Odcinek 7: Konspiracja klonów
Odcinek 8: Prawda i konsekwencje

Momentami (znacznie dłuższymi, niż bym sobie tego życzył) nie było łatwo, ale w końcu dotarliśmy do półmetku drugiego sezonu. Na szczęście podwójny mid-season finale nie rozczarował, ale nie obyło się też bez „ale”.

Zgraja z wozu…

Jednym z najmocniejszych punktów półmetku był fakt, że nie było w nim za wiele Zgrai. W pierwszym odcinku Parszywce nie pojawiły się w ogóle, a w drugim, choć akcji mieli już dużo więcej, to stanowili jedynie wsparcie dla głównych aktorów widowiska. Mam cichą nadzieję, że twórcy dostrzegą w końcu w tym pewną prawidłowość i jeśli ktoś wpadnie na szalony pomysł tworzenia sezonu trzeciego, to będzie o tym pamiętał…

No dobrze, teraz to już się trochę wyzłośliwiam, bo ani członkowie Jednostki 99 nie wypadli tak blado, jak im się to zdarzało, ani też inne aspekty historii nie miały się czego wstydzić. Senackie przepychanki oglądało się miło, nawet w spłyconej (w stosunki do niedoścignionego Andora) animowanej wersji, a przecież nie były one najlepszym, co półmetek miał do zaoferowania.

…klonom lżej

No dobrze, z tym „lżej”, to nie trochę się z prawdą rozminąłem. Bo okres transormacji Republiki w Imperium nie był, jak się okazuje, dobrym czasem dla klonów. Z jednej strony słabnące działanie chipa ustpępujące coraz częściej pod naciskiem wyrzutów sumienia, a z drugiej coraz realniejsze widmo utraty jedynej pracy, jaką kiedykolwiek znali sprawia, że stworzeni na Kamino żołnierze stają na rozdrożu.

I to włąsnie jest temat przewodni obu odcinków, temat interesujący, niewymuszony i często emocjonalny… Ale jest to też temat, który pojawia się i znika, przez co nie mam poczucia, by spajał on cały sezon. Co więcej, nie zdziwiłbym się, jakby powrócił on dopiero w finałowych odcinkach. A jeśli faktycznie będzie tak, że nie dostaniemy innej, ważniejszej historii i to asymilacja klonów będzie szczytowym osiągnięciem całego sezonu, to… Nie, nie wierzę, że tak właśnie będzie i że wątek Crosshaira (zdecydowanie najlepszy w drugim sezonie) pozostawiony zostanie w próżni. Miło byłoby jednak, żeby twórcy nie zostawiali go na finał, a rozwijali w odcinkach, które będą do niego prowadzić, zamiast serwować nam kolejny festiwal lepszych lub gorszych zapychaczy.

I wchodzi on cały na czarno

Oczywiście żadna recenzja 7 i 8 odcinka nie byłaby kompletna, bez Jego Imperatorskiej Mości Sheeva Palpatina. Pojawił się i zrobił to, co robić potrafi bezłędnie, a mianowicie zmanipulował wszystkich, by osiagnać to, czego chce, poświęcając przy tym bez mrugnięcia okiem każdego, kto tego wymagał. Owszem, można mieć pewne zastrzeżenia, co do siły jego argumentów i naiwności (lub apatii) senatu, ale umówmy się, to wciąż jest kreskówka, w której złożoność i najwyższy poziom politycznych gierek nie jest priorytetem. Ważniejsze było stworzenie odpowiedniego klimatu, a z tym Imperator poradził sobie wyśmienicie.

Także półmetek Parszywa zgraja miała całkiem udany, oby tylko tę tendencję udało się utrzymać.

Poprzednie recenzje