W całym Imperium nie ma straszliwszych wojowników niż Gwardia Imperialna, zaś żaden z jej członków nie jest bardziej lojalny od Kira Kanossa. Ale kiedy Carnor Jax najpotężniejszy z tego elitarnego bractwa zdradza Imperatora i doprowadza do wymordowania Gwardii, Kir musi uciec, żeby spełnić obowiązek pomszczenia swego pana. Przeciwstawiając się całej potędze Imperium, sprzymierza się z siłami Rebelii, by wyrównać rachunki. Kanos, ostatni lojalny gwardzista Imperium, nie ma wyboru – wiernym trzeba pozostać do końca.

Scenariusz: Mike Richardson, Randy Stradley
Rysunek: Paul Gulacy
Kolor: Dave Stewart
Tusz: P. Craig Russell
Okładka: Dave Dorman
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski

Karmazynowe Imperium

Karmazynowe Imperium to seria sześciu komiksów wydana po raz pierwszy w latach 1997-1998 w Stanach Zjednoczonych przez wydawnictwo Dark Horse. Trzecie polskie wydanie tej serii pojawiło się niedawno na rynku w ramach cyklu Star Wars – Legendy wydawnictwa Egmont, prezentującego najlepsze komiksowe historie ze starego Expanded Universe. Wcześniej historia ta została wydana w częściach w ostatnich sześciu numerach czasopisma Gwiezdne Wojny w roku 2000, oraz w formie albumu w roku 2002 – w obu przypadkach także nakładem Egmontu. Seria ta doczekała się także dwóch kontynuacji (Karmazynowe Imperium II: Rada we krwi i Karmazynowe Imperium III: Utracone Imperium).

karmazynowe-wszystkie

Wszystkie dotychczasowe polskie wydania komiksu Karmazynowe Imperium

Akcja komiksu toczy się w czasach po śmierci Imperatora Palpatine’a (oraz jego licznych klonów), a na tronie Imperium Galaktycznego (a właściwie tego co po nim zostało) zasiada Carnor Jax, obsesyjnie próbujący odszukać i zgładzić głównego bohatera historii – Kira Kanosa.

Konflikt między tymi postaciami stanowi niewątpliwie oś całej fabuły. Jednak to, co w Karmazynowym Imperium najciekawsze, to przedstawiona w formie licznych flashbacków historia Gwardii Imperialnej – legendarnej formacji osobistych strażników Imperatora Palpatine’a, o której od czasu jej krótkiego debiutu w Powrocie Jedi niewiele zostało powiedziane. Widzimy więc morderczy trening rekrutów na planecie Yinchorr, gdzie oprócz umiejętności walki wpajana jest im bezwarunkowa wierność Imperatorowi (tutaj świetny gościnny występ Dartha Vadera, pokazujący dlaczego zasługiwał na miano największego postrachu galaktyki). Dowiadujemy się też w jaki sposób doszło do upadku tej formacji po śmierci Palpatine’a i w jaki sposób maczał w tym palce Carnor Jax.

Wszystko to stanowi doskonałe wyjaśnienie powodów działania Kira Kanosa. Jego ostateczną motywacją jest chęć zemsty i pomszczenia śmierci Imperatora Palpatine’a. I choć w trakcie historii sprzymierza się on z przedstawicielami Nowej Republiki, robi to wyłącznie z konieczności, do końca pozostając wierny idei Imperium Galaktycznego. Na jego tle dość słabo wypada postać Carnora Jaxa, którego motywy (poza banalną chęcią posiadania władzy) nie są do końca jasne. Nie wzbudza on także takiego respektu, jak chociażby wspomniany przed chwilą Darth Vader. Zupełnie niejasna wydaje mi się również decyzja scenarzystów, żeby obdarzyć go umiejętnością kontrolowania Mocy. Ten element nie ma żadnego wpływu na przebieg fabuły i zdaje się być nie do końca wykorzystany. Pozostałe postacie są odpowiednio barwne i spełniają dobrze swoją funkcję, choć nie wybiegają poza znane już z Uniwersum Gwiezdnych Wojen role. Mamy więc dzielną i atrakcyjną przywódczynię grupy rebeliantów, której wiernie towarzyszy przedstawiciel obcej (tym razem jaszczurzej) rasy, mamy skorumpowanego oficera imperialnego, chcącego za wszelką cenę ukryć swoje machlojki przed Carnorem Jaxem oraz całą gamę szpiegów i podwójnych agentów.

