W dniu takim jak dziś, gdzie amorów lata więcej, niż much nad krowim zadem, miłość zagościć musiała i u nas. A przyjęła ona formę zestawienia dziesięciu najlepszych, a może raczej najciekawszych zakochanych par i historii miłosnych z Odległej (nowokanonicznej) Galaktyki.

A zatem nasz Czar Par czas zacząć (ALE UWAGA! TEKST ZAWIERA SPOILERY KSIĄŻEK, KOMIKSÓW, SERIALI i FILMÓW):

10. Anakin i Padme

To oczywiście jeden z najbardziej oczywistych wyborów w zestawieniu, ale i zaskakująco odległa pozycja dla zdecydowanie najbardziej prominentnej pary w zestawieniu. On z niewolniczymi co prawda korzeniami, ale przecież niezwykle obiecujący Jedi, Bohater Wojen Klonów i Wybraniec. Ona dawniej królowa, a potem szanowana, charyzmatyczna, ale i wojownicza pani senator. Zatem skąd dopiero 10. pozycja? Ano stąd, że począwszy od pierwszego,drętwego podrywu („Czy jesteś aniołem?”), scenarzyści rozpisujący ich love strory, ponosili klęskę za klęską. Dodać do tego absolutny brak chemii i drewniane aktorstwo, które męczyło nas przez cały Atak Klonów i tak oto para, od której wszystko się zaczęło ląduje na miejscu ostatnim. Głównie zresztą za „zasługi”, niż płomienne uczucie.

9. Hondo i Aurra

Ta para to bardziej ciekawostka, bowiem ich romansu w serialu Wojny Klonów było tyle, co nic. Ale pomyślcie sobie, ile tam się musiało dziać! Namiętność, dzikie żądze, blastery, napady i morderstwa. Po prostu Natural Born Lovers. Dla nieco młodszych czytelników wyjaśniam, że jest to nawiązanie do słynnego swego czasu filmu Olivera Stone’a (powstał on na podstawie pomysłu Quentina Tarantino) – Natural Born Killers.

8. Luke i Nakari

Eeee, że kto? Jeśli nie czytaliście książki Dziedzic Jedi zapewne nie macie pojęcia o kim mowa. A jeśli czytaliście, to pewnie nawet nie zapamiętaliście imienia głównej żeńskiej bohaterki – Nakari Kelen. Nie dziwie się, bo i ja tę książkę starałem się jak najszybciej zapomnieć. Aczkolwiek krótki romans młodziutkiego Luke’a z najemniczką i córką potentata bioinżynieryjnego, był jednym z jaśniejszych elementów słabiutkiej książki. W miarę przekonujące było to, że to właśnie dzięki Nakari, Luke poczynił pierwsze postępy we władaniu Mocą i zrozumieniu jej funkcjonowania. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się też, że Luke faktycznie darzył Leię uczuciami. Oczywiście zawsze było to oczywiste, ale dobrze, że nowy kanon się z tego nie wycofuje i nie próbuje bagatelizować ich filmowego pocałunku. No i paradoksalnie też za to Luke i Nakari trafiają do zestawienia.

7. Obi-Wan i Satine

To klasyczny przykład zakazanej i niestety nieszczęśliwej miłości. Oczywiście między Obi-Wanem spętanym kodeksem Jedi, a Księżną Satine przytłoczoną odpowiedzialnością za swój lud nigdy do niczego konkretnego nie doszło, jednak chemia pomiędzy tą dwójką była ewidentna, a od ukrytych pragnień aż czasami wrzało. Koniec końców każde z nich wybrało obowiązek, a miecz Maula pozbawił ich dalszych rozterek. Dodał też jednak odwagi Satine, która przed śmiercią wyznała Obi-Wanowi miłość. Swoją drogą, to ciekawe, czy śmierć Satine zostanie wspomniana podczas ostatniego starcia Maula i Obi-Wana, na które zanosi się w Rebeliantach.

6. Lobot i Chanath Cha

No i tutaj czekam na jeszcze donośniejsze „KTOOOOO?????”. Powyższa para jest bowiem chyba najmniej znana ze wszystkich prezentowanych. Oczywiście Lobota pamiętamy z tych kilkunastu sekund w Imperium Kontratakuje, jednak Chanath Cha kojarzyć mają prawo tylko osoby śledzące nowy kanon naprawdę uważnie. Jednak obie postacie są na tyle ciekawe, że postanowiłem je tutaj zawrzeć, tym bardziej, że nie zdziwiłbym się, jakbyśmy w niedalekiej przyszłości znów zobaczyli Chanath Cha (bo Lobota na pewno „zobaczymy” w ostatniej części książkowej trylogii Koniec i Początek). A kimże jest ta tajemnicza dama? Jest to łowczyni nagród, która jest pierwszym wyborem Imperatora Palpatine’a, gdy ma do załatwienia jakaś delikatną, a istotną sprawę. Sama ta rekomendacja świadczyć może o tym, że Chanath jest postacią wyjątkową. A i Lobot, jak się okazało, to znacznie więcej, niż tylko chodzący komputer. Płomienny romans tych dwojga mógł być bardzo, ale to bardzo ciekawy i mam nadzieję, że kiedyś poznamy jego historię.

