Odcinek 11: Metamorfoza
Po irytująco (żeby nie użyć mocniejszego słowa) marnych ostatnich odcinkach i wobec premiery 3. sezonu Mandalorianina, nowa Parszywa zgraja zepchnięta została na bardzo daleki plan i kiedy zaczynałem ją oglądać, robiłem to jednym okiem spodziewając się kolejnego, pustego niczym wydmuszka zapychacza. ALE…
Klon – ósmy pasażer Nostromo
… szybko okazało się się, że mamy do czynienia z odcinkiem zgoła innego sortu. Pierwszy akt Metamorfozy garściami czerpał z najlepszych horrorów sci-fi skutecznie budując napięcie i poczucie niepokoju. Ten ostatni z pewnością zastąpiłby strach, gdyby nie całkowita pewność, że żaden, ani tym bardziej żadna z parszywców nie zginie, choć klimat i fabuła aż się o to prosiła.
Tym niemniej twórcy prostymi, acz umiejętnie zastosowanymi, środkami zdołali szybko zatrzeć bardzo kiepskie wrażenia z poprzednich odcinków, a przy tym zaintrygowali i sprawili, że pochłonęła mnie akcja.
Powrót klona
Jednak dopiero kiedy zdałem sobie sprawę o kim, a właściwie o czym jest odcinek, uświadomiłem sobie, że możemy mieć do czynienia z najbardziej znaczącym odcinkiem w całym drugim sezonie. Fakt, że była to kontynuacja i de facto zwieńczenie jednego z niedomkniętych wątków Wojen klonów, dla wielu będzie pewnie dodatkowym, niemałym plusem. Dla mnie aż takiego znaczenia to nie miało, aczkolwiek do odpowiednich odcinków poprzedniej klonicznej animacji nie omieszkałem wrócić.
Klonować czy nie klonować; oto jest pytanie?
Jednak zdecydowanie najbardziej pozytywnie nastroił mnie fakt, że w końcu dostaliśmy wątek, który może (i powinien!) pociągnąć resztę sezonu i sprawić, że koniec końców nie będzie on stratą czasu (po podtytułach poszczególnych paragrafów chyba nietrudno domyślić się, co nim jest). Nie tylko jest to wątek bardzo ciekawy, to okazuje się, że najpewniej sprawi on, że Zgraja znów znajdzie się na celowniku Imperium, tyle tylko, że tym razem mierzyć do nich może znacznie większy kaliber.
I jedno w tym wszystkim tylko mi nie pasuje, a mianowicie to, że Crosshair ze swoimi rozterkami i nieuniknionym (chyba) nawróceniem już nijak do tej historii nie pasuje. A Echo z Reksem i ich walka o prawa i lepsze jutro klonów jeszcze mniej. Oczywiście domyślam się, że i jeden i drudzy powrócą jeszcze w tym sezonie, tym niemniej obawiam się, że będzie to powrót nieco wymuszony.
Tym niemniej cieszę się bardzo, że tytułowa Metamorfoza poszła w parze ze zmianą jakościową. Oby tylko utrzymała się ona już do końca sezonu.
Poprzednie recenzje
Oto recenzje poprzednich odcinków: