Zawadiacki Han Solo, jego włochaty towarzysz Chewbacca i reszta ekipy podbijają ekrany kin, a wraz z nimi serca fanów na całym świecie. Nasza redakcja również miała przyjemność obejrzeć najnowszy film gwiezdnej antologii, kto wie może nawet początek nowej przemytniczej trylogii, i jest gotowa podzielić się z wami swoimi reakcjami. Jeśli szukacie obszerniejszej recenzji filmu zapraszamy do tekstu Jana Kapturkiewicza. Staraliśmy się nie strzelać żadnymi spoilerami!
Adrian Graboś – Kawał dobrej pracy
Wierzę, że filmy z cyklu „historie” będą dla uniwersum czymś wyjątkowym, lepszym nawet niż właściwa saga. Czuć tu świeżość, z filmu wylewa się klimat, tak poprzez fakty, jak i smaczki, łączą one inne serie (książki, seriale) i przede wszystkim czuć, że nie ma tam dramy towarzyszącej Ostatniemu Jedi. Bawiłem się bardzo dobrze, film był jak porządne sesje w Edge’a, a młodzi aktorzy wczuwający się w stare postacie wykonali kawał dobrej pracy — od ruchów po sposób wypowiedzi. Jedyne co filmowi można zarzucić to fakt, że wśród wielu nowych twarzy ciężko którąś bardzo polubić (poza L3), bo nie są tak dobrze napisane, jak główni protagonisci. Niemniej to właśnie ich show i bardzo się ciesze, że ani Hana, ani Lando nie zepsuli, a wręcz uświetnili.
Mateusz Wasilewski – Fenomenalny Lando
Jestem już po drugim seansie filmu o przygodach młodego Solo i chcę jeszcze. Naprawdę bardzo dobre kino przygodowe. Fabuła jest prosta, przewidywalna, ale ogląda się ją przyjemnie i bawimy się świetnie, a o to chodzi w filmach przygodowych. Różne złe wiadomości pojawiały się przed premierą i idąc do kina, trochę się obawiałem, ale na szczęście niepotrzebnie. Alden Ehrenreich dał radę i zaakceptowałem go jako młodego Solo. Donald Glover w roli Lando jest po prostu fenomenalny (niech zrobią o nim osobny film!). Harrelson jak zwykle świetny. Nie kupuję jedynie Emlili Clark, chociaż bardzo się starała, co zauważyłem przy drugim seansie. Wciąż widzę w niej Daenerys z Gry o Tron. Podsumowując, polecam wybrać się na ten film, nawet jeżeli nie przepadacie za Gwiezdnymi Wojnami. Niby to Gwiezdne Wojny, ale tak przedstawione, że można zapomnieć, że się ogląda Gwiezdne Wojny. Moim zdaniem to bardzo dobrze, bo już za dużo tej walki dobra ze złem, Imperium kontra Rebelia, Sithowie przeciwko Jedi. Tym razem dostaliśmy coś innego. Chcę więcej takich filmów! Cieszę się, że Disney kupił markę i stara się rozwinąć filmowe uniwersum gwiezdnej sagi, stawiając na różnorodność. Ja to kupuję i czekam na więcej.
Daniel Unzeitig – Lepsze niż nowa trylogia
Świetna przygodówka w klimacie oryginalnej trylogii. Historia prosta i choć większość motywów widzieliśmy już w setce innych filmów, to jeszcze nie w Gwiezdnych Wojnach. Alden naprawdę dał radę, Glover i Harrelson świetni, najsłabiej wypadła Clarke. Mnóstwo smaczków dla fanów uniwersum, niezłe dialogi, świetny humor. Spin-offy kontra Epizody — na razie 2:0.
Łukasz Matelski – Alden podołał trudnemu zadaniu
Idąc do kina, nastawiałem się przede wszystkim na dobrą zabawę. Nie oczekiwałem żadnej skomplikowanej fabuły ani poważnego tonu produkcji, bo „Solo” nigdy się tak nie zapowiadał. Otrzymałem to, co chciałem, a nawet dużo więcej. Zabawny niewymuszony humor, świetne lokacje (na czele z Korelią i Kessel), odpowiednio dobrani do swoich ról aktorzy (z małymi wyjątkami) i chemia między nimi spowodowały, że film okazał się strzałem w dziesiątkę. Oczywiście oprócz humoru pojawiały się także momenty wzruszające i szokujące widza — wszystko w odpowiednich i nieprzytłaczających proporcjach. „Han Solo. Gwiezdne wojny – historie” to świetny letni blockbuster, który powinien na jakiś czas nasycić fanów i pozwolić im cierpliwej czekać na premierę epizodu IX. Gratulacje należą się Aldenowi Ehrenreichowi, który podołał piekielnie trudnemu zadaniu, jakim było zagranie tak ikonicznej postaci na swój własny sposób, nie naśladując przy tym Harrisona Forda, a jednocześnie pozostając Hanem Solo.
Paweł Drożdż – Ten film ma być inny
Solo: A Star Wars story — wciągający film akcji osadzony w świecie Star Wars. Konwencja, którą, mam nadzieję, Lucasfilm i Disney będą kontynuować, bo wprawdzie nie jest to widowisko na miarę klasycznej Trylogii, to jednak oglądało się to z wielką przyjemnością. Kiedy pojawiły się napisy, ja miałem chęć oglądać dalej. Co mnie jako fana bardzo zadowoliło, to nawiązania nie tylko do innych filmów z uniwersum, ale też do Legend (dawnego Expanded Universe). Polubiłem Aldena jako młodą wersję Hana bardzo szybko. Pełen niepohamowanego optymizmu młodzieniec, bardzo pewny siebie, który przemieni się w znanego nam z kreacji Harrisona doświadczonego i odważnego przemytnika, który już będzie bardziej ostrożny. Co więcej, ten właśnie optymizm i pewność siebie w Nowej Nadziei wyrazi przez pogoń za szturmowcami na Gwieździe Śmierci, czy w końcowej scenie, kiedy niespodziewanie wraca uratować Luke’a z opresji. Smaczków dla fanów było mnóstwo! I takich rzeczy się spodziewam po tych pobocznych filmach. Nie jest to film wybitny, ale jest to film dobry, chętnie pójdę jeszcze raz i na pewno kupię go na Blu-ray. Bawiłem się przednio. Polecam każdemu fanowi Star Wars, tylko ostrzegam: nie spodziewajcie się powrotu uczucia, które czuliście, oglądając klasykę. Ten film ma być inny. Nastawcie się na dobrą zabawę, a nie na wskrzeszanie Nowej Nadziei. Będzie dobrze. Warto!
Michał Michałowski – Potwory, obcy i Enfys Nest
Nie jestem obiektywny, bo staram się do wszystkiego podchodzić z pozytywnym nastawieniem. Kolejne Gwiezdne Wojny? W porządku, będę się bawić zapewne tak dobrze, jak na wszystkich poprzednich. Nie miałem żadnych oczekiwać wobec filmu o Solo, dopóki nie zobaczyłem pełnego zwiastuna i bogatego świata, który tam przedstawiono. Rządzona przez gangi Korelia, pełna potworów Otchłań, zniewolona Kessel, a wszędzie tam nie tylko ludzie, ale obcy różnych gatunków i mnogość robotów. Wątek tych ostatnich w filmie, żeby nie powiedzieć niczego zdradzającego fabułę, bardzo mnie ucieszył. Początek historii Hana Solo okazał się ciekawszy, niż oczekiwałem, a Alden podołał trudnemu zadaniu i presji towarzyszącej odegraniu kultowego łotrzyka. Reszta obsady poradziła sobie równie dobrze, Glover to idealny Lando, ale największe wrażenie zrobiła na mnie młodziutka Erin Kellyman i jej Enfys Nest. Miałem wrażenie, że w Lucasfilm wyciągnięto wnioski ze zmarnowanego potencjału Phasmy i nie popełniono tych samych błędów z przywódczynią maruderów. Intryguje, dobrze walczy, ma za sobą prawdziwą historię i idealnie nadaje się na własną książkę, na co czekam. Podsumowując, bardzo polecam i szykuję się na kolejny seans.
Byliście już na Solo? Podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach!
JESZCZE WIĘCEJ „HANA SOLO”
Jak zawsze polecamy wam też inne artykuły dotyczące filmu o Solo: