Tytuł: Captain Phasma 004
Scenariusz: Kelly Thompson
Rysunki: Marco Checchetto
Historia: Captain Phasma, part IV
Komiksowa mini seria Captain Phasma się zakończyła, a ja wciąż zachodzę w głowę, po co ona w ogóle powstała. Miał to być kolejny element, wciąż tajemniczej układanki, jaką jest Phasma, ale w gruncie rzeczy z komiksów nie dowiedzieliśmy się niczego, o czym nie wiedzielibyśmy już dzięki książce. Wszystko podane zostało tylko w okrojonej, obrazkowej formie. Dochodzę zatem do wniosku, że Captain Phasma powstała chyba tylko z myślą o ludziach zbyt leniwych lub zbyt głupich, by przeczytać powieść.
Pani Kelly Thompson już dziękujemy
W paroletniej historii nowego, komiksowego kanonu bywały historie lepsze i gorsze, przydarzyły się i tragiczne, ale scenariusza tak niedorobionego, jak to miało miejsce w przypadku komiksu Captain Phasma 004 i całej serii, to chyba jeszcze nie było. Rażące niedoróbki zdarzały się w każdym z numerów, ale tym razem scenarzystka przeszła chyba samą siebie. Rzeczą, która mnie tak bardzo mierzi, jest wątek porucznika Rivasa. Nadzieję, że będzie on kimś więcej, niż kolejną ofiarą Phasmy porzuciłem już jakiś czas temu, ale dlaczego scenarzystka nie zadała sobie nawet trudu, by wyjaśnić, w jaki sposób i z jakiego powodu znalazł się on rękach rdzennych mieszkańców planety?
Ja rozumiem, że nie miała już więcej „czasu” na dalszą pogoń Phamy za Rivasem, ale zaserwowane nam rozwiązanie jest tak prymitywne, że obrażać powinno ono każdego czytelnika (mnie na pewno obraziło). Dlatego też mam ogromną nadzieję, że ta pani nie napisze już nigdy więcej niczego z Odległą galaktyką związanego.
Phasma jaka jest, każdy widzi
Jak już wspominałem, zamiast pokazać coś nowego, z Phasmą związanego, dostajemy powtórkę z rozrywki. Po raz kolejny jawi nam się ona, jako bezwzględny, bardzo groźny, ale niezwykle charyzmatyczny żołnierz. Porywa tłumy i wzbudza lojalność, choć dla niej samej jest to pojęcie zupełnie obce. Czy to przyjaciel, czy wróg, zdradzi go i wbije nóż w plecy z równą łatwością. Zrobi też wszystko, by przeżyć i zatuszować sobie porażki.
I to jest własnie jedyna rzecz, która może okazać się istotna w kontekście zbliżającego się Ostatniego Jedi. Zobaczyliśmy bowiem, jak wiele Phasma jest gotowa zrobić, by prawda o jej roli w zniszczeniu bazy Starkiller nie wyszła na jaw. Ale wciąż jest jeszcze jedna osoba, która zna prawdę. I być może dlatego w filmie Phasma na Finna może być niezwykle cięta.
Ale ten jeden drobiazg oraz rysunki Marco Checchetto, to właściwie jedyne plusy całej tej serii. Dużo za mało, szczególnie wobec wielkich oczekiwań, które z tym komiksem wiązałem.
Oczywiście recenzowaliśmy też wszystkie poprzednie numery mini serii:
Jest też oczywiście bonus w postaci galerii okładkowych wariantów: