Komiks: Doctor Ahpra 010
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Kev Walker
Historia: The Enormous Profit, part II
Do postaci Doktor Aphry mam niezaprzeczalną słabość. Przypadła mi ona do gustu właściwie od pierwszego, komiksowego panelu, na którym się pojawiła. I choć uważam, że najlepiej sprawdzała się u boku Vadera, to po trudnych początkach, także działając (i występując) na własną rękę zaczęło jej się powoli dobrze wieść. Czego dowodem jest komiks Doctor Aphra 010.
Kto da więcej
W poprzednim numerze mieliśmy zgrabny przegląd zastosowań (militarnych i nie tylko, ale zawsze generujących zysk) kryształu skrywającego skorumpowaną świadomość pradawnego Jedi imieniem Rur. Tym razem mamy dokładniejszy przegląd potencjalnych kupców i motywów, które nimi kierują. Zagrywka jest to może niezbyt wyrafinowana i oklepana, ale co ja poradzę na to, że takie „zestawienia” zawsze do mnie przemawiały.
Oczywiście potencjalnych kupców jest wielu, a kryształ tylko jeden, więc Aphra musi się na którąś z ofert zdecydować. Na pierwszy rzut oka, twórcy znów starają się Aphrę wybielić, bo o wyborze nie decydują tylko pieniądze, a Rur ma trafić do teoretycznie „najporządniejszych” kupców. Na szczęście jednak to, czym popycha Aphrę do tego wyboru nie jest ani budzące się w niej nagle sumienie, ani nabyta nie wiadomo gdzie słabość do tatooińskich wieśniaków, a jej zawodowe i naukowe ego. Nie często wychodziło może ono na światło dzienne, by wpływać na postępowanie bohaterki, ale jest to coś, o czym wiemy, że od zawsze w niej było. A teraz, kiedy nie wisi nad nią zakuty w czerń i oddychający ciężko miecz Damoklesa, może ona swemu naukowemu ego nieco pofolgować.
Możni protektorzy
No ale czy aby na pewno Ahprze nic nie grozi, czy nie zamieniła ona tylko sithowkiej siekierki, na pradawny, jediowy kijek? Nasza bohaterka, jak każdy dobry naukowiec, swoich sukcesów nie odniosłaby bez „możnych protektorów”. O ile na wczesnym etapie jej kariery (a przynajmniej na tym, który mogliśmy śledzić), postacią napędzającą jej działania był Darth Vader, tak teraz rolę ten przejmuje Rur. Oczywiście Mroczny Lord był siłą rzeczy przełożonym znacznie bardziej zaangażowanym w prace pani doktor, a na jej życiu odciskał znacznie bardziej bezpośrednie piętno. Tym niemniej Rur na swój sposób także mocno skomplikował życie Chelli. I wygląda na to, że to jeszcze nie koniec.
Tak czy inaczej, współpraca i z jednym i z drugim okazać może się bardzo szkodliwa dla zdrowia. A co będzie, gdy obaj panowie się spotkają (a okładka kolejnego numeru zdradza, że jest to raczej nieuniknione)? Jedno jest pewne – będzie się działo, a Aphra będzie się musiała zdrowo nagimnastykować, by ocalić skórę.
Wierni przyjaciele
A jeśli jest ktoś, kto życiu Aphry zagraża bardziej, niż jej wrażliwi na Moc „protektorzy”, to są to z pewnością jej „wierni przyjaciele”. Oczywiście jak zawsze dostarczają oni sporą dawkę humoru, a także intensywności, ale prawda jest taka, że Chelli zaczyna powoli wyglądać na postać coraz smutniejszą i tragiczniejszą.
„I know… Ghhgghh. ghhhhhhHHhh!” – Aphra do Krrsantana
„Ah, yes. I speak throttled human… 'I know you owe them your own somewhat brutal interpretation of a Life debt for what they did to you.'” – Triple Zero jako tłumacz
„GhhGGhH! GHHHhhHHhHH!” – Aphra, wciąż duszona przez Krrsantana
„’You’ll pay it back after… But we need to get paid first!” – Triple Zero ponownie jako tłumacz.
Czy twórcy odważą się porzucić lekki ton opowiadanych historii i uderzą w smutne, pesymistyczne nuty, kiedy bohaterka zostania całkiem sama? Niestety wątpię, choć z wielką przyjemnością zobaczył bym Aphrę w poważniejszej, cięższej gatunkowo odsłonie.
No ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Ty bardziej, że w obecnej historii jest wiele rzeczy, które lubić można.
Poprzedni numer też oczywiście recenzowaliśmy:
Jest też mini galeria całego jednego wariantu okładki komiksu Doctor Aphra 010: