Star Wars: Battlefront II to jedna z największych gier w historii naszego uniwersum. Gra została wydana w listopadzie 2017 roku i jest kontynuacją pierwszego Battlefronta, który premierę miał 2 lata wcześniej. Sporo od tej gry oczekiwano. Prawdopodobnie dlatego, że pierwszy BF nie zadowolił fanów w 100%, ze względu na swoją ubogą zawartością. Dwójka miała być lepsza, miała nam dostarczyć kampanię dla jednego gracza, pozwolić grać na polach bitew znanych nam z prequeli (których w jedynce o dziwo nie było) oraz sequeli, miała dać więcej bohaterów, broni, opcji rozwoju postaci… po prostu miało być wszystkiego więcej. I trzeba przyznać, że pierwsze zapowiedzi były fantastyczne. Nie dało się tego zepsuć? Oczywiście, że się dało… i EA to zrobiło.

Falstart

Mikropłatności, bo o nich tutaj mowa, zaczęły niszczyć grę jeszcze przed jej oficjalną premierą. Doszło nawet do tego, że gracze anulowali swoje zamówienia przedpremierowe. Nie można się im dziwić. Gra w momencie premiery kosztowała ponad 200 zł, a wszystkie postacie nie były dostępne od razu; trzeba je było kupić za kredyty. A po drugie, karty, które ulepszają postacie wypadały losowo ze skrzynek, a to oznacza, że nie miało się realnego wpływu na ulepszanie swojej postaci. Wyliczono, że na odblokowanie całej dostępnej wówczas zawartości potrzeba było ponad 4500 godzin lub 2000 dolarów. Za prawdziwe pieniądze można było kupić tzw. ,,kryształy” i za nie kupować skrzynki. A co za tym idzie, wydając prawdziwe pieniądze na skrzynki z zawartością miało się większe szanse na ulepszenie postacie, niż kupując skrzynki za kredyty (które swoją drogą do dziś zbiera się mozolnie). A to już podchodzi pod tzw. ,,pay2win”. Na szczęście opcja kupienia kryształów za prawdziwe pieniądze została usunięta już w dniu premiery, lecz wiadomo, niesmak pozostał.

Zawartość początkowa

Trzeba przyznać, że była ona większa od tej z pierwszego Battlefronta, lecz to wciąż nie było dużo. Dosaliśmy 11 map (mówię o mapach na duże tryby, np. Galaktyczny Szturm. Nie zaliczam do tego trybu Natarcia Myśliwców), 4 klasy postaci (do każdej przypisane 4 bronie), 2 klasy specjalne, tj. egzekutor i żołnierz powietrzny, kilka pojazdów, 3 rodzaje myśliwców, a także 16 bohaterów. Jeśli zaś chodzi o tryby gry to również było biednie. Dostaliśmy wposmniane już przeze mnie Natarcie Myśliwców, Galaktyczny Sztum, Potyczkę i Uderzenie. Od premiery w grze jest także tryb Arcade, który oferuje zabawę z botami w różnych scenariuszach walki, a także pozwala tworzyć graczom własne scenariusze. No cóż… to trochę mało, jak na grę za ponad 200 zł w dniu premiery.

Ale jaka to strzelanka?

To naprawdę dobra strzelanka. Pomijając wszelkie minusy, gra od premiery po dziś dzień jest genialną strzelanką samą w sobie. Grafika jest wprost niesamowita, jeszcze lepsza, niż ta z pierwszego Battlefronta. Ani na chwilę się nie zestarzała, mechanika gry jest bardzo przyjemna, a kiedy się strzela, to naprawdę czuć, że jest się na polu walki.

Na grafice porównanie grafiki Battlefronta (2015) z grafiką Battlefronta II (2017)

Kampania

Dostaliśmy również coś, czego nie było w pierwszym Battlefroncie, mianowicie kampanię dla jednego gracza. Jej akcja rozpoczyna się u kresu panowania Imperium w 4 ABY i trwa rok, kończy się na bitwie o Jakku. W grudniu 2017 roku otrzymaliśmy kolejną część opowieści zatytułowaną ,,Odrodzenie” którego akcja dzieje się 30 lat po bitwie o Jakku. W kampanii wcieliliśmy się w Iden Versio, komandoskę z Oddziału Inferno. Nie będę tutaj streszczał całej fabuły kampanii bo uważam to za zbyteczne. Poza tym, jeśli czytacie ten artykuł to zakładam, że znacie losy Iden. Wracając do kampanii muszę stwierdzić, że to co nam dali jest po prostu słabe… O ile podobają mi się postać Iden, jak i jej losy oraz to jak jej przekonania się zmieniły, to nie podoba mi się to w jaki sposób twórcy nam to zaserwowali. Mam wrażenie, że było to robione po prostu na kolanie, byle by było i żeby fani się nie czepiali. Same misje są nudne i do bólu schematyczne. Cóż… ludzie z DICE chyba nigdy nie nauczą się robić kampanii.

