Komiks: Doctor Ahpra Annual 001
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Marc Laming oraz Will Sliney
Historia: Doctor Ahpra Annual
Parę ładnych tygodni minęło, odkąd w USA ukazał się komiks Doctor Aphra Annual 001, ale dopiero wychodzący dziś kolejny numer serii zmotywował mnie do nadrobienia zaległości. Niestety takie ociąganie się z recenzją oznaczać może tylko jedno – komiksem nie byłem usatysfakcjonowany. Bynajmniej nie z uwagi na postać, która wyszła tutaj na pierwszy plan…
Czarny Krrsantan
Mowa tutaj czarnym i włochatym towarzyszu tytułowej bohaterki, który trudni się łowieckim rzemiosłem. Jest to z pewnością postać bardzo ciekawa i cieszę się, że w końcu poznaliśmy jego historię oraz powody, dla których pragnie wywrzeć okrutną zemstę na trenerach gladiatorów Braciach Xonti. Sęk w tym, że kiedy już ową historię poznałem, czuję się nią nieco rozczarowany. Nie jest ona może do końca sztampowa (tylko w jakichś 85-90%), ale tym niemniej spodziewałem się czegoś bardziej dramatycznego. No dobrze, do końca sam nie wiem, czego oczekiwałem. Wiem tylko, że tego nie dostałem.
Aczkolwiek muszę powiedzieć, że oryginalne podejście Krrsantana do honorowego długu życia było ciekawym pociągnięciem, które zapewne wcześniej czy później zostanie zwieńczone wielkim finałem. Oby tylko był on lepszy, niż droga do niego.
Niechciany przerywnik
Oczywiście komiks to nie w 100% czarny Wookiee, wszak tytułowej bohaterki nie mogło w nim zabraknąć. Był to chyba główny powód mojej negatywnej opinii na jego temat. Nie chodzi o to, że Chelli Aphra wypadła tutaj jakoś tragicznie słabo. Ona i jej mordercze droidy są sobą. Problem w tym, że Annual był przerywnikiem, który opóźnił kulminację trwającej obecnie historii. Choć jest ona całkiem udana, a po jej finale wiele sobie obiecuję, to taki przerywnik zupełnie nie był mi w smak. Nawet pomimo tego, że Annual był de facto spóźnionym wstępem do głównej historii.
Niechciane zmiany
Nie lubię też, gdy jeden zeszyt tworzy większa ilość rysowników. Zmiany stylu, nie rzadko diametralne, odciągają tylko niepotrzebnie uwagę od historii. Tutaj artystów było co prawda tylko dwóch, niestety pracom jednego z nich bardzo daleko było do przyzwoitego poziomu. Wyłożył się on szczególnie na postaci Czarnego Krrsantana i po raz kolejny przekonuję się, że dowolny przedstawiciel razy Wookieech jest świetnym papierkiem lakmusowym dla rysowników aspirujących do tworzenia komiksów z Odległej Galaktyki.
Wszystkie powyższe rzeczy sprawiły, że komiks Doctor Aphra Annual 001 uważam za rzecz w gruncie rzeczy zbędą i niewartą poświęcania jej nadmiernej uwagi.
Natomiast oto recenzje czegoś znacznie lepszego, czyli obecnie trwającej historii:
A na koniec wariant okładki komiksu Doctor Aphra Annual 001: