Ssi-ruuk, dawni sojuszniczy Imperium, po śmierci imperatora szykują się do podboju galaktyki. Obi-Wan Kenobi wysyła Luke’a z misją na planetę Bakura, skąd zostały odebrane sygnały nieprzyjaciela. Rebelianci i wojska Imperium jednoczą swe siły, chcąc stawić czoło wspólnemu wrogowi. Aby uniknąć otwartej wojny próbują jeszcze zażegnać konflikt na drodze dyplomatycznej. Losy całej galaktyki zależą od mediacyjnych talentów księżniczki Leii…

Tytuł: Pakt na Bakurze
Autor: Kathy Tyers
Data wydania: 1995 PL
Liczba stron: 306
Okładka: Tom Jung

Pakt jest jedną z tych książek, które każdy czytelnik rozszerzonego uniwersum Gwiezdnych Wojen powinien znać. Wprowadzana ona na galaktyczną scenę zszokowaną upadkiem władzy Imperatora nową narrację, w której to Sojusz Rebeliantów staje się siłą rozdającą karty. Chcąc nie chcąc z jednej bitwy bohaterowie trafiają do drugiej i zmuszeni są przystąpić do rozgrywki, w której każdy ukrywa swoje prawdziwe intencje, a mieszkańcom galaktyki grozi okropny los szykowany przez tajemniczego wroga.

Fabuła

Rozbite siły Imperium salwująsię ucieczką z pola bitwy usianego pozostałościami po drugiej Gwieździe Śmierci. Rebelianci świętują nieoczekiwane zwycięstwo oraz śmierć galaktycznego tyrana, która na dobre zakończyła pewien epizod w życiu galaktyki. Samotna i przestarzała sonda dociera do układu, niosąc rozpaczliwy apel o ratunek z imperialnej planety Bakura. Luke, Leia oraz Han podejmują się ekspedycji wraz z małymi siłami sojuszu z nadzieją na rozwiązanie problemu bakurian i namówienie ich do przyłączenia się do powstającej Nowej Republiki. Świat o dużym znaczeniu technologicznym, na którym znajdują się fabryki antigrav, byłby dobrym początkiem ekspansji aktualnie zwycięskiej siły.

Bohaterowie na miejscu zastają wyniszczony układ i ubogi garnizon imperialnej floty strzegący Bakury. Na planecie gubernator Nereus i komandor Thanas dochodzą do wstępnego porozumienia z rebeliantami w sprawie pokonania wspólnego wroga — tajemniczych Ssi-ruuków. Ci gadopodobni obcy nie mogąc nawiązać kontaktu z Imperatorem Palpatinem, z którym to prowadzili negocjacje, uznali, że czas zdobyć samemu to, po co przylecieli do tej części galaktyki. Ogromne okręty chronione przez chmarę małych myśliwców przypuszczają atak na Bakurę i jej kolonie w układzie, porywając każdego, kogo mogą. Bohaterowie odkrywają, że energia zasilająca flotą nieprzyjaciela odbierana jest pojmanym istotom żywym, a Ssi-ruukowie potrzebują jej bardzo dużo.

Pakt na Bakurze prezentuje historię na bardzo dobrym poziomie. Mamy tajemniczych obcych, których wykonanie jest już całkowicie inną sprawą, czyhających na życie bakurian, niecnego imperialnego gubernatora grające tak, aby utrzymać swoją władzę, komandora Thanasa szukającego dobrego wyjścia, chociaż ma do dyspozycji jedynie złe oraz bohaterskich rebeliantów radzących sobie ostatecznie z każdym problemem. Jest to niemniej świetnie napisana kontynuacja bitwy po Endorze, w której rdzeń utrzymujący porządek zginął w wysokiej wieży na Gwieździe Śmierci.

Bohaterowie

Najlepiej w całej powieści moim zdaniem przedstawia się Leia. Po rewelacjach na temat swojego prawdziwego ojca, które usłyszała od Luke’a, prowadzi wewnętrzną walkę i kwestionuje wszystko, co dotychczas wiedziała. Jak córka największego zbrodniarza Imperium miałaby moralne prawo do prowadzenia żołnierzy Rebelii na śmierć w walce o wolność? O wybaczenie za swoje winy stara się duch Anakina Skywalkera, który z jednej strony nęka Leię, ale pomaga jej również sprostać niebezpieczeństwu Ssi-ruuków.

Luke prezentuje się takim, jakim znamy go najlepiej. Chłopak z farmy na Tatooine, który chce jak najlepiej, nawet jeśli cały świat mówi mu, aby postąpił inaczej. Odkrywając w szeregach Ssi-ruuków Deva, ludzkiego niewolnika podatnego na moc, postanawia uratować go za wszelką cenę. Nie jest to jednak takie proste, kiedy uwagę młodego rycerza Jedi przyciąga urodziwa bakuriańska senator Gaeri. Sam wątek czegoś, co nazwanie romansem byłoby nadużyciem, jest trudny do oceny, ale jako taki wpisuje się w wątek walki o władzę na planecie i jest do przeczytania.

Jak prezentuje się reszta postaci? Han i Chewie są tacy jak zawsze, czyli na akceptowalnym poziomie, gubernator Nereus to typowy przykład Imperialnego trzymającego się władzy wszystkimi sposobami, komandor Thanas jest w miarę ciekawym elementem bakuriańskiego równania, a zniewolony Dev to podręcznikowy przykład uzależnionego, któremu udaje się wyrwać spod uścisku nałogu.

Dinozaury z odległej galaktyki

Kosmos ma być pełen różnych istot i to też wprowadza ze sobą Pakt. Tajemnicza rasa Ssi-ruuków przybywa z nieznanych regionów, aby „ratować” mieszkańców galaktyki przed ich smutną egzystencją. W zamian oferują służbę u siebie, wobec której zwykłe niewolnictwo u Hutta jest spełnieniem marzeń. Ci przypominający dinozaurze raptory obcy całą swoją technologię opierają na energii, którą kradną istotom żywym. Nazywają to transferem, który przenosi siły witalne wraz ze świadomością do komputerów i obwodów statków Ssi-ruuków. Nie jest to przyjemny proces, a jego efekty tym bardziej.

Ssi-ruukowie są na pewno koncepcją ciekawą, ale nie jestem przekonany do tego całego transferu. Wydaje mi się to przekroczeniem pewnych ram fantastyki, w jakie wbudowano Gwiezdne Wojny. Dinozaury z blasterami? To jest w porządku. Nikt nie mówił, że wszyscy mieszkańcy galaktyki muszą być ludźmi czy ich przypominać.

Porównanie przedstawicieli kilku ras Ssi-ruuka, Sullustanina, Talza i Tarasina, źródło: Ultimate Alien Anthology

Podsumowanie

Książka definitywnie warta jest przeczytania, niemniej Pakt może nie u wszystkich wywołać sympatię. Wszystko zależy od tego, jak czytelnik podejdzie do Ssi-ruuków i ich religii transferu. Poza tym egzotycznym elementem wszystko inne to Gwiezdne Wojny takie, jakie lubimy. Imperium i jego spiski, bohaterscy rebelianci, nowe planety i bitwy kosmiczne.