się Gunganina w książce wyciekły jeszcze przed jej premierą, jednak jest to fakt na tyle znaczący, że nie wypada o nim nie wspomnieć. Otóż Jar Jar wciąż żyje i ma się dobrze… No przynajmniej wciąż żyje. Wygnany został jednak, po raz kolejny, z Gunga City, a i na powierzchni nie cieszy się zbytnią popularnością. Najwyraźniej opinia publiczna zapamiętała mu jego „zasługi” w wynoszeniu Kanclerza Palpatine’a do władzy, a tym samym, w tworzeniu Imperium.

Teraz Jar Jar, ewidentnie nawiedzany przez swą przeszłość, zajmuje się występami dla powojennych sierot, które znalazły azyl na Naboo.

Trzeba przyznać, że niezależnie od opinii na temat Gunganina, ten krótki fragment sprawił, że zrobiło mi się go bardzo żal. Co więcej, zacząłem postrzegać tę postać, i piszę to bez cienia ironii, jako jedną z tragiczniejszych i najsmutniejszych w całej Sadze.

5. Lumpawaroo

Jeśli mieliście to nieszczęście, że oglądaliście The Star Wars Holiday Special imię Lumpawaroo, czy też „Lumpy” nie powinno być Wam obce. Tak bowiem Chewbacca nazwał swego pierworodnego. Jego triumfalny powrót na łono nowego kanonu nastąpił wraz z premierą książki Empire’s End, kiedy to akcja na krótką chwilę powróciła na Kashyyyk, A tam „Waroo”, bo tak jest teraz nazywany, zostaje na powrót połączony ze swym ojcem.

Oczywiście nie znaczy to, że Holiday Special też wraca do kanonu. A przynajmniej mamy gorąca nadzieję, że tak się nie stanie.

6. Boba Fett?

A skoro mowa już o starych znajomych, to Chuck Wendig powraca do postaci nowego szeryfa na Tatooine – Cobba Vantha. A czemu mamy w ogóle zawracać sobie nim głowę? Ano dlatego, że Cobb przywdziewa obecnie „dziwne znajomą mandaloriańską zbroję”. Oczywiście wiemy doskonale, o czyjej zbroi tutaj mowa. Nie zostało to co prawda jasno powiedziane, ale na tym etapie nie może to być nawiązanie do nikogo innego, niż Boba Fett.

Wiemy już zatem, co w kanonie stało się z jego zbroją, ale co stało się z człowiekiem, który przez lata ją przywdziewał? Czy spotkała go jednak śmierć z ręki… macki sarlacca? A jeśli nie, to co sprawiło, że porzucił swoją zbroję? Zakładam, że odpowiedzi na te pytania wcześniej, czy później poznamy, ale na kartach powieści Chucka Wendiga próżno ich szukać.

7. Wyznawcy Mocy

Ostatnia część trylogii Koniec i Początek nie tylko nakreśla nam znacznie lepiej realia geopolityczne Trzydziestolecia Międzyfilmowego, mamy także krótki wgląd w kwestie wiary.

Z jednej strony mamy Kościół Mocy (Church of the Force), który za cel postawił sobie zwrócenie kryształów Kyber używanych w Gwiazdach Śmierci, na planety, z których pochodzą. Przy tej okazji otrzymujemy poetycki opis Mocy wprost z Dziennika Whillów. Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie ostatni wers:

„The truth in our soul

Is that nothing is true.

The question of life

Is what then do we do?

The burden is ours

To penance, we hew.

The Force binds us all

From a certain point of view.”

Czyżby zatem Obi-Wan w Oryginalnej Trylogii nie był zakłamanym hipokrytą, a jedynie cytował Dziennik Whillów? 🙂 No na to wygląda.

Czy tej okazji została już oficjalnie nazwana i skanonizowana „szara strona Mocy”.

„All hail the light, the dark, and the gray.”

Oczywiście wcześniej w Rebeliantach mieliśmy już jednego przedstawiciela „Szaraków” w osobie Bendu, ale zapewne jest to temat, który będzie dalej rozbudowywany.

Poza Jasną (i Szarą) storną, jest jeszcze Ciemna, która także ma swoich wyznawców. Zwą się oni Akolitami Zaświatów (Acolytes of the Beyond), a ich przywódcą jest jeden z dawnych doradców Imperatora – Yupe Tashu. Jest to o tyle ciekawe, że Tashu najwyraźniej udało zaszczepić się w swoich Akolitach fascynację i obsesję na temat masek, które miały jakoby przechowywać cząstkę Mocy swych oryginalnych właścicieli. Czyżby zatem organizacja ta miała w przyszłości przekształcić się w Rycerzy Ren? Na ten moment wydaje się to całkiem prawdopodobne.

8. Thrawn twórcą Najwyższego Porządku…

… From a certain point of view 😉

Ale żarty na bok, bowiem okazuje się, że Wielki Admirał w pewnym sensie przyczynił się to powstania Najwyższego Porządku. Pamiętacie, jak wspominałem, że pozostałości Imperium, które w przyszłości wykiełkują w Najwyższy Porządek „wyemigrowały” do Nieznanych Obszarów? Okazuje się, że główną z przyczyn, dla których Palpatine korzystał z usług Thrawna, była jego znajomość owych Obszarów (czyli nie były one aż tak Nieznane ;)), do pozwoliło wytyczyć do nich trasę.

Na szczęście znacznie więcej o tym, jak to z Thrawnem naprawdę było, dowiemy się już kwietniu, kiedy to zadebiutuje powieść Timothy’ego Zahna pt. „Thrawn”.

9. Temmin i Pan Bones

Oczywiście w powieści nie mogło zabraknąć ulubieńca fanów – Pana Bonesa. Przekonaliśmy się, że jest on jeszcze niebezpieczniejszym przeciwnikiem, niż początkowo mogło nam się wydawać. A to dlaczego? Okazało się bowiem, że ma on w swoim arsenale także program samonaprawczy, który pozwolił mu się złożyć do kupy po tym, gdy został rozstrzelany przez imperialnego oficera. Przy tej okazji mieliśmy także wgląd w psychikę (tak, psychikę) tego niezwykłego droida bojowego.

A tam gdzie Bones, musiał pojawić się także Temmin. Nie był on już postacią tak irytująca, jak w Długu życia, ale też nie wniósł zbyt wiele do powieści. Byliśmy natomiast świadkami jego transformacji i przeistoczenia się z Temmina, w „Snapa”, którego znamy z Przebudzenia Mocy. Okazuje się, że swój przydomek zdobył podczas Bitwy o Jakku, w której brał udział jako jeden z członków Phantom Squadronu (czyżby jego dowódca – Wedge, przypomniał sobie czasy na pokładzie Ducha? Wszak towarzyszący statkowi wahadłowiec nazywał się właśnie Phantom).

I tak oto prezentują się moim zdaniem najważniejsze, a przynajmniej najciekawsze fakty, które poznajemy dzięki książce Empire’s End. A dla Was, jeśli także książkę przeczytaliście, które wydarzenia były najistotniejsze?