Tytuł: Captain Phasma 003
Scenariusz: Kelly Thompson
Rysunki: Marco Checchetto
Historia: Captain Phasma, part III

Captain Phasma 003

Wraz z kolejnym, trzecim już numerem, mini seria oferuje wszystko to, co w dwóch poprzednich odsłonach, ale dodaje także jeden, mały smaczek.

O Captain! My Captain!

Niestety wspomniane powyżej „wszystko”, to wciąż niewiele. Sprowadza się to do dalszego portretowania Phasmy, jako wojowniczki tyleż groźnej, co charyzmatycznej. Dzięki temu szybko zdobywa ona swoją „armię”, która ma pomóc jej w dopadnięciu Rivasa.

Przekonujemy się też, że o ile kapitan Najwyższego Porządku nie ma problemów ze zdobywaniem lojalności swych ludzi, dla niej samej jest to pojęcie zupełnie obce. Phasma jest lojalna wobec dokładnie jednej osoby – samej siebie.

Jedynym małym smaczkiem, który wzbogacił komiks Captain Phasma 003 była krótka retrospekcja głównej bohaterki… I tutaj chciałbym napisać o niej coś więcej, poza tym, że dotyczyła młodości Phasmy, ale nie napiszę. Nie dlatego, że nie chcę, ale po j nastym przeczytaniu jest ona dla mnie równie niejasna i niezrozumiała, jak za pierwszym razem.

Szwajcarski scenariusz

Zresztą nie był to jedyny przykład mocno kulawego i dziurawego scenariusza. Najpierw pojawia się jakiś naszyjnik, który budzi niezdrowe zainteresowanie głównej bohaterki, a którego geneza nie zostaje wyjaśniona. Potem jest dziwna rozmowa Pilota, a raczej Pilotki, która nic do fabuły nie wnosi, a która sprawia wrażenie mocno wyrwanej z kontekstu.

Wszystko to sprawia, że komiks czyta się kiepsko, a ogólne wrażenie jest jeszcze słabsze.

Klątwa Marco

Jedynym, kto stara się serię ratować, jest rysownik Marco Checchetto. Jego prace jak zwykle stoją na najwyższym poziomie (choć nie jestem przekonany, że do tej serii pasują najlepiej), aczkolwiek zaczynam się zastanawiać, czy nie ciąży na nim jakaś klątwa. Niestety każda mini seria, którą ilustruje jest co najwyżej, mocno średnia.

A może to rozmyślne działanie włodarzy Marvela, który specjalnie słabiutkie scenariusze parują z najlepszymi rysownikami, by średnia wyszła przyzwoita?

Nawet jeśli tak jest, to życzę Marco, by kiedyś otrzymał on do ilustrowania naprawdę dobry scenariusz!

Przy okazji zapraszamy do naszych recenzji poprzednich numeru:

Jest też oczywiście bonus w postaci galerii okładkowych wariantów: