Komiks: Doctor Ahpra 001
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Kev Walker, Salvador Larroca
Historia: Aphra, part I
No i stało się! Oto zadebiutowała pierwsza (mam nadzieję, że nie ostatnia), regularna seria komiksowa poświęcona oryginalnej postaci – Doctor Aphrze.
Kieron Gillen przedstawił nam ją w serii Darth Vader, w której stała się umyślną głównego bohatera. A także postać, która momentami, wraz z nieodłącznymi droidami (Triple Zero i BeeTee) ciągnęła całą serię. Wiadomo, jak skończyła się ta współpraca (a jeśli nie wiadomo, to zachęcam do lektury komiksu Darth Vader #25), a Aphra znów została wolnym strzelcem.
Wcześniej w tej roli radziła sobie całkiem nieźle (przynajmniej tak się zdawało), można by zatem pomyśleć, że i teraz układać się jej będzie całkiem dobrze. Nic bardziej mylnego. Ahpra nie dogaduje się z kolegami po fachu. Ma długi nie tylko u organizacji o wątpliwej reputacji (zwanej Syndykatem), ale także u pewnego włochatego łowcy nagród. A psychopatyczne droidy, które o dziwo starają się być pomocne, z pewnością nie przysporzą jej nowych przyjaciół.
No, spontaneous human combustion is not a thing.
A i rodzony ojciec Aphry dokłada swoje. A fakt, że przestałem tytułować ją doktorem nie jest przypadkiem.
No tak tytułem fabularnego wstępu. A jak to się wszystko razem prezentuje? Na tym etapie moje porównywanie Aphry do Indiany Jonesa czy Lary Croft staje się już chyba nudne, ale tutaj na miejscu jest jak nigdy wcześniej. Do tego stopnia, że daję sobie głowę uciąć, że pierwsza sekwencja komiksu inspirowana była Poszukiwaczami Zaginionej Arki. Jak ktoś lubi (inny) słynny film Lucasa, to Doctor Aphra przypaść mu powinna do gustu bardzo.
Ja ogólnie też jestem dobrej myśli, aczkolwiek wskazać mogę jeden zgrzyt. Otóż coś jest nie tak z zachowaniem głównej bohaterki. Tak, jakby nie była to ta sama Aphra, co wcześniej. A diametralnie różny styl rysowania tej postaci, tylko to wrażenie potęguje. Ale coś chyba jest na rzeczy, bo i droidy wyglądające mniej więcej tak samo, także są jakby inne, mniej krwiożercze.
Tym niemniej jeśli (a raczej kiedy) seria się rozkręci, ma szansę dostarczać nam naprawdę wiele świetnej zabawy. Pytanie tylko, czy cały czas utrzymywać będzie ona taki właśnie luźny charakter. Nie uważam, że byłoby w tym coś złego, a nawet wręcz przeciwnie.
Miłym dodatkiem jest też historia z młodości Aphry, czyli tego, jak otrzymała swój doktorat.
Zmierzając powoli ku końcowi wspomnieć jeszcze należy, że w egzemplarz recenzencki komiksu zaopatrzył nas sklep ATOM Comics, gdzie nabyć można pierwszy numer serii Doctor Aphra. Co więcej, ten sam sklep jest też sponsorem naszego KONKURSU, w którym ów komiks jest do wygrania.
A na koniec jeszcze całkiem obszerna galeria wariantów okładek: