Premiera kolejnej książki prowadzącej fanów ku premierze epizodu „Ostatni Jedi” zbliża się wielkimi krokami. Jak przy wielu takich okazjach, dostaliśmy zapowiedź w formie jej fragmentu. Dzięki nam przeczytać możecie go po polsku!
Oto on:
/Tłumaczenie jest naszym fanowskim projektem, dlatego też prosimy o wyrozumiałość./
Kedpin Shoklop przeciągle ziewnął i wysmarkał nos, gdy Cantonicańskie Marzenie wyszło z nadprzestrzeni. Uśmiechnął się przepraszająco, mrugając swoim dużym, pojedynczym okiem co, jak miał nadzieję, zostanie odebrane jako przepraszający gest.
Pasażer siedzący obok, dobrze ubrany, barczysty, kolczasto-rogaty gatunek, którego Kedpin nawet nie rozpoznał warknął niemiło w odpowiedzi. Kedpin miał jednak doświadczenie ze zrzędliwymi klientami. Kluczem jest radosne nastawienie – powtarzał kumplom z pracy.
„A więc Canto Bight!”, zagadał współpasażera towarzyskim głosem. „Miejsce, gdzie najbardziej zacne istotki w galaktyce mijają cię na imprezie! Szmal, karty i wyścigi o wysokie stawki! Największy sztuczny ocean galaktyki! I najbardziej wymyślne żarcie, w tę stronę od Coruscant. Nie mogę uwierzyć, że trafiła mi się ta wycieczka!”. Rzeczywiście nieprawdopodobnym było, że VaporTech mianował Kedpina tegorocznym Sprzedawcą Roku i podarował mu dwutygodniowy wypad do Canto Bight i to z pełnym pokryciem wydatków! Każdy był w szoku! Gdy robot przeczytał jego imię na głos, sam Kedpin nie wierzył w to co słyszy, chociaż przeżywał ten moment w marzeniach od dziesięcioleci. Wygrał. Latami wątpił, że konkurs jest w ogóle fair, ale mimo to trzymał się zasad i starał się jak tylko mógł. Całe sto lat swojego życia tak robił.
I opłaciło się, gdyż właśnie odbierał za to nagrodę. Sama podróż była bardziej luksusowym przeżyciem, niż cokolwiek czego Kedpin doświadczył w swoim życiu. Te przekąski! Ponadto to było nic, w porównaniu do rzeczy jakie czekały na miejscu. Zobaczy wreszcie legendarne Kasyno Canto, pójdzie na masaż w nieważkości w Łaźniach Zorda i przede wszystkim – pójdzie na wyścigi.
„Nie mogę uwierzyć, że wreszcie tu jestem!” powtórzył Kedpin. Pasażer obok po prostu odwrócił się i zaczął go ignorować. Patrzył przez iluminator. Kedpin był w ciągu tych stu lat pierwszy raz na wakacjach i nie mógł pozwolić, by cokolwiek popsuło mu humor.
Kapitan Cantonicańskiego Marzenia ogłosił, że znaleźli się na orbicie planety Cantonica. Pasażer obok Kedpina przepchał się do siedzenia przy iluminatorze, gdy tylko zaczęła się podróż, ale ten kręcąc się i wyciągając szyję również mógł popatrzeć. To, co zobaczył, sprawiło, że wszystkie trzy serca jakie miał zaczęły łomotać z podniecenia.
Różowe, niebieskie i zielone mgławice lśniąco kontrastowały z ciągnącą się, ciemną przestrzenią kosmiczną. Każdy ich kawałek udekorowany był migoczącymi gwiazdami. Bliżej – tak blisko, że zdawałoby się na wyciągnięcie ręki – księżyce Cantonici wisiały rozświetlając ciemność. Kedpin podróżował parę razy by spotkać się z klientami VaporTech, czy pojawić się na konferencji, ale firma nie załatwiała mu nic więcej niż stłoczone statki bez jakiegokolwiek widoku. Nigdy nie widział kosmosu w ten sposób. A kosmos był piękny.
