Wpisy blogowe, poza luźnymi i nie zawsze ściśle związanymi z tematyką portalu, przemyśleniami redaktora naczelnego, są też swoistym kalendarzem, w którym odliczam dni do premiery najbliższego filmu spod znaku Star Wars. Do Rogue One zostało zatem… 71 dni.

Był taki czas, jakże dawno temu to było i jak beztrosko się wtedy żyło, kiedy gry karciane były całym moim życiem. Dla kogoś może to brzmieć dość smutno, ale ja byłem wtedy w siódmym niebie. Ale nie będę się już o tym rozpisywał, bo nie raz i nie dwa pisałem o mojej miłości do gier karcianych w ogóle, a do Star Wars CCG w szczególności. A i o ekscytacji związanej z nadejściem Star Wars: Destiny wspominałem nie dalej jak wczoraj.

Nie będę więc pisał o tym, a raczej nieco innym aspekcie mojej fascynacji tym, bądź co bądź, dość niszowym hobby. Poza samymi rozgrywkami i związaną z nimi rywalizacją, gry karciane uwielbiałem także za to, że można było je kolekcjonować, a skompletowanie pełnego seta, rajcowało mnie niemal tak samo, jak wygranie kolejnego turnieju.

I choć we wspomnianą SWCCG wciąż przez te wszystkie lata grałem, to jednak brak nowych dodatków i kart sprawił, że aspekt kolekcjonerski zamarł, a doświadczenie związane z karcianką okazało się niekompletne. Na szczęście dni kolekcjonerskiej posuchy się niemal skończyły, a ja na myśl o otwieranych niebawem boosterach cieszę się jak dziecko 🙂

Teraz pozostaje tylko trzymać kciuki, za dobre trafienia w tychże boosterach, korzystne wymiany, rosnącą kolekcję i turniejowe sukcesy… Ale o nic z tych rzeczy się nie martwię, bo w końcu to moje Przeznaczenie 😀