Jakiś czas temu mieliśmy dla Was pierwszy, oficjalny opis powieści Timothy’ego Zahna pt. „Thrawn”, a dziś mamy coś jeszcze lepszego! Oto przed Wami pierwszy fragment długo oczekiwanej książki. Tylko u nas po polsku!

Oto on:

Nie trwało to pewnie dłużej, niż pięć sekund. Ale dla Eliego było to niczym średnich rozmiarów wieczność. Cała sala tronowa zamarła. Jedynym dźwiękiem było pulsowanie krwi w jego uszach, a jedynym ruchem drżenie jego rąk.

„Kapitanie Parck,” powiedział w końcu Imperator swym szorstkim, acz neutralnym głosem. „Podobno ma pan dla mnie podarunek.”

Eli się wzdrygnął. Podarunek? Dla Chissów znanych mu z licznych historii, byłaby to śmiertelna obraza. Thrawn stał za nim, ale Eli nie ośmielił się odwrócić, jednak mógł wyobrazić sobie wyraz na jego dumnej twarzy.

„Tak Wasza Wysokość, mam,” powiedział Parck kłaniając się nisko. „Wojownik z rasy znanej jako Chissowie.”

„W istocie,” odpowiedział Imperator jeszcze bardziej oschłym głosem. „I cóż takie miałbym z nim zrobić?”

„Jeśli można, Wasza Wysokość,” Thrawn przemówił, zanim Parck miał okazję odpowiedzieć. „Nie jestem tylko podarunkiem, jestem też atutem. Takim, jakiego nigdy dotąd nie widziałeś i możesz więcej nie zobaczyć. Rozsądnie byłoby skorzystać z mych talentów.”

„Czyżby?” odpowiedział Imperator z lekkim rozbawieniem. „Z pewnością jesteś atutem o ogromnej pewności siebie. Co konkretnie oferujesz Chissie?”

„Na dobry początek oferuję informacje,” powiedział Thrawn. Nawet jeśli był urażony, Eli nie wyłapał tego w jego głosie. „W Nieznanych Regionach czai się wiele niebezpieczeństw. Któregoś dnia mogą zagrozić one Imperium. A ja poznałem wiele z nich.”

„Wcześniej czy później sam również je poznam,” Imperator odparł spokojnie. „Masz do zaoferowania coś więcej?”

„Być może poznasz je wystarczająco wcześnie, by je pokonać.” powiedział Thrawn. „A być może nie. Co więcej oferuję? Oferuję moje zdolności militarne. Możesz je wykorzystać planując wyszukanie i wyeliminowanie owych zagrożeń.”

„Zagrożenia o których mówisz,” zapytał Imperator. „Zakładam że nie zagrażają one tylko memu Imperium?”

„Nie, Wasza Wysokość,” odparł Thrawn. „Zagrażają one również memu ludowi.”

„A ty pragniesz wyeliminować wszystkie zagrożenia dla twego ludu?”

„Tak.”

W żółtawych oczach Imperatora pojawił się błysk. „I pragniesz pomocy mego Imperium?”

„Wasza asysta byłaby mile widziana.”

„Pragniesz bym pomógł ludowi, który Cię wygnał?” zapytał Imperator. „A może Kapitan Parck się mylił?”

„Nie mylił się,” odpowiedział Thrawn. „Istotnie, zostałem wygnany.”

„A jednak wciąż chcesz ich bronić. Dlaczego?”

„Bo to mój lud.”

„A jeśli ich wdzięczność będzie bardzo wstrzemięźliwa i nie zechcą przyjąć Cię z powrotem? Co wtedy?”

Na moment zapadła cisza, a Eli miał nieodparte wrażenie, że Thrawn obdarzył Imperatora jednym ze swych niewielkich uśmiechów, w których się lubował. „Nie potrzebuję ich pozwolenia, by ich chronić, Wasza Wysokość. Nie oczekuję też wyrazów wdzięczności.”

„Widziałem innych, równie szlachetnych, jak Ty,” powiedział Imperator. „Ogromna większość poniosła klęskę, gdy ich naiwna bezinteresowność została skonfrontowana z rzeczywistością.”

„Stawiłem już czoła rzeczywistości, jak to określiłeś.”

„Istotnie. Zatem czego konkretnie oczekujesz od mego Imperium?”

„Wzajemnych korzyści,” odpowiedział Thrawn. „Oferuję swą wiedzę i umiejętności tu i teraz w zamian za to, że w przyszłości nie zapomnisz o moim ludzie.”

„A kiedy owa przyszłość nadejdzie, a ja odmówię pomocy twemu ludowi?”

„Wtedy okaże się, że zaryzykowałem i przegrałem,” Thrawn powiedział spokojnie. „Ale liczę, że do tego czasu przekonam cię, że mamy wspólne cele.”

„Interesujące’” wyszeptał Imperator. „Powiedz mi, jeśli służyłbyś Imperium, a na horyzoncie pojawiło się zagrożenie dla twojego ludu, komu pozostałbyś wierny.”

„Nie widzę konfliktu w dzieleniu się informacjami.”

„Nie pytam o informacje’” odparł Imperator. „Pytam o służbę.”

Po krótkiej przerwie Thrawn powiedział. „Jeśli służyłbym Imperium, służyłbym tylko Tobie.”

„Jaką mam gwarancję, że tak będzie?”

„Gwarancją jest moje słowo,” odpowiedział Thrawn. Twój sługa może potwierdzić jego wartość.”

„Mój sługa?” zapytał Imperator spoglądając na Parcka.

„Nie mam na myśli kapitana Parcka,” odparł Thrawn. „Mam na myśli kogoś innego. Być może niesłusznie założyłem, że był on twoim sługą. Tym niemniej o Kanclerzu Palpatinie wypowiadał się zawsze z najwyższym uznaniem.”

Imperator pochylił się w stronę Chissa, a jego żółtawe oczy zalśniły. „A jego imię?”

„Skywalker,” odpowiedział Thrawn. „Anakin Skywalker.”

Trzeba przyznać, że czuć klimat, a i wspólna historia Thrawna i Anakina brzmi naprawdę intrygująco. Na dokładkę mamy jeszcze plakat promujący książkę, który ujawniony został jakiś czas temu:

Szykuje nam się zatem kolejny bestseller, ale też, miejmy nadzieję, świetna książka, która rozbuduje legendarnego admirała w nowym kanonie, a być może wprowadzi też wiele ciekawych smaczków do historii innych postaci.

A jakie są Wasze oczekiwania wobec Thrawna? Dajcie znać w komentarzach.