„Pamiętam bardzo dobrze, kiedy dostałem pierwszy cukierek od mojego dziadka…”

Tak zaczyna się jedna z najbardziej znanych reklam cukierków. Ja swojego pierwszego cukierka od dziadka, ani cukierka w ogóle, zbytnio nie kojarzę, ale pamiętam bardzo dobrze, kiedy stworzyłem swoją pierwszą stronę www.

Słuchajcie, było to tak…

Wakacje 1997 roku spędzałem jak zwykle przy kompie w pięknych kaszubskich okolicznościach przyrody. Jako 16-letni wówczas fan gier komputerowych i nowych technologii, czytałem od deski do deski, często po kilka razy, praktycznie wszystkie czasopisma, jakie wychodziły w tamtej erze: Top Secret, Secret Service, Bajtek, Gambler, Świat Gier Komputerowych, Reset, Cyber, PC World Komputer i //www. Nie ma co ukrywać: byłem regularnym nerdem! 🙂

Okazało się, że ten ostatni tytuł ukształtował moje zainteresowania, a nawet można powiedzieć, że nakreślił w jakiś sposób moje życie… Na cover CD dołączanym do pisma znajdowały się bowiem zrzuty najlepszych polskich stron o Star Wars tamtej ery. Najlepszych, czyli właściwie wszystkich, bo łącznie można było je policzyć na palcach dwóch rąk.

Niektórzy z Was mogą słusznie zapytać: po kiego grzyba zamieszczać na płycie CD strony internetowe, kiedy można po prostu zobaczyć je w internecie?! Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to faktycznie śmieszne i absurdalne, ale wtedy internet “hulał” na “trochę” innych szybkościach niż obecnie.

Kubełek KFC z ’97 to już niemalże skarb rodzinny. Do 1999 były w nim jeszcze kawałki panierki.

Prehistoria

W tamtym okresie w powszechnej świadomości internet praktycznie nie istniał. Większość ludzi prywatnych i firm świetnie działała bez swoich stron internetowych, ani nawet e-maili. Przeciętny Kowalski nie widział, po co miałby wydawać horrendalne pieniądze na połączenia modemowe realizowane obowiązkowo przez znienawidzonego monopolistę – Tepsę. Stałe łącza były poza jakimkolwiek sensownym zasięgiem cenowym. Maniacy nowych technologii łączyli się z netem przez piszczące modemy podłączone do sieci telefonicznej i z zawrotną prędkością 3 kilobajtów na sekundę ściągali z wypiekami na twarzy interesujące ich treści, aby jak najszybciej rozłączyć się, w celu oszczędzeniu na rachunku (płaciło się za każdą rozpoczętą minutę połączenia). Gdy weszły modemy 5 kilobajtów/sec nie mogliśmy pozbierać się ze szczęścia. Zamiast ściągać jeden plik .mp3 w 20 minut, można było to zrobić w 10 – normalnie szał!

W takiej rzeczywistości zdecydowanie taniej było kupić gazetę z płytą CD, na której wypalono kilkanaście stron www, niż wchodzić do internetu. A na płytkach znajdowały się zazwyczaj nie lada kąski – unikatowe zdjęcia z planu Gwiezdnych wojen, pliki video z urywkami filmów, mp3 z soundtrackiem. Dzięki temu śmiesznemu, z dzisiejszej perspektywy, contentowi, można było poczuć klimat Ameryki z Pewexu, mimo że było to już kilka dobre lat po przełomie lat ‘80/’90

W rzeczonym wydaniu magazynu //www znajdował się również kolejny z serii artykułów w stylu “Robimy swoją stronę internetową”. Nie namyślając się długo, dodałem dwa do dwóch i zacząłem rzeźbić w Notatniku i Paincie swoją pierwszą stronę www – Franki’s Star Wars Home Page. Taka była kiedyś nomenklatura, nie kłamię 🙂 Dość dziwne w tej historii jest to, że nie byłem wtedy jakimś wielkim fanem Star Wars, a moja cała “wiedza specjalistyczna” ograniczała się do tego, że kilka razy obejrzałem filmy w telewizji kilka lat wcześniej. Chciałem po prostu zrobić jakąś stronę www. Cały projekt powstawał totalnie offline, bo przypominam, że wakacjowałem na zabitej dechami wsi, a net od operatorów komórkowych był obecny co najwyżej w opowiadaniach autorów science-fiction.

