W mrocznych czasach dla odległej galaktyki…
Milo i Lina Grafowie wyruszają na ratunek rodzicom, którzy zostali porwani przez nikczemnego kapitana Kordę z Imperium Galaktycznego. Czy rodzeństwu uda się wymknąć z sideł zastawionych przez imperialne siły?

„Sidła” Cavana Scotta to pierwszy tom, a raczej tomik, z nowej młodzieżowej serii gwiezdnowojennej „Co kryje Dzika Przestrzeń?”. Opowiada ona o losach młodego rodzeństwa Milo i Liny Graffów, którzy przemierzają różnorodne planety galaktyki w poszukiwaniu swoich rodziców aresztowanych przez imperium. Towarzyszą im droid Crater oraz kowakiańska małpojaszczurka Morq. Tropem dzieci podąża bezlitosny kapitan Korda, który nie zawaha się przed niczym, byleby zdobyć mapy Dzikiej Przestrzeni będące w ich posiadaniu. Recenzja ze spoilerami.

Historia opisana na stronach „Sidła” jest prosta. Zły imperialny kapitan Korda po aresztowaniu rodziców Graffów próbuje wysadzić statek z ich dziećmi, ale te ubiegają jego zamiary i uciekają mu sprzed nosa. Rodzeństwu udaje się naprawić uszkodzony statek i w ostatniej chwili bezpiecznie lądują na powierzchni bagnistej planety Thune. Tam jak się okazuje, czeka już na nich kapitan Korda, który podąża śladem dzieci celem odebrania im map regionów Dzikiej Przestrzeni. W tym celu wykorzystuje przyjaciela rodziny Graffów sullustianina Dila Pextona i szantażując go wciąga Linę w pułapkę. Z ratunkiem siostrze przychodzi brat Milo, którego fascynacja lokalną fauną oraz naśladowcze umiejętności Cratera pomagają pokonać oddział szturmowców. W brawurowej ucieczce motorówką dzieci dostają się do swojego statku Szeptaka, przełamują blokadę imperialnych okrętów i uciekają w nieznane, a dokładnie do kolejnego tomu serii.

Jeśli ktoś oczekiwał głębszej fabuły po tej książce, to srodze się zawiedzie, ale biorąc pod uwagę, że jest to pozycja skierowana do dzieci, można to zrozumieć. Za plus należy uznać, moim zdaniem, wartość edukacyjną książeczki. Pokazuje ona dzieciom, że warto interesować się wszystkim, bo kiedyś przyda nam to się w nieoczekiwanym momencie. Czy chodzi o naprawę statku kosmicznego, czy o znajomość biologii ogromnych latających owadów. Dodatkowo książka, jak i seria, wprowadza nowe ciekawe światy, które rozbudowują gwiezdnowojenne uniwersum.

Książka jest pełna rysunków, które wzbogacają wrażenia z lektury, a wykonane są na wysokim poziomie. Jest to dobre rozwiązanie dla powieści młodzieżowej, gdzie jest o wiele mniej opisów, niż w normalnej książce. Brakowało mi tego podczas lektury „Miecza Jedi” oraz innych pozycji z tej serii, gdzie pojawiło się tylko kilka ilustracji, a mogło być ich o wiele więcej. Co ciekawe jedna z ilustracji w „Sidłach” przedstawia imperialną stację orbitalną, która wygląda dokładnie tak samo, jak stacje kosmiczne z okresu Starej Republiki, które były obecne w grze Star Wars The Old Republic. Smaczek zawsze wart uwagi.