Gareth Edwards zdradza nazwisko rebelianckiego dowódcy- nie jest tym, kim myślicie.

Entertainment Weekly powraca do bardzo dobrego zwyczaju dostarczania nam nowości związanych z filmem Rogue One. Tym razem, dzięki rozmowie z reżyserem, Garethem Edwardsem dowiedzieliśmy się kim jest pojawiający się w każdym ze zwiastunów, rebeliancki oficer.

Poniższe informacje mogą stanowić SPOILER (choć niewielki), więc jeśli jesteście na takie rzeczy wrażliwi, to zaprzestańcie czytania.

Ale jeśli jesteście tutaj nadal, na początek powinniście poznać teorie, które dotychczas krążyły wokół wspomnianego oficera. Otóż niektórzy widzieli w nim znanego z Nowej Nadziei Admirała Mottiego. Przemawia z tym pewne podobieństwo, które da się zaobserwować pomiędzy postaciami. Według tej teorii Motti miałby być imperialnym agentem infiltrującym szeregi Rebelii. W teorii brzmi to prawdopodobnie, sęk w tym, że admirał Motti był dowódcą floty i z ISB (Imperial Security Bureau), które winno takie akcje prowadzić, miał raczej niewiele wspólnego.

screen-shot-2016-10-15-at-12-023

Drugą z teorii, która chyba w jeszcze większym stopniu pobudzała wyobraźnię fanów mówiła, że ów nieznany do tej pory mężczyzna, to nikt inny, jak znany z serialu Star Wars Rebelianci, agent (ISB) Kallus. Po wydarzeniach czwartego odcinka obecnego sezonu (recenzowaliśmy go tutaj >>) jego przejście na jasną stronę nie wydaje się aż tak niemożliwe. Z drugiej strony nie można też wykluczyć, że to właśnie on miał misję infiltracji rebelianckiego dowództwa (w końcu Rebelianci co i rusz pod personel imperialny się podszywają. Fani też cały czas szukają płaszczyzny, na której spotkają się serial i nadchodzący film i agent Kallus mógłby się nią okazać.

No a teraz wrócić można do Garetha Edwardsa i jego słów, które okazały się piaskiem w trybikach napędzających fanowskie teorie. Otóż zdradził on, że rzeczona postać w którą wciela się Alistair Petrie nie nazywa się Motti czy Kallus, a Draven, generał Draven. Oczywiście wersji „infiltracyjnej” to nie wyklucza, bo Draven może być po prostu nazwiskiem przyjętym przez imperialnego agenta, pytanie tylko, czy w filmie starczyłoby by czasu ekranowego, na przeprowadzenie takiego wątku.

A Wy jak myślicie i czy chcielibyście, by generał Draven był kimś więcej, niż się wydaje?