Back in 2009 – tu chyba jakaś inspiracja American Beauty. Zdjęcie promo dla Pulsu Biznesu.

W każdym razie, we wrześniu 1997, po dwóch miesiącach walki z czystym HTMLem i ograniczeniami Painta, moja pierwsza strona ujrzała światło dzienne. Rodzice byli chyba dumni z mojej roboty, bo dostałem w domu dostęp do internetu, co było dość dużym wydarzeniem na dzielni 😉

A potem to już jakoś poszło…

…szlifowanie angielskiego przy tłumaczeniu newsów z anglojęzycznych stron, kanał na grupie newsowej pl.rec.fanatastyka.starwars i na IRC’u – to były takie facebooki i twittery lat ‘90 😉 Połykanie ton książek, komiksów, gier… Potem czekanie na prequele i jednak poczucie pewnego rozczarowania. Gdzieś w międzyczasie przekształcenie strony na Archiwum Star Wars (fascynacja Z Archiwum X dała o sobie znać), a potem połączenie z innym gigantem tamtej ery – legendarną stroną Ord Mantell. (Zresztą, należy obowiązkowo wspomnieć, że autorem nowego logo, które macie okazję oglądać powyżej, jest sam IG-88, więc widzicie, że nie ma lipy :)) Dalej: konwenty, rozbudowa redakcji, stworzenie forum HoloNet… się działo się.

Te wszystkie wydarzenia nie mogłyby mieć miejsca, gdybym w międzyczasie nie poznał wspaniałych ludzi, z którymi niejednokrotnie utrzymuję regularny kontakt do dziś. Nie da się Was wszystkich wymienić, bo nie chciałbym nikogo pominąć. Kto ma wiedzieć, ten wie: dzięki za wszystko. Jest mi niezwykle miło mi, że Was poznałem!

Layout tajemniczego projektu „ICO 2.0”, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. Aż do dnia dzisiejszego. Ta-dam!

Gwiezdne wojny wpłynęły na moje życie zawodowe i prywatne bardziej niż mógłbym się tego spodziewać. Zdobyłem i wyszlifowałem wiele umiejętności. Wreszcie, dzięki nim otworzyłem w 2003 pierwszy w Polsce sklep dedykowany fanom Star Wars. Dzięki nim spotkałem również swoją żonę, którą poznałem na konwencie Alderaan w Dąbrowie Górniczej. Teraz wychowujemy dwójkę małych Jedi.

Zakładam, że skoro czytasz te słowa, to również masz do opowiedzenia swoje ciekawe historie życiowe związane z Gwiezdnymi wojnami. Mam nadzieję, że podzielisz się nimi w komentarzach pod tym artykułem.

Ale dość o przeszłości. Liczy się to co będzie dalej. Nowe otwarcie serwisu starwars.pl to w głównym stopniu zasługa Wojtka, który pełni rolę redaktora naczelnego. Jego pracowitość jest niesłychana. Myślę, że reszta zespołu niebawem również udowodni swoje zaangażowanie. Razem mamy ambicję szybko stworzyć serwis, który przyjdzie Wam pierwszy do głowy, kiedy będziecie chcieli przeczytać, zobaczyć lub usłyszeć (wszak mamy nawet podcast!) ciekawe informacje i komentarze o Gwiezdnych wojnach. Liczmy też na Wasze zaangażowanie, które mogą przejawiać się na przykład komentarzami pod tekstami. Zawsze fajnie widzieć zaangażowanie Czytelników, mam nadzieję, że na nie zapracujemy. Daje to najlepszą motywację do dalszej pracy.

Czego sobie i Wam życzę.

PS. Nie zapomnijcie wziąć udziału w konkursachktóre przygotowaliśmy dla Was z okazji startu serwisu! Do wygrania fajne nagrody w bardzo prosty sposób.