Z biegiem czasu

To już koniec mojego narzekania. Muszę z ulgą stwierdzić, że przez dwa lata istnienia tej gry wszystko zmieniło się na lepsze (oprócz kampanii, bo jej jak wiadomo nie da się już zmienić). System rozwoju postaci został całkowicie zmieniony kilka miesięcy po premierze. Po aktualizacji otrzymaliśmy system rozwoju, który jest z nami do dziś. Teraz mamy realny wpływ na rozwój naszej postaci. Gra od tamtej pory zarabia na siebie skórkami. Tak, teraz znów można kupić kryształy za prawdziwe pieniądze, lecz za te kryształy dostać możemy nie gwiezdne karty, lecz skórki do postaci, które nie mają wpływu na osiągnięcia w grze. À propos postaci, dziś mamy do wyboru aż 22 bohaterów. Nie będę opisywał każdej kolejnej dużej aktualizacji, tyllko powiem, że doczekaliśmy się takich postaci jak: Finn, Kapitan Phasma, Generał Grievous, Obi_Wan Kenobi, Hrabia Dooku, BB-8, czy BB-9E. Wracając jeszcze do skórek, jest to naprawdę fajna sprawa, bo teraz nie kojarzymy klasy, czy bohatera z jednym tylko wyglądem, lecz mamy ich kilka do wyboru (nie we wszystkich przypadkach oczywiście) i trzeba przyznać, że to naprawdę motywuje do grania i cieszy oko. Wybierając przykładowo Hana Solo, możemy grać jako Han z Endoru, Hoth, czy jako członek szajki Becketta.

Zajęto się również klasami postaci. W tym roku dodane zostały przecież nowe bronie. Twórcy zadbali również o nową klasę specjalną, w postaci dywersanta. A do tego zadbali również o nowych egzekutorów, takich jak Droideka, czy Klon-Komandos, a także nowego żołnierza powietrznego.

Teraz mamy dostępnych o wiele więcej map. Czasami pojawiały się one od tak, a czasami w związku z jakimś dużym wydarzeniem w świecie Star Wars, np. z premierą filmu. I tak, przez dwa lata egzystowania tej gry, zawitały do niej: Kessel, Geonosis, Felucja, Crait, Bespin, Ajan Kloss, Scarif. Teraz map, na których możemy grać w dużych trybach jest 18. Więc to na plus

Jeśli chodzi o tryby gry, to teraz mamy ich znacznie więcej. Do początkowych trybów doszły: myśliwce bohaterów, zmagania bohaterów, konwój, łowy ewoków, czy chociażby supremację. I tu warto się na chwilę zatrzymać. Tryb ten, to jedna z największych zalet nowego Battlefronta – jest podobny do podboju w serri Battlefield, kto grał, ten wie o czym mówię. Różni się on od Szturmu tym, że nie jest liniowy i nie nudzi się szybko. Został on dodany w marcu 2019 roku i od razu spodobał się graczom. Najpierw były dodawane do tego trybu mapy z ery Republiki np. Naboo. Na początku tego roku tryb został wzbogacony o mapy z ery Ruchu Oporu, a w kwietniu tego roku, o mapy z ery Rebelii ze Scarif na czele.

Mówiąc o nowych trybach, warto też wspomnieć o rozwoju trybu singleplayer (nie kampanii). Został dodany w ostatniej aktualizacji tryb Szybka Akcja, polegający na ręcznie dostosowanych przez siebie bitew z botami. Tryb ten jest podobny do wspomnianej wyżej Supremacji.

Kolejną kwestia, która jest warta omówienia są eventy. Tak, twórcy gry zadbali o to, żeby pomiędzy dużymi aktualizacjami było co robić. Pojawiały się często różne zadania, których wykonanie zajmowało sporo czasu, ale za które dostawaliśmy fajne nagrody. Tymi nagrodami były kredyty, albo wspomniane już przeze mnie skiny. Był okres, w którym co tydzień mieliśmy zadania, a ten kto wykonał je wszystkie, to po kilku tygodniach mógł się cieszyć kolekcją skinów z Hoth (tj. Luke, Han i Leia) bez wydawania kredytów. Pojawiały się również mniejsze wydarzenia, w postaci zwiększonej premii punktów doświadczenia, bądź punktów bitewnych w czasie gry. To wszystko sprawiało, że naprawdę miało się ochotę grać.

Screen przedstawia jedno z wymienionych wyzwań. Za wykonanie tego zadania można było zdobyć skina do Lei o nazwie ,,Księżczniczka”

Podsumowanie

Battlefront na początku swojego istnienia przez błędy twórców upadł na twarz, przez co stracił zainteresowanie większości graczy, sytuacji nie polepszał fakt, że zawartość gry była mała, a kampania kiepska. Jednak gra odżyła, twórcy przemyśleli swoje błędy, nie poddali się i pracowali w pocie czoła nad tym tytułem przez dwa lata, zachęcając do niej ludzi coraz to nowszą zawartością, poprawą rozwoju postaci, czy mechaniki gry i to im się udało. Graczy – pomimo tego, że gra liczy sobie ponad 2 lata – jest (tak mi się wydaje) więcej, niż w momencie premiery. W dodatku, pomijając wszelkie trudności, z jakimi ta gra borykała się przez cały czas, BF2 to naprawdę dobra strzelanka, która daje niesamowitą frajdę z gry. Myślę, że tytuł ten będzie ogrywany przez fanów uniwersum Star Wars jeszcze przez co najmniej kilka lat. Gra została uratowana, a teraz, kiedy już wiadomo, że Battle on Scarif była ostatnią aktualizacją do tej gry, a ona nie będzie już przez twórców dalej wspierana, mogę z całą pewnością stwierdzić – choć przez kilka miesięcy po premierze nie mogłem tego powiedzieć – że moc jest silna w Star Wars: Battlefront II.

Więcej o Star Wars: Battlefront II