5. Han i Leia

Z kolei tej pary przedstawiać nie trzeba już absolutnie nikomu, a i słynne „I love you” i „I know” zna każde niemal dziecko (a ja mam ów konwersację jako grawer na swojej obrączce ślubnej). Ale mimo tego, miłość która zmieniła losy galaktyki rodziła się w bólach. Wszak wiemy, jak bardzo George Lucas męczył się z pisaniem scenariusza. I to niestety widać, bo przyznam szczerze, że rodzące się uczucie Księżniczki i Szmuglera wcale nie jest tak oczywiste. Czasami mam wręcz wrażenie, że kreowane jest mocna na siłę. A niezbyt przekonujące dialogi (jak bardzo kultowe by one nie były), też sytuacji nie poprawiają. Zresztą nie uważam, by w Przebudzeniu Mocy było pod tym względem wiele lepiej. I dopiero najnowsze źródła (głównie komiksowe) rzucają więcej światła na związek Hana i Lei i w sposób znacznie ciekawszy i bardziej wiarygodny przedstawiają rodzące się uczucie. I właśnie dlatego Han i Leia kończą dopiero (a może aż), z numerem piątym

4. Kanan i Hera

I tutaj zaczynają się prawdziwe schody, bowiem pary, które mi pozostały, to już bardzo złożone, nie rzadko skomplikowane (żeby nie powiedzieć pokręcone) relacje z wielkim uczuciem w tle. A zatem poważni kandydaci do czołowych pozycji. Na pierwszy ogień idą bohaterowie Rebeliantów, jako przypadek najłagodniejszy w sumie. Co prawda Kanan miętę do Hery poczuł praktycznie od pierwszego wejrzenia (historię tę poznajemy dzięki książce Nowy Świt), jednak ta szybko ukróciła jego romantyczne zapędy. Mimo to uczucie łączące tych dwoje jest oczywiste. Pytanie tylko, czy wątek ten będzie miał czas się rozwinąć? Na razie jest to przypadek Muldera i Scully z X-files – wszyscy wiedzieli, że iskrzy, wszyscy spodziewali się, że do czegoś dojdzie, ale twórcy serialu konsekwentne odmawiali bohaterom „konsumpcji” ich uczuć.

Wychodzi więc na to, że między Herą i Kananem niewiele się w sumie dzieje. I jest to jak najbardziej prawda, ale niespieszne, nienachalne i przede wszystkim, nieoczywiste budowanie relacji tych dwojga przypadło mi do gustu na tyle, że zakochani dostali ode mnie prezent w postaci bardzo wysokiego miejsca na liście.

3. Quinlan i Asajj

Co może połączyć mistrza Jedi z uczennicą sithów, Siostrą Nocy i łowczynią głów w jednej osobie? Wielka miłość oczywiście. I miecze świetlne. I przejścia z ciemnej na jasną i z jasnej na ciemną. A do tego kłamstwa, tajne misje, namiętność i mroczne pakty. A wszystko z wojną domową w tle. I tak, burzliwy związek Quinlana Vosa i Asajj Ventress, jest zdecydowanie jednym z najbardziej emocjonujących i emocjonalnych, w całym nowym kanonie. Tutaj naprawdę czuło się ogień, o jakim piszą (i marzą) poeci.

A do tego wszystkiego, jak na prawdziwą miłość przystało, historia zakończyła się pogrzebem (choć poprzedzających go czterech wesel nie stwierdzono). Tak czy inaczej naprawdę warto poznać przeszłość tej pary, więc jeśli jeszcze jej nie znacie, koniecznie sięgnijcie po książkę Mroczny Uczeń.

2. Thane i Ciena

A oto prawdziwi Romeo i Julia świata Star Wars. Thane Kyrell i Ciena Ree pokochali się miłością, jaka zdarza się chyba tylko raz w życiu. Dla jakiej żadna przeszkoda (czy to jednoznaczny, społeczny podział, czy też przeciwne strony barykady w galaktycznej wojnie) nie jest zbyt wielka. Bohaterowie rewelacyjnej książki Utracone Gwiazdy zasługują na znacznie większą uwagę i rozpoznawalność, niż dotychczas. Ale kto wie, może niebawem każdy fan Gwiezdnych Wojen o nich usłyszy. A to dlatego, że dla mnie (i nie tylko dla mnie), są to naprawdę mocni i co ważniejsze, fabularnie prawdopodobni kandydaci na rodziców Rey.

Do pełni szczęścia, temu love strory brakuje jeszcze tylko zakończenia, nie ważne, czy szczęśliwego, czy nie, byle było mniej otwarte. Ale o nie akurat jestem spokojny, bowiem jestem przekonany, że nawet jeśli para nie okaże się być rodzicami Rey, to na pewno jeszcze o nich usłyszymy. Dlatego też zdecydowałem się przyznać miejsce pierwsze komuś innemu (choć Thane i Ciena najbardziej chyba na nie zasłużyli)…

1. Cassian i Jyn

Teoretycznie wcale nie parą nie byli, a Gareth Edwards bardzo uważał, by Łotra nie „skazić” tandetnym wątkiem romantycznym. I to mu się udało. Z jednej strony nie sposób bowiem powiedzieć, że Rogue One jest filmem o miłości (a jeśli już, to bardziej na linii ojciec-córka). Z drugiej jednak strony wiemy doskonale, że gdyby tylko Jyn i Cassian dostali swoją szansę, stworzyliby razem coś pięknego i doniosłego. A jeśli taka uczuciowa nieoznaczoność od początku była przez reżysera zaplanowana, to naprawdę wielkie CHAPEAU BAS! A nawet jeśli nie, to i tak nie ma co narzekać, bo wraz z filmem otrzymaliśmy jedną z najwspanialszych i najbardziej rozdzierających serce, historii miłosnych EVER. Nie zdziwiłbym się też, jakby już niejedną łzę wycisnęła. Zresztą nawet patrząc na powyższą grafikę co bardziej wrażliwi, czują zapewne lekkie ukłucie w sercu.

A Wy które love story z Odległej Galaktyki uważacie za najlepsze?