Podsumowując, Mike Richardson i Randy Stradley stworzyli bardzo ciekawą i trzymającą w napięciu opowieść z paroma mniejszymi lub większymi wpadkami, które jednak nie wpływają na jej ostateczny odbiór. Tempo prowadzenia historii nie pozwala na nudę, często racząc czytelnika scenami walk i bitew kosmicznych i prowadząc do efektownego (choć raczej przewidywalnego) finału. Dodatkowo całość osadzona jest bardzo solidnie w uniwersum gwiezdnowojennym. Fani znajdą więc wiele postaci, miejsc i pojazdów znanych z innych książek i komiksów (nieaktualnego już) kanonu Star Wars.

Oprawę graficzną Karmazynowego Imperium ciężko mi określić inaczej, niż poprawna. Rysunki Paula Gulacy’ego co prawda nie przeszkadzają w odbiorze historii, ale też niewiele do niej wnoszą. Poza świetnie zaprojektowaną zbroją Kira Kanosa i Carnora Jaxa, ciężko znaleźć jakiś zapadający w pamięć element graficzny. Zupełnie nie odpowiadał mi także sposób w jaki narysowane są twarze postaci – duże oczy, kwadratowe rysy. Na plus z pewnością można zaliczyć ciekawe kadrowanie oraz odpowiednio dynamiczne przedstawienie scen akcji (przede wszystkim pojedynków wręcz). Jednak w ostatecznym rozrachunku, oprawa graficzna jest jednym ze słabszych elementów komiksu.

"Kwadratowa" kreska Paula Gulacy'ego

„Kwadratowa” kreska Paula Gulacy’ego

Świetnie natomiast prezentuje się nowe polskie wydanie Karmazynowego Imperium. Komiks wydrukowany jest na grubym, kredowym papierze w solidnej (choć również papierowej) okładce. Kolory są żywe i jaskrawe, co stanowi dużą poprawę w stosunku do poprzedniego albumowego wydania z roku 2002. Tam zastosowano papier matowy, na którym rysunki wydawały się nieco nienasycone. Pod tym względem jednak najgorzej prezentuje się wydanie z roku 2000, w ramach czasopisma Gwiezdne Wojny, w którym kolory wydają się przejaskrawione i prześwietlone, a papier, choć błyszczący, to bardzo niskiej jakości. Da się również zauważyć znaczną różnicę w kadrowaniu stron między wydaniami. W przypadku poprzednich dwóch edycji, rysunki zazwyczaj wykadrowane są tak, aby zawsze zajmowały całą dostępną powierzchnię, tymczasem w nowym wydawnictwie często widoczne jest obramowanie wokół paneli. Inaczej skadrowane są także rysunki pełnostronnicowe.

Widoczna różnica w kadrowaniu strony, po lewej stare wydanie z 2002, po prawej nowe z 2016

Niewątpliwym atutem nowego wydania Karmazynowego Imperium jest poprawione liternictwo. Teksty wewnątrz dymków są dużo czytelniejsze i lepiej ułożone niż w przypadku poprzednich edycji. Jedyne czego mógłbym się przyczepić to strona tytułowa, mająca zapewne nawiązywać swoim charakterem do napisów z czołówki filmów z serii Star Wars, jednak sprawiająca wrażenie wykonanej dość niechlujnie. Pod tym względem poprzednie wydanie albumowe prezentuje się nieco lepiej (tymczasem wydanie magazynowe z roku 2000 w ogóle nie zawiera tej planszy).

Czy warto przeczytać Karmazynowe Imperium? Zdecydowanie tak! To jedna z najlepszych komiksowych opowieści ze starego uniwersum Star Wars, więc jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać historii (czy raczej w obecnych czasach legendy) stojącej za tajemniczymi, odzianymi w czerwone zbroje strażnikami Imperatora, to najwyższa pora nadrobić zaległości!