Książka Rebeki Roanhorse pt. Resistance Reborn ukazała się już jakiś czas temu, jednak od tamtej pory działo się tak dużo (głównie The Mandalorian i Jedi: Upadły Zakon), że nie mieliśmy czasu przyjrzeć się najciekawszym informacjom, które ujawniła. Ale teraz, gdy do premiery Skywalker. Odrodzenie zostały już niecałe dwa tygodnie, postanowiliśmy nadrobić w końcu zaległości, szczególnie, że powieść określana była mianem kluczowego prequela do filmu. Na wstępie uspokajamy jednak, że o ile przedstawione w Resistance Reborn wydarzenie są z pewnością istotne i w filmie mogą być do nich bezpośrednie nawiązania, o tyle lektura nie jest z pewnością obowiązkowa i bez jej znajomości też film oglądać można.

Aczkolwiek jeśli macie chwilę i nie boicie się spoilerów z książki, która kiedyś w Polsce ukazać się może (choć to nic pewnego), to zachęcamy do zapoznania się z najważniejszymi informacjami i faktami, o jakie książka Rebeki Roanhorse wzbogaciła nowy kanon.

Friendzoned

Na początek temat może nie najistotniejszy z fabularnego punktu widzenia, ale z pewnością taki, który zainteresować powinien wielu fanów.

Otóż w książce Finn i Rose NIE są parą. Ze słów samego Finna wywnioskować wręcz można, że nigdy się nią na dobre nie stali. Zresztą autorka nad tą kwestią się przesadnie nie rozwodzi i załatwia sprawę jednym stwierdzeniem Finna, że z Rose (podobnie jak i z Rey) są tylko przyjaciółmi.

Ale to nie koniec uczuciowych zawirowań byłego szturmowca. Otóż na przestrzeni całej książki miał on przynajmniej kilka scen z Poem, które nie tylko ja odebrałem jako co najmniej dwuznaczne i mogące zwiastować to, o czym mówi się już od Przebudzenia Mocy. Mowa to o tym, że Finn i Poe zostać mogą parą. Tutaj nic definitywnie powiedziane nie zostało, ale na tym etapie zdziwił by mnie jakikolwiek inny rozwój ich historii.

Znane twarze i odradzenie Ruchu oporu

Najważniejsza kwestia, jaka poruszana jest w książce, to tytułowe odrodzenie, czy raczej odradzanie Ruchu oporu, które w głównej mierze spoczywa na coraz wątlejszych barkach Lei. Zdaje sobie ona doskonale sprawę, że sił ma coraz mniej oraz nie jest nieśmiertelna. Dlatego też, poza odbudowywaniem floty i zaplecza logistycznego wie, że Ruch oporu potrzebuje także nowych przywódców, strategów i „myślicieli”, którzy staną na jego czele i do walki zainspirują nie tylko marne niedobitki Ruchu oporu, ale także całą galaktykę.

Świadomy jest tego też najwyraźniej Najwyższy Porządek, bowiem odkąd tylko doszedł do władzy (a także trochę wcześniej) prowadził on systematyczne łapanki jednostek, które mogą sympatyzować z Ruchem oporu. Aczkolwiek zamiast po cichu się ich pozbywać (to wydawaloby się dużo bezpieczniejszym wyjściem), są oni gromadzeni i lokowani jako tania siła robocza w nierzucających się w oczy lokalizacjach, jak na przykład stocznie na Korelii. Wśród tych jednostek znalazła się jedna znana twarz, a mianowicie pamiętany z książki Więzy Krwi, były senator Ransolm Casterfo.

Ale oczywiście nie wszystkie elementy wywrotowe udało się Najwyższemu Porządkowi wyłapać, więc Leia zgromadziła wokół siebie kilku dowódców, jak choćby generała Carlista Rieekana, którego ostatnio widzieliśmy, gdy dowodził wojskami rebeliantów podczas bitwy o Hoth.

Pojawia się też inny stary znajomy Lei – Yendor, Twi’lek, który już kilkukrotnie zagościł na kartach nowokanonocznych powieści (Utracone gwiazdy, #2 i #3 część trylogii Koniec i Początek, Więzy krwi). Przez lata stał się on na Ryloth nie lada szychą, dzięki czemu był w stanie udzielić tam chwilowego azylu Lei i jej ludziom. Po zdradzie, której dopuścił się jego rząd, a która kosztowała go życie jednego z jego dzieci, Yendor także dołączył do Ruchu oporu.

Red Leader standing by

Ale jednym z być może najdonioślejszych powrotów, była oczywiście postać Wedge’a Antillesa, który wraz ze swą żoną Norrą Wexley, w odpowiedzi na wezwanie Snapa (którego Wedge traktuje jak własnego syna), przerywa swą sielankową emeryturę. Przy okazji Wedge podzielił się bardzo ciekawą opinią twierdząc, że Norra zawsze była pilotką znacznie lepszą od niego samego, choć to oczywiście traktować należy bardziej w kategoriach ciekawostki, niż faktu o wielce doniosłym znaczeniu.

Zresztą cała rola Wedge’a w książce nie jest jakaś wielka. Owszem, uczestniczy on w głównych wydarzeniach, ale nie odgrywa tam najważniejszej roli. A na końcu, wraz z Norrą odlatuje w siną dal. Innymi słowy, zamiast mieszać się w bezpośrednią walkę, pełnić będą oni raczej rolę „rozpałki” (rozpalać będą iskry rebelii) i mobilnych rekruterów.

Trzy misje

Mowa już była o głównych wydarzeniach książki, więc pokrótce napisze, jakie one były.

Sprowadzały się one do trzech równoległych misji. Dwie z nich dotyczyły pozyskania zalążków floty. Jedna rozgrywała się na planecie Bracca (znana z gry Jedi: Upadły Zakon), a dowodził nią znany z gry Battlefront 2, Shriv. Grupa druga, pod dowództwem Wedge’a udała się na jego rodzinną planetę, Korelię. Tam też udał się zespół trzeci (pod dowództwem Poego i Suralindy Javos – stara znajoma z komiksowej serii Poe Dameron), który miała na celu pozyskanie listy wszystkich sympatyków Ruchu oporu więzionych przez Najwyższy Porządek wraz z miejscami ich przetrzymywała (o istnieniu listy informuje Poego Maz Kanata, jednak odmawia ona aktywnego udziału w Ruchu oporu). Obie koreliańskie misje ostatecznie się połączyły, a do ich zadań doszło także uratowanie Ransolma Casterfo.

W wyniku wydarzeń przedstawionych w książce Ruch oporu wzbogacił się o garść myśliwców, a także koreliańską korwetę, choć nie zostało powiedziane, by miał by być słynny Tantive IV należący niegdyś do rodu Organa (pojawiały się przecieki o jego udziale w Epizodzie IX).

Odradzania ciąg dalszy

Na koniec dowiadujemy się, jak Leia wyobraża sobie dalszy rozwój Ruchu oporu. Do złudzenia przypomina to działania Sojuszu Rebeliantów, który nie koncentrował swoich sił w jednym miejscu, a zamiast tego stawiał na rozsiane po galaktyce komórki działające najczęściej niezależnie od siebie.

Dlatego też Lei rozprasza wszystkie zgromadzone na przestrzeni całej książki siły, by mniej lub bardziej na własną rękę rozniecali ogniska rebelii i zdobywali dla sprawy nowych sympatyków.

Braki

Jak więc widać, książka zawiera nawiązaniu do sporej ilości innych źródeł, tym niemniej kilku wciąż brakuje. Brakiem najbardziej mi jak zwykle doskwierającym jest Hera Syndulla i inne postacie poznane w Rebeliantach. Rozumiem, że Ahsoka i Sabine wciąż mogą szukać Ezry, ale Zeb czy Kallus z powodzeniem mogli się pojawić.

Niczego nowego nie dowiadujemy się także o Kolosie czy bohaterach Ruchu oporu, którzy też gdzieś przecież być powinni (choć ich akurat przesadnie mi nie brakuje).

Jednak chyba największym brakiem jest dla mnie nieobecność bohaterów Utraconych gwiazd, czyli Thane’a Kyrella i Cieny Ree, dla których Resistance Reborn byłoby idealnym miejscem na powrót na gwiezdnowojenne salony. Zaczynam się obawiać, że nikogo z tej pary nie zobaczymy już więcej w nowym kanonie, a szkoda, bo zasługiwali na to, jak mało kto.

 

I tak oto przedstawiają się najważniejsze wydarzenia z książki Rebeki Roanhorse, choć oczywiście mniejszy smaczków i nawiązań było dużo więcej. I chociażby dlatego mam nadzieję, że książka kiedyś ukaże się na polskim rynku.

WIĘCEJ O RESISTANCE REBORN

Jeśli zainteresowała was powieść, tutaj inne artykuły z nią związane: