Tytuł: Star Wars Annual 003
Scenariusz: Jason Latour
Rysunki: Michael Walsh
Historia: Annual III
Dwa tygodnie temu otrzymaliśmy trzeciego już (jak ten czas leci) annuala (coroczny numer specjalny) głównej komiksowej serii, a w nim coraz bardziej oklepany motyw fabularny i dziwnie znajome, śnieżne otoczenie.
H+L=Wielkie Love
Niestety szybko okazało się, że śnieżną planetą braną pod uwagę jako nowa baza rebeliantów wcale nie jest Hoth. Co więcej, żaden z idących śladem Hana prześladowców, nie jest łowcą nagród z Ord Mantell, o którym słyszeliśmy w filmie. Początkowo byłem tym faktem nieco rozczarowany, ale kiedy zagłębiłem się w historię, doszedłem do wniosku, że w sumie dobrze, że twórcy nie połakomili się na taki tani fan service, a w zamian za to skupili się na relacji między bohaterami.
„What do you mean 'days’? It was barely overnight– a day and a half!” – Han
„You suggested a cave full of angry teethe beasts as a secret military base!” – Leia
„One angdy teeth beast! One!” – Han
Jak już wspominałem, budowanie relacji pomiędzy Hanem i Leią oraz subtelne wplatanie w nią wątku romantycznego, jest zabiegiem tyleż potrzebnym, co powoli przed komiksowych twórców nadużywanym. Tutaj jednak do Jasona Latoura nie możemy mieć absolutnie żadnych pretensji, bowiem temat potraktował z wyjątkowym wyczuciem. Zarówno ich standardowe przekomarzanie, mniej standardowe chwile szczerości, jak i zupełnie niespotykane przebłyski samokrytycyzmu i bolesnych autorefleksji Hana wypadły bardzo wiarygodnie i przekonująco. Śmiem wręcz twierdzić, że to najlepsze poprowadzenie wątku rodzącej się miłości Hana i Lei w nowym kanonie.
Rysunki
To co napisałem powyżej powinno być już wystarczającą rekomendacją, ale jakby komuś było mało, to dodam, że również rysunki zasługują na uwagę. Nie są to przepiękne, pełne soczystych kolorów ilustracje, które serwuje nam Marco Checchetto, nie są to też dynamiczne i mocno realistyczne prace Mike’a Mayhew (tę parę uważam za najlepsze, co spotkało komiksy nowego kanonu), ale prace Michaela Walsha zdecydowanie coś w sobie mają. A przynajmniej świetnie dopasowały się do kameralnej, ale też mrożącej krew w żyłach historii.
Podsumowanie
Dlatego też z wielką przyjemnością zobaczyłbym więcej komiksów autorstwa wspominanych wyżej twórców, którzy dali nam zdecydowanie najlepszy, jak do tej pory Annual w nowym kanonie.
Dla zainteresowanych, poniżej linki do poprzednich annuali:
Oraz wariant okładki: