Po raczej kiepskiej i niezbyt mocno osadzonej w głównym nurcie Gwiezdnych Wojen książce A Crash of Fate, ponownie udajemy się na Batuu. Tym razem naszą przewodniczką jest Delilah S. Dawson i jej powieść Black Spire. Czy jest to wizyta bardziej udana? Owszem, ale o tym więcej dowiecie się z naszej recenzji, kiedy takowa się pojawi. Tymczasem zastanawiamy się, czy Black Spire jest także lekturą bardziej znaczącą dla galaktycznej historii? Tutaj nasze TAK jest już dużo bardziej zdecydowane.
Dlatego też przedstawiamy wam najciekawsze fakty i informacje, o jak powieść Delilah S. Dawson wzbogaciła nowy kanon. Tym samym spodziewać możecie się potężnych spoilerów.
Vi Moradi
Zacząć należy od tego, że cała powieść wydaje się być sequelem Phasmy. Oczywiście nieszczęsnej pani kapitan tam nie uświadczymy, ale umówimy się, w „swojej” książce też była ona postacią wiodącą, a głównymi bohaterami była właśnie Vi Moradi oraz kapitan Kardynał. Tutaj jest podobnie.
Po druzgocących klęskach jakich doznał Ruch oporu na przestrzeni Ostatniego Jedi, nie pozostało mu wiele atutów, ale jednym z nich jest z pewnością Vi Moradi. Sama Leia uznaje ją za ich najlepszego szpiega. Na przestrzeni całej powieści pokazuje się ona z naprawdę dobrej strony nie tylko jeśli chodzi o umiejętności czysto szpiegowskie, ale także wartość bojową. Innymi słowy Vi to taki „Bond w spódnicy”.
Dlatego też początkowo rozczarowana jest zadaniem, jakie powierza jej generał Organa, a które polegać ma na Batuu przyczółka oraz bazy, gdzie Ruch oporu może się przegrupować i zacząć odbudowę, także jeśli chodzi o kardę. Misja szybko okazuje się trudniejsza, niż Vi początkowo zakładała, szczególnie że rozpoczyna się od utraty wszystkich materiałów i sprzętu, który miał posłużyć do stworzenia bazy. Fakt iż lokalna populacja, choć w większości poczciwa, jest wyjątkowo oporna na płomienne odezwy wzywające do powstania przeciwko Najwyższemu porządkowi także nie pomaga.
Oczywiście ostatecznie Vi, z pomocą swego dawnego oprawy, a obecnie sojusznika, kapitana Kardynała (znanego obecnie jako Archex), Saviego i jego Zbieraczy oraz garstki rekrutów, dopina swego, ucierając przy okazji nowa Najwyższemu porządkowi. I stąd właśnie Ruch oporu wziął się na Batuu (tutaj mały fun fact, za wybór tej właśnie planety w dużej mierze odpowiada Han Solo).
Przy okazji powieść dała do myślenia na temat Vi i jej ewentualnej wrażliwości na Moc. Po pierwsze jedna ze Zbieraczek Saviego powiedziała, że można nie być wrażliwym na Moc, ale ona wciąż może daną osobę prowadzić (czy coś w tym stylu). Po drugie Vi wykazała się szóstym zmysłem (lub Mocą) jeśli idzie o odczytywanie intencji innych, co pomagało przy rekrutacji. Po trzecie nasza bohaterka wyczuła swoistą aurę wokół starożytnego artefaktu, który w pewnym momencie miała odnaleźć (bo odzyskać część skradzionego jej sprzętu). Być może przypisuję temu zbyt dużą wagę, ale nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłości okazało się, że Vi faktycznie jakiś związek z Mocą ma.
Kapitan Kardynał vel Archex
Człowiek znany niegdyś jako kapitan Kardynał i rozpoznawalny po jego czerwonej zbroi nie jest już tym, kim był kiedyś. I nie chodzi nawet o „kurację”, którą przeszedł, by zniwelować programowanie Najwyższego porządku (a na którą składały się medytacje, kontemplacja przyrody czy wędrówki wgłąb siebie). Także jego ciało nie jest tym, czym było. Pojedynek z Phasmą i zaaplikowana mu przez nią toksyna, na zawsze pozbawiła go pełni sprawności w jednej z nóg, a także wyraźnie osłabiło.
Mimo to najgłębiej i najboleśniej została zraniona jego dusza i sumienie. Dlatego też Archex, jak się obecnie nazywa, robi wszystko, by chronić i wspomagać Vi w jej misji. Początkowo kompletnie nie może się on odnaleźć w tej roli, fizyczne niedostatki mocno go frustrują i ima się każdego zajęcia, by wspomóc są partnerkę (np. rzeźbi drewniane figurki zwierząt, by potem je spieniężać). Na szczęście gdy zaczynają pojawiać się pierwsi rekruci, może zająć się w końcu tym, co umie najlepiej, czyli szkoleniem żołnierzy. Nie jest mu zajmować się tym jednak zbyt długo, bowiem ostatecznie Archex poświęca swe życie w obronie Vi i powstającej bazy zapewniając sobie tym pełną rehabilitację.
Savi i jego Zbieracze
Dla mnie, najciekawsza i być może najistotniejsza okazała się kwestia Saviego i jego Zbieraczy. Przypomnijmy, że Savi (i synowie) prowadzi złomowisko w placówce Black Spire, a z opisu partów rozrywki, że potajemnie buduje on miecze świetlne dla wrażliwych na Moc jednostek. I to właśnie u Saviego zatrudnia się Vi, by zarobić na życie oraz odkupienie skradzionego im sprzętu.
Dzięki temu dowiadujemy się w jaki sposób Savi zdobywa komponenty oraz kryształy Kyber do produkcji mieczy. Otóż znajdują je jego Zbieracze przeczesując całymi dniami wrak za wrakiem. Brzmi to dość naiwnie i infantylnie, ale tak to właśnie wygląda. Przy okazji okazuje się też, że Vi ma wyjątkowy talent do znajdowania powiązanych z Jedi i Mocą artefaktów (czyżby kolejny dowód na jej wrażliwość?).
Wyjaśnione zostało też skąd w ogóle Savi wie tyle na temat Mocy. Okazuje się bowiem, że był on przyjacielem Lora San Tekki, z którym dzielił zainteresowania oraz głęboką wiarę w Moc i jej dążenie to równowagi.
Być może po części dla tego nie zaangażował się on otwarcie w konflikt Ruchu oporu z Najwyższym porządkiem, gdy ten dotknął Batuu. Tym niemniej nie było żadnych wątpliwości, że sympatyzuje on z siłami generał Organy. Co więcej, tłumacząc swoje motywy jednej ze swych Zbieraczek stwierdził, że jeszcze nie nadszedł czas na ich działanie. To jest jasnym sygnałem, że wcześniej czy później Savi włączy się otwarcie do walki i odegrać może w niej niebagatelną rolę.
Pierwsi rekruci
Jak już wspominałem, początkowo werbowanie rekrutów gotowych przeciwstawić się Najwyższemu porządkowi szło Vi jak po grudzie, jednak w końcu pojawił się minimalny napływ świeżej krwi w postaci trzech rekrutów.
Dolin, czyli kolejny dobroduszny, prostolinijny i poczciwy wiejski chłopach wychowujący się bez rodziców. I tutaj właściwie dodawać nic więcej już nie trzeba.
Kriki, przedstawicielka rasy Chandra-Fanów, czyli lokalny geniusz od spraw technologii i napraw wszelakich. Oraz
Zade Kalliday, wygadany przemytnik i awanturnik z sercem we właściwym miejscu i głęboką urazą do Najwyższego porządku (kolejny, jakby znajomy typ).
To właśnie oni, wraz z Vi (zwaną przez nich Kwoką) oraz Archexem stanowią trzon komórki Ruchu oporu na Batuu (która z czasem zaczyna się dość szybko rozrastać). I to właśnie oni uwalniają Vi z rąk niezbyt interesującego antagonisty imieniem Kath i sprawiają, że Najwyższy porządek porzuca Batuu.
Nie na długo jednak, bowiem powieść kończy się nagłym alarmem i przybyciem sił Najwyższego porządku (już znacznie większych) i samego Kylo Rena na Batuu. Czy wątek ten doczeka się kontynuacji w filmie (wątpliwe), innych mediach (być może), czy też jest to wprowadzenie do kolejnej atrakcji, która znajdzie się w parkach Galaxy’s Edge (niestety najbardziej prawdopodobne)? Poczekamy, zobaczymy.