Cantonica była matową żółto-brązową sferą z chmurami koloru piasku. Gdy statek zaczął schodzić w dół, jasne światła masywnego miasta – samego Canto Bight, zrozumiał wreszcie Kedpin – wyznaczały blaskiem część ziemi. W całej tej scenerii, jedna rzecz wyróżniała się ponad inne: wspaniała turkusowa plama, o nienaturalnie precyzyjnych granicach. Morze Cantonica.
Zasłony iluminatorów opadły i Kedpin został poinstruowany był oprzeć się na czas lądowania. Chwilę później, po krótkiej walce z repulsorowym bagażem, Kedpin dołączył do długiej kolejki Kontroli Planetarnej planety Cantonica. Został przywołany do budki, w której znajdował się człowiek w uniformie. Był schludny, ogolony i zirytowany.
„Dzień dobry, witam pana na Cantonica.” – powiedział, chociaż wcale nie brzmiał jakby życzył mu czegoś dobrego. Wziął do ręki datapad Kedpina. „Imię?”
„Kedpin Shoklop”. Włóż im szeroki zaciesz w te poirytowane mordki, powtórzył sobie pod nosem. Uśmiechnął się do rozdrażnionego oficera i dodał, jeszcze bardziej serdecznie, „Mów mi Ked! Jak każdy przyjaciel!”
„Nie.” Odpowiedział mężczyzna w uniformie. „Rasa?”
„Wermal.”
„Świat?”
„Werma Mniejsza.”
„Jednostka sponsorująca?”
„VaporTech! Widzisz, wygrałem tę wycieczkę. Jestem Sprzedawcą Roku VaporTech!”
Po tych słowach facet pierwszy raz podniósł wzrok z nad terminala i Kedpin pożałował, że tak się stało. „Tja, brzmi rozsądnie.” Patrzył na Kedpina jakby miał go zaraz rozkwasić. „Czy planujesz działania polityczne, parapolityczne, militarne, paramilitarne w imię swojej organizacji, będąc na planecie Cantonica?” zapytał na koniec.
Kedpin aż zamrugał. Nie do końca miał pojęcie o co został zapytany. Mrugnął ponownie.
„Chcą wiedzieć, czy jesteś szpiegiem Najwyższego Porządku, albo Ruchu Oporu.” padło od kogoś w kolejce za nim.
„Ha! Ha!” zaśmiał się Kedpin. „Szpiegiem?” Jego świat nie był w stanie wojny – przynajmniej póki co. Oczywiście Kedpin słyszał nieprawdopodobne historie od innych sprzedawców VaporTech, którzy trafiali w sam środek prawdziwych bitew. Wszystko to brzmiało tak okropnie, że Kedpin nie chciał mieć z tym nic wspólnego. „Nie, oczywiście, że nie!”
Mężczyzna spojrzał na datapad. „Więc pracujesz dla VaporTech, tak?”
„Tak, proszę pana. Sto dwa lata sprzedawania parowników. Jak się skaleczę, to leci para!” Kedpin zaśmiał się krótko. „Taki mały żarcik.”
„Yhm.” mruknął oficer. „Cóż, wygląda na to, że brakuje twojego chipu sponsorującego.”
„Mojego czego?”
Mężczyzna złapał swoją grubą dłonią jego gruby podbródek i westchnął, jeszcze bardziej zirytowany, z powodów jakich Kedpin zwyczajnie nie rozumiał.
„Proszę ze mną.”
Kedpin został wyprowadzony z kolejki i postawiony w innej. Tylko że ta kolejka wcale nie wyglądała, jakby stali w niej turyści. Wszyscy byli tu inni. Straszniejsi. Patrzyli na Kedpina wzrokiem istot sprawiających problemy. Kedpin nie wiedział czemu się tu znalazł, ale był pewien, że musi być powód. Canto Bight miało swoją klasę. Były pewne zasady.
Zapowiada się, że wraz z Canto Bight Odległa Galaktyka wzbogaci się kolejne magiczne miejsce z charakterem i niezwykłym